To, co zastaliśmy na miejscu, było koszmarem.
18 psów — zdziczałych, wyniszczonych, skrajnie wychudzonych. Suki, które rodziły szczeniaki, by patrzeć, jak umierają na ich oczach. Psy żyjące w ciemnych, zamkniętych piwnicach, bez okien, bez dostępu do światła, bez dostępu do wody.
Wchodziliśmy na strychy, które się pod nami zapadały. Psy mogły w każdej chwili spaść z wysokości. To nie były warunki do życia. To była śmierć na raty. I nikt im nie pomógł.
Nikt nie chciał się podjąć tej interwencji. Od miesięcy były zgłoszenia o tych zwierzętach - ale nikt nie chciał wejść na posesję.
Tylko my podjęliśmy tę walkę — choć nie mamy środków, choć mamy pod opieką już kilkaset innych zwierząt. Bo gdybyśmy tego nie zrobili, one by tam po prostu umarły. To była opuszczona posesja, zamknięta na klucz. Psy były zostawione same sobie, skazane na powolną agonię. Rodzina właściciela tej działki nie zrobiła nic.
Syn zmarłego właściciela posesji, widoczny na zdjęciu, nie zainteresował się właściwie losem tych psów. Skazał je na ból i cierpienie. Powinien odpowiedzieć za to przed sądem. Złożyliśmy w policji zawiadomienie o przestępstwie.
Syn właściciela posesji patrzył, jak psy cierpią i nic z tym nie zrobił. Tak samo jego matka. To obojętność, jakiej nie da się zrozumieć.
To, co tam zastaliśmy, przekracza ludzkie pojęcie – pełno pajęczyn, smród amoniaku, przerażone oczy, szczekanie, skomlenie, próby ucieczki.
Psy są wychudzone, zdziczałe, drżące, a wiele z nich to zapewne pokolenia zwierząt rozmnażających się między sobą.
Na strychu zamknięta była suczka, która wyjąc wzywała pomocy dla czwórki swoich dzieci. Oto one na fotografii poniżej. Uratowaliśmy je.
To, co zrobiono tym psom, jest niewyobrażalne. Niektóre z nich od lat nie widziały światła dziennego. Każdy ruch w ich stronę wywoływał panikę. Zwierzęta trzęsły się ze strachu.
Trzeba było używać specjalistycznego sprzętu, siatek, chwytaków. To była walka o każde życie.
Każde z tych zwierząt wymaga teraz:
- opieki lekarza weterynarii,
- leczenia,
- diagnostyki,
- wsparcia behawiorysty,
- miesięcy pracy, żeby znów zaufały człowiekowi.
Interwencja ratowania 18 psów kosztowała nas ponad ok. 12 tys. zł.
Przerosło to nasze możliwości finansowe. Mamy pod opieką kilkaset psów, które już wymagają opieki, karmy, leczenia. A teraz doszły do tego działania ratunku dla "18 psów z piekła".
Nie możemy liczyć na winnych tego dramatu. Nie możemy liczyć na nikogo — tylko na Was.
Musimy zapłacić za odłowienie tych psów. Musimy zapłacić za przygotowanie i prowadzenie sprawy administracyjnej i karnej, tak by postawić oprawców przed sądem.
Niestety Policja z Ostrowi Mazowieckiej nie pomogła nam w tej interwencji. Było wręcz przeciwnie (o tym innym razem). Nie ma co liczyć na inicjatywę śledczych. Wszystko więc jest na naszych barkach.
Bez Was nie damy rady.
Te psy zasługują na lepsze życie. Na miłość, na bezpieczeństwo, na dom. One już zbyt wiele przeszły. Nie zostawiajmy ich teraz.
Prosimy — pomóżcie nam ocalić te istnienia.
Każda wpłata to krok w stronę ich nowego życia. Każde udostępnienie to nadzieja, że ktoś jeszcze usłyszy ich historię.
Nie pozwólmy, żeby zło wygrało. Dajmy im to, czego nie dał im człowiek — godność, bezpieczeństwo, życie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Dzięki że im pomogliście
Hania
Na szczęście już bezpieczne... Dziękuję ❤️❤️❤️
Anonimowy Darczyńca
Pomóżmy