Julia Skorupska
W ubiegłą, świąteczną niedzielę nasz Fino zakończył okres obserwacji po leczeniu i już oficjalnie jest ozdrowieńcem! :D Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc i wsparcie!
Nie tak dawno do naszego życia wszedł niesamowity maluch. Zakochaliśmy się w nim bezpowrotnie! Jest naszym cudownym aniołkiem, ale niestety, groźna śmiertelna choroba chce go nam odebrać... Fino ma nieco ponad 3 miesiące i całe kocie życie przed sobą!
Nie wiemy do końca co się z nim działo, zanim został znaleziony i przygarnięty do domu tymczasowego fundacji. Prawdopodobnie stracił swoją mamę i rodzeństwo bardzo szybko. Na szczęście trafił na dobrych ludzi, którzy bez zastanowienia się nim zaopiekowali. Zrobili mu wszystkie potrzebne badania, dali dobre jedzenie i dach nad głową, a kiedy się nieco oswoił zaczęli mu szukać stałego, kochającego domu. Tak właśnie go poznaliśmy. Już w pierwszej chwili skradł nasze serca i byliśmy bardziej niż pewni, że chcemy, aby był częścią naszej rodziny. Znaleźliśmy mu braciszka w tym samym wieku. Z pomocą fundacji połączyliśmy ich i po krótkim czasie stali się nierozłączni. Kiedy nadszedł długo wyczekiwany przez nas dzień adopcji i kociaki przekroczyły próg naszego domu była to najpiękniejsza chwila. Bardzo szybko się zaaklimatyzowali i już pierwszej nocy spali przytuleni do nas.
Na początku po adopcji Finuś był wulkanem energii. Razem ze swoim przyszywanym bratem wariowali cały dzień i całą noc. Apetyt miał za trzech dorosłych kocurów i rósł jak na drożdżach. Jak szalony skakał po drapaku i wszystkim, do czego dosięgnął. Niestety niemal z dnia na dzień zmienił się nie do poznania.
Większość czasu zaczął spędzać kryjąc się pod łóżkiem. Przestał się bawić i skakać, nawet chodził niewiele i ostrożnie. Na początku nie chcieliśmy panikować. Próbowaliśmy innej diety, innych zabawek, obserwowaliśmy oba kociaki - może doszło do jakiegoś spięcia. Z dnia na dzień byliśmy coraz bardziej przejęci. Wzięliśmy go do weterynarza na kontrolę i szczepienie, gdzie zamiast kolejnej dawki dostał straszliwą diagnozę.
Zrobiono mu badania krwi i USG, które potwierdziły okropne przypuszczenia weterynarza, a my usłyszeliśmy, że nic nie da się zrobić. To był dla nas cios. Tak krótko był u nas i już miał odejść! Serce nam pękło...
Już myśleliśmy, że będziemy go musieli pożegnać, sugerowano nam uśpienie jak najszybciej, żeby nie cierpiał. ALE zabłysnęła nadzieja! Pojawiło się światełko w tunelu! Jednak da się to wyleczyć!
Niestety jest to bardzo kosztowne leczenie, a trzeba działać szybko. Z dnia na dzień jego szanse maleją! Choroba atakuje po kolei narządy i osłabia go coraz bardziej... Najdroższe są leki, które w Polsce nie są dostępne.
Jesteśmy młodą parą, nie zarabiamy dużo, ale to maleństwo stało się dla nas ogromnym skarbem. Sami nie damy rady, a na niczym innym nam tak nie zależy jak na wyleczeniu naszego aniołka! Prosimy o pomoc również w imieniu jego brata, dla którego ta sytuacja jest bardzo stresująca i też nam smutnieje coraz bardziej. Życie to najpiękniejszy dar i chcemy o nie walczyć! Nawet najmniejsza pomoc się liczy, każda złotówka to o krok bliżej do zdrowia.
Zbieramy na leki, wizyty, badania kontrolne, odpowiednie żywienie i sprzęt do podawania leków oraz pielęgnacji chorego. Chcemy, żeby szybko wrócił do zdrowia i mógł się nacieszyć kocim życiem.
Z góry dziękujemy za wszystkie wpłaty!
W ubiegłą, świąteczną niedzielę nasz Fino zakończył okres obserwacji po leczeniu i już oficjalnie jest ozdrowieńcem! :D Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc i wsparcie!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Licytacja specjalna 17
Guzik, Pętelką i ja cały czas bardzo mocno trzymamy kciuki!
Anonimowy Darczyńca
za miodek
Rodzice chrzestni Fino
Szybkiego powrotu do zdrowia. Razem damy radę 💪😻