Tydzień temu trafiła do nas Lili... Taka trzęsąca się kruszynka wyrzucona na poboczu drogi? Nie... To niemożliwe. Na pewno ktoś jej szuka. Żaden człowiek nie byłby w stanie wyrzucić z ciepłego domu na mróz takiego maleństwa, które przez kilka lat swojego życia widywał codziennie...
A jednak...
Powód? Najprawdopodobniej sporej wielkości guz na brzuszku. Sunieczka była ogólnie zaniedbana i niedożywiona. Świeżb w uszach, pazurki - przerośnięte, aż zawinięte. Z nimi już się uporałyśmy, ale z zapaleniem uszek walczymy wciąż.
Przed nami operacja. Biorąc pod uwagę naszą sytuację i rosnące długi wiemy, że wogóle nie powinnyśmy jej brać do siebie, ale nie potrafiłyśmy... Razem z nią przyjechały również 2 szczeniaki z okolicy, które także musiałyśmy ogarnąć.
W poprzednim poście prosiłyśmy o wsparcie na opłacenie leczenia Lilusi, ale spośród setek udostępnień i polubień oraz dziesiątek komentarzy na nasze konto wpłynęło 70zł... Bardzo dziękujemy dwóm osobom, które zdecydowały się wesprzeć leczenie Lili.
Czy uda nam się zebrać pieniądze na operację i uratować Liliankę? Bardzo prosimy o pomoc 😭😭😭
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Elisabeth Korecki
Powodzenia psineczko