Mam na imię Małgosia i mam 43 lata. Trzy lata temu dowiedziałam się o tym, że choruję na nowotwór złośliwy. Do tego momentu mojego życia byłam szczęśliwą mamą syna Kacpra, który dziś ma trzynaście lat, a także żoną Marka. Byliśmy szczęśliwą rodziną, która niedawno przeprowadziła się do dwupokojowego mieszkania blisko lasu. Nie było to żadne nowe budownictwo i żadne luksusy, ale w końcu spełniło się nasze marzenie o własnym mieszkaniu. Mimo, iż to przedsięwzięcie łączyło się z bardzo dużym nakładem pracy oraz zaciągnięciem kredytu, to wprowadzając się do naszego nowego mieszkania wszyscy poczuliśmy, że to jest nasze miejsce. Nic nie przychodziło łatwo, ale oboje z mężem pracowaliśmy i doszliśmy do takiego momentu, że stało się to możliwe.
Ja zawsze uwielbiałam moją pracę. Przez ponad dwadzieścia lat byłam kosmetologiem i praca była moją pasją. Kochałam to, co robię. Często pomagałam klientom pozbyć się trudnych problemów kosmetycznych i sprawiało mi to dużą satysfakcję. Ponadto, w swojej pracy uwielbiałam kontakt z drugim człowiekiem. Trzy lata temu niestety wszystko się zmieniło, choć wcześniej też nie wszystko było dobrze z moim zdrowiem. Od wielu lat chorowałam na tarczycę, zespół jelita drażliwego, a prawie 10 lat temu dowiedziałam się, że część bólu, z którym zmagałam się każdego dnia jest związana ze stwardnieniem rozsianym... Nie było więc łatwo. Jednakże odkąd dowiedziałam się o złośliwym nowotworze piersi wraz z przerzutami do wątroby, węzłów chłonnych oraz kości, to nasze życie zmieniło się diametralnie. Przez 3 lata walczyliśmy z chorobą naświetlaniem, chemią i hormonoterapią.
Mój stan jednak ulegał znacznemu pogorszeniu. Choroba rozwija się nieustannie. Od dłuższego czasu nie jestem czynna zawodowo. Z uwagi na problemy z poruszaniem się, łamaniem kości, w tym także kręgosłupa musiałam już całkowicie zrezygnować ze swojej ukochanej pracy. Konieczne były operacje na kościach. Ostatni okres jest jednak dla mnie już najtrudniejszy. Miałam bardzo skomplikowaną operację na kręgosłupie, która to miała umożliwić mi siedzenie. Do chwili obecnej jednak nie potrafię usiąść. Jestem zmuszona leżeć. Po operacji przewieziono mnie do hospicjum. Tutaj próbuję nadal walczyć z chorobą, uśmiechać się i mimo wszystko wierzyć w powrót do domu.
Fakt, że od tygodni przebywałam w szpitalach, a teraz w hospicjum spowodował, że mojej rodzinie jest nie tylko ciężko psychicznie, emocjonalnie, ale także zaczyna się pojawiać coraz więcej problemów finansowych. Jak wspomniałam, straciłam bezpowrotnie możliwość pracy, a mąż stał się jedynym żywicielem rodziny. Sam też niedawno po wielu latach zmienił pracę. Potrzebne są pieniądze zarówno na opiekę nade mną, leczenie, środki higieniczne, leki, witaminy, ale także na codzienne życie mojej rodziny. Podczas mojej choroby zmieniliśmy samochód na bardziej odpowiedni dla chorej osoby, kończymy też remont łazienki, bo trzeba było ją przystosować dla osoby niepełnosprawnej. Ponadto, co miesiąc opłacamy też ratę kredytu na mieszkanie. Wydatki zaczynają wzrastać.
Bardzo chciałabym wrócić do domu, do męża i syna, a na ten moment jest to niemożliwe. Powrót do domu łączyłby się ze dużymi nakładami, które zostałyby wygenerowane przez koszty związane z specjalistyczną opieką pielęgniarską, pomoc rehabilitanta, zakup łóżka rehabilitacyjnego oraz wózka inwalidzkiego, być może skonstruowanie podjazdu na wózek inwalidzki, dzięki któremu mogłabym swobodniej wydostać się z mieszkania.
Zwracam się z gorącą prośbą o każdą pomoc, zarówno dla mnie jak i mojej ukochanej rodziny, a za wszelką inicjatywę i okazane nam dobre serce bardzo dziękuje!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Agata Buczek
Trzymamy kciuki ❤️ Życzymy szybkiego powrotu do domu. Agata, Rafał i Iga.
Anna
Proszę być dobrej myśli. Rzeczywistość umie zaskoczyć ❤️
Anonimowy Darczyńca
Nie znamy się osobiście ale słyszałam, ze jesteś silna i w tej trudnej sytuacji potrafisz jeszcze wspierać i podtrzymywać na duchu swoich najbliższych- i tak trzymaj!!! Bardzo Cię za to podziwiam!!! Życzę Ci zdrowia,sił ,wytrwałości i wszystkiego co najlepsze! Trzymaj się i nie poddawaj!!!!
Anonimowy Darczyńca
Życzę dużo siły i zdrowia! Pozdrawiam.
Anonimowy Darczyńca
Trzymamy kciuki, wierzymy że jeszcze będzie lepiej!