AKTUALIZACJA Z DNIA 21 LUTEGO 2025 !!!!!
Szanowni Państwo - publikujemy wyniki badań morfologicznych Moona - które w dniu dzisiejszym dotarły do kliniki.
Wyniki krwi są złe. Bardzo złe. Morfologia wskazuje na skrajne niedożywienie, galopującą ANEMIĘ /atak kleszczy i brak składników odżywczych w przyjmowanej karmie/ oraz toczące się zapalenie - którego przyczyny wciąż nie znamy. Wykonany test na babesziozę na szczęście ujemny w tym momencie - do powtórzenia za kilka dni. Wykonane USG wykazało płyn w jamie brzusznej - być może wynik urazu. Poszerzamy diagnostykę.
W związku z tragicznymi wynikami krwi - dziś najprawdopodobniej zostanie szczeniakowi przetoczona krew. Lekarze mają nadzieję, że po transfuzji - zacznie się wszytsko normować.
Mamy świadomość - że właśnie toczy się walka o jego życie.
AKTUALIZACJA z 20 lutego 2025
A tak wyglądałem po 24 godzinach w klinice - gdy już się wyspałem.. najedzony do syta i rozgrzany całkowicie. Wokoło byli przyjaźni ludzie z kliniki - a ja dostałem pokój tylko dla siebie
Tak wyglądałem kiedy poczułem się w miarę bezpiecznie, kiedy opadł strach, kiedy zjadłem i się napiłem - padałem ze zmęczenia, wtulony w ciocię Bożenę
Witajcie kochani !!!!
Nazywam się MOON i jestem tym uciekającym charcim dzieciakiem z Łukowa. Od 3 dni wszyscy z zapartym tchem śledziliście moją króciutką historię.. Nie pamiętam już swojego domu i tych dobrych dni. Jestem wciąż malutki, prosto po wymianie zębów - mam wszystkie i białe. Ale jestem jeszcze BABY, co stwierdziła moja ciocia Bożena i wujek Tomek oglądając mnie już, gdy byłem bezpieczny. Pamiętam że ostatnio ktoś mnie trzymał w ciemności, bardzo boję się wejść do ciemnego pomieszczenia. BYŁO mi tam zimno i ciemno. Prawie nie jadłem. Tęskniłem do ludzi. Jestem przecież szczeniakiem wychowanym w domu, ogarniam dużo. Jestem czystym pieskiem i słuchanym. Nie wiem co się działo ostatnio. Nie pamiętam, jak zniknął mój dom. Chyba długo gdzieś ktoś mnie wiózł a potem było już zimno i ciemno. Uciekłem, gdy tylko zdołałem. Dobiegłem do miasta Łuków - byle dalej. Zapadłem w trawy nad rzeką, wiedziałem że już nigdy nie pozwolę się złapać. Unikałem ludzi, strasznie się bałem, że znów gdzieś mnie zamkną. Szukałem jedzenia... bardzo słabiutko, nie umiem polować, więc tylko patrzyłem na kaczki nad rzeką. Nikt nie dostrzegł mojej obecności. Biegałem więc bliżej ludzi, ale nikt mi nie otworzył drzwi i nie dał jeść. Wodę piłem z rzeki. Byłem coraz bardziej zmęczony i słaby, a na dodatek w ciepłej trawie rzuciły się na mnie jakieś straszne robaki i coraz bardziej słabłem. Było ich tyle, że wujek Tomek orzekł KORALE z kleszczy, ale nie wiem co to znaczy. Ciocia Bożena siedziała przy mnie i przez 3 godziny przeglądała moją sierść i gniotła jakieś paskudy, a kilka było tak wielkich jak połowa mojego nosa. Leżałem wtedy już na kocykach przy grzejniku, najedzony i napojony, a na podłodze leżała cała armia moich wrogów z którymi sam nie mogłem się uporać. Ciocia ciągle z kim gadała przez telefon, była zaniepokojona i cały czas mówiła do mnie i gładziła. Obejrzała mnie całego, nawet zęby i moje dwie kuleczki pod ogonem. Wiec wiem, że jestem pieskiem. W końcu zasnąłem czując pełny brzuszek, ciepło i to że KOMUŚ znów na mnie zależy.
Okazuje się, że ciocia zobaczyła mnie już w czwartek, ale myślała że jestem czyjś bo jestem śliczny. Skąd mogła widzieć że uciekłem z więzienia ?? Dopiero w niedzielę uderzyła na alarm !!!! zaczęła zwoływać WAS wszystkich na pomoc. Przyjechała po mnie - skąd miałem wiedzieć, że chce mi pomóc. Siedziałem cichutko. Tak samo w poniedziałek. Byłem cichutko jak myszka, żeby tylko nikt mnie nie zauważył. Po 2 godzinach pojechali a ja... zasypiałem ze zmęczenia, z zimna, z głodu... tej nocy było tak zimno, że zmarzła rzeka. Nawet się nie napiłem. Wieczorem w poniedziałek powlokłem się do bloków 2 km dalej w nadziei, że znajdę cokolwiek do jedzenia. Bardzo źle się już czułem. Nie miałem pojęcia że FB DUDNI na alarm. Nie miałem pojęcia, że ciocia wisi na telefonach, że pisze dziesiątki postów, że płacze z bezsilności - bo wie jako charciarz, że ja umieram powoli. Nie wiedziałem, że późnym wieczorem wybłagała pomoc od wujka TOMKA z FUNDACJI TROP, że druga ciocia Ola załatwia mi już najlepsze miejsce w klinice razem z ciocią Kornelią. Że oni właśnie uparli się mnie znaleźć - znikającego szczeniaka - ducha.
Mimo ogromnego zmęczenia wujek Tomek we wtorek rano wsiadł w samochód. od 9,00 do 13,00 szukał mnie i tropił dronem termowizyjnym. Ale byłem sprytniejszy. Skąd mogłem wiedzieć że ciocia Bożena jest w stałym kontakcie z wujkiem Tomkiem i nawet kiedy chyba zwątpił, że ja w ogóle jestem - zdeterminowana wybłagała jeszcze raz... bo ktoś mnie zobaczył. Wujek wrócił a ja - myśląc, że już pojechał wyszedłem z kryjówki. Nie wiedziałem, że ciocia Ola gada z paniami z Inspektoratu łukowskiego, że wg wskazówek cioci Bożeny, zacieśnia się koło w którym przebywałem... Że biegnie za mną ciocia Iza. Chciałem tylko COŚ ZJEŚĆ... i NAGLE CUD - zobaczyłem jedzenie. Zjadłem i nic się nie stało.. i zobaczyłem ścieżkę... jadłem, jakie to było dobre !!!!! i było coś takiego dziwnego, takie pudło i w nim TYLE jedzenia !!!! Wszedłem ostrożnie i znów nic się nie stało... wszedłem dalej kroczek i jeszcze ciut... i nagle coś trzasnęło i byłem w zamknięciu... Nie mogłem już uciec... Strasznie się przeraziłem. I pojawił się wujek Tomek, szczęśliwy i zaraz zadzwonił telefon i słyszałem śmiech i płacz radości. Wujek był przeszczęśliwy. Bardzo szybko zatwierdzono, że jadę do Warszawy. Wujek podziękował serdecznie cioci Izie, która go bezpośrednio na mnie skierowała. Zapakował mnie do auta. I zawiózł w nieznane. Bardzo się bałem.
W tym samym czasie - wy kochani - trzymaliście za mnie kciuki... spędziłem dwie noce na strasznym mrozie, głodny. Teraz mój los znów rysował się niepewnie... A byłem już przecież wolnym pieskiem. Gdy zgasł silnik, otworzono drzwi, usłyszałem inne pieski szczekające z domu. Ciocia Bożena przywitała się z wujkiem i ze mną. Podniosłem nieśmiało głowę. Nie tracili czasu. Natychmiast zostałem wyjęty w klatki - łapki, przeprowadzony na siku, ale nie mogłem ze strachu. Ale nie czułem już głodu, bo wujek dał mi dużo jedzenia.
Zostałem wprowadzony do jasnego ciepłego pokoju, To wyglądało jak dom. Ciepły jasny. W kąciku przy grzejniku leżały kocyki. Wujek pojechał do siebie. A mną zajęła się ciocia. Umyła resztki krwi z sierści. Już nie pamiętam jaki pies mnie wytarmosił. Zagoiło się niemal. Było JUŻ tylko LEPIEJ... aż się rozluźniłem i zasnąłem. Nawet walka z armią kleszczy nie była w stanie mnie obudzić. Zacząłem oddychać jak dzieciaczek. Byłem głaskany i tulony. Nawet na chwilę nie zostałem sam. Okryty i bezpieczny odreagowałem kilka/kilkanaście ostatnich dni smutku i opuszczenia, zimna i głodu.
Kilka godzin później przyjechał samochód i weszła do mnie ciocia Kornelia z Fundacji Chartom na Pomoc. Ale ja już nie chciałem nigdzie jechać, było mi tak dobrze, że zacząłem machać ogonkiem, na spacerze w dużym ogrodzie, biegłem i wracałem. Ciocia Kornelia przyjechała po mnie aż ze Śląska i teraz odpoczywała chwilę przed powrotem.
Gdy przyszło się żegnać, nie rozumiałem co zrobiłem, że znów muszę zmienić dom i człowieka którego przez 5 godzin zdążyłem pokochać. Obie ciocie uściskały się, ciocia Bożena włożyła mnie do samochodu bo zaparłem się wszystkimi łapkami, żeby tylko mnie nie oddawała komuś innemu. Przytuliła mnie, szepnęła NIE BÓJ SIĘ, będzie już tylko LEPIEJ... i pojechaliśmy. Ciocia Kornelia okazała się być wspaniała, zasnąłem w kołysce pod moimi kocykami. Przed 3-ą rano już byliśmy szczęśliwie w Katowicach - gdzie już na mnie oczekiwał lekarz i opieka...
Moi kochani - to moja historia. Proszę was - jeśli możecie i ile możecie - złóżcie się na mnie - na dar dla Fundacji TROP i na moje leczenie finansowane przez Fundację Chartom na Pomoc - bo nie wiem co może się we mnie pojawić.
Teraz jestem pilnie obserwowany, właśnie ze względu na te straszne kleszcze.. takie małe a mogą mnie zabić.... dziwne - ale skoro tak mówią to pewnie tak jest.
Trzymajcie za mnie kciuki i chcę najukochańszy DOM - BO JESTEM wspaniałym mądrym ułożonym pieskiem.
Ściskam was mocno. Moon
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:
Asia
Dużo dużo zdrowia dla Moona! Oby z tego wyszedł!
Aga i charcik
Trzymaj się maluszku. Dużo zdrówka i wspaniałego życia w kochającym domku
Karolina
Trzymaj się pięknotku!
Katarzyna Miksztajn
Trzymaj się maluszku🥰Dzięki Wam za to co robicie😘
Piotr
Bardzo dziękuję za piękną pracę, Wasz czas, emocje i zaangażowanie. Dziękuję że znaleźliście i uratowaliście pieska🙏 Brawo💪😊