Wasza pomoc to dla Zoji życie

Zojkę przywieźli mi 6 stycznia, odebrana z interwencji, ok półtoraroczna, szkielet, stan zdrowia nie znany, żadnych badań nic. I tak zostałam dla niej "Domem Tymczasowym". Piszę w cudzysłowie, bo tak na prawdę stałam się w tamtej chwili jedyną osobą dla której Zoja coś znaczy, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam.

Spodziewałam się że zajmę się wyprowadzeniem jej zdrowia na prostą, dam jej tyle ciepła i uwagi ile będzie potrzebować, a organizacja która jest jej opiekunem prawnym sfinansuje jej leczenie i utrzymanie zgodnie z podpisaną umową.

Zoja od początku miała ostre biegunki, potrzebne były szczegółowe badania żeby poznać jej stan zdrowia i szybko wdrożyć leczenie. Za pierwsze badania organizacja zapłaciła, ale kiedy się okazało że suczka jest poważnie chora - zdiagnozowano u niej przewlekłe zapalenie trzustki, zarobaczenie, zapalenie jelit i że wymaga drogiego i długiego leczenia, przestali odbierać moje telefony, reagować na smsy i odpisywać na maile, zostałam z chorym psem sama. 

Dzięki troskliwej opiece i pomocy zoodietetyczki stan zdrowia Zojki zaczął ulegać poprawie. Nic z resztą dziwnego,  po raz pierwszy w życiu zaczęła dostawać regularnie jedzenie! 

Po raz pierwszy w życiu wychodziła na spacery, a eksploracja otoczenia przynosiła jej masę pozytywnych wrażeń.

Kocham psy, są obecne w moim życiu od zawsze, więc zdawać by się mogło że Zojeczka trafiła w odpowiednie ręce. Może by tak było gdyby nie fakt że absolutnie nie stać mnie na jej leczenie i utrzymanie.

Ponad rok temu przeszłam na emeryturę i kwota jaką mam teraz do dyspozycji pozwala mi tylko na przeżycie na bardzo podstawowym poziomie. Braki finansowe były dla mnie odczuwalne już zanim pojawiła się Zojka, teraz przy cenach rosnących w oczach, sytuacja jest delikatnie mówiąc krytyczna.

Organizacji która jest jej "prawnym opiekunem" (z resztą jednej z najbardziej w Polsce znanych) oddać jej nie mogę ani nie chcę, czekał by ją bardzo marny los. Szukać jej stałego domu nie mogę, bo ona jest podobno dowodem w sprawie przeciw poprzednim opiekunom wiec jest nieadopcyjna.

Prosiłam kilka innych organizacji pro zwierzęcych  o pomoc, jednak tłumaczą mi że przecież ona MA właściciela więc niech ją finansuje... pozostawię to bez komentarza. Wierzcie mi, jestem załamana. 

Liczę każdą złotówkę kupując Zojce jedzenie tak jak szybko ubywające tabletki i mam świadomość że za kilka dni już nie będę mieć czym jej karmić o dalszym diagnozowaniu i leczeniu nie wspominając.

Jest częściowo zdiagnzowana, podczas ostatniej wizyty która była w czerwcu ( do tej pory badania monitorujące stan jej zdrowia powinny być już zrobione 2 razy!) weterynarz zalecił wykonanie profilu jelitowo-trzustkowego ewentualnie/i testów alergicznych. Dostaje stale drogie leki i suplementy. Dotychczasowa diagnostyka i leczenie były możliwe wyłącznie dzięki pewnej cudownej dziewczynie która zdecydowała się Zojce pomóc, jednak ona ma pod opieką swoje chore i poszkodowane zwierzaki i nie może nam pomagać na stałe. 

Pokochałam Zojkę całym sercem, mam ogromną satysfakcję kiedy widzę jak rozkwita, jak z zabiedzonej, upodlonej, trzęsącej się kupki strachu zmienia się w pewna siebie rozbrykaną psią nastolatkę. Jestem szczęśliwa patrząc jak spokojnie śpi na swoim posłaniu albo w moim łóżku, czy wystawia brzuszek do głaskania, albo dostaje na spacerze głupawki i biega jak szalona co chwilę zmieniając kierunek. Rówocześnie boję się bardzo że to wszystko może być tak łatwo zaprzepaszczone przez to że ona, jej zdrowie, jej dalsze życie nikogo na świecie nie interesuje. Została "uratowana" i porzucona.

Jedyna nasza nadzieja kochani to Wy. Wierzę mocno w Waszą empatię, w Wasze serca i Waszą gotowość do niesienia pomocy tam gdzie zdawałoby się że nikt nie pomoże. Wierzę że zajdę w Was sprzymierzeńców w ratowaniu tej Istoty przed którą przecież całe życie! Niech ono będzie zdrowe, niech będzie radosne, niech będzie szczęśliwe.

Pieniądze ze zbiórki zostaną przeznaczone na pozostałe badania ( testy alergiczne, profil trzustkowo-jelitowy, badania kontrolne jak cPL, TLI, poziom wit B12, kwas foliowy) leki (np. bardzo drogi Lypex - koszt miesięcznej kuracji ok 400 zł) i suplementy których Zoja potrzebuje na stałe, oraz na pokrycie kosztów jej diety na 3 miesiące.

Będę wdzięczna za każdą wpłatę, każdą złotówkę która zwiększy szansę Zojki na zdrowie, na kontynuację diety która dobrze jej służy, na prawidłową opiekę weterynaryjną, po prostu na normalne życie.

Proszę Was też o udostępnianie. 

Z góry wszystkim serdecznie dziękuję