Po raz pierwszy w życiu proszę o pomoc tego rodzaju. Nigdy nie musiałam. Ale teraz proszę, nie dla mnie, a dla najważniejszej istoty w moim życiu. Dla Omarka.
Zdjęcia jego i siostry pojawiły się na Fb pod egidą fundacji Koty spod Mostu kiedy pracowałam po 16h dziennie. Spojrzałam na nie i się zakochałam, ale miałam przed sobą jeszcze dwa miesiące pracy non stop poza domem i pomyślałam sobie, że jak za dwa miesiące nadal będą do adopcji, to będą moje. I czekały na mnie. Dwa światełka mojego życia. To nie one są moje, to ja jestem ich. Każdego dnia staram się zapewnić im najlepsze życie. Omar i Esma. Omarek to przytulak, absorbujący mnie w ogromnym stopniu. Ma dużą dawkę kota orientalnego, a to niestety powoduje różnego rodzaje problemów zdrowotnych. Do tej pory radziłam sobie sama, przeszliśmy zapalenie pęcherza, operacje kamicy, podejrzenia IBD. Za każdym razem większe, mniejsze, czasem jednak ogromne kwoty. Tym razem jednak uginam się pod ciężarem kosztów. Od marca 2024 coś zaczęło być nie tak. Jestem na jego punkcie przewrażliwiona, widzę każdą, nawet najdrobniejszą zmianę w wyglądzie i zachowaniu. Pierwsza z wielu wizyt u weta rozpoczęła serię badań i szerokiej diagnostyki. A nie ma NFZ dla zwierząt😢zrobiliśmy mnóstwo badań laboratoryjnych, próbowaliśmy wielu leków. Niestety Omarek czuł się coraz gorzej. W końcu doszliśmy do operacji zwiadowczej. Jeden z najlepszych chirurgów poprowadził zabieg. Wyniki mnie przygniotły…zmiany na wątrobie, śledzionie, przerzuty…oprócz tego gorączka 40 stopni, problem z serduszkiem….anemia. Ile może znieść niecałe 5 kilo kota? Patrząc na niego, chciałam oddać mu wszystko, żeby tylko było lepiej, żeby żył. Podjęliśmy walkę, bo inna opcja nie wchodzi w grę.
Kolejna wizyta u jednej z najlepszych ekspertek pozwoliła postawić w końcu diagnozę. FIP. Leczenie ciężkie, ale przede wszystkim kosztowne. Operacje, leki, wizyty u specjalistów. Jestem przerażona. Koszty jednej operacji to 3000, przeszliśmy dwie. Każda wizyta to 500-800 zł, bo połączona z USG, leki, badania laboratoryjne na poziomie 200-300 zł za jedno, a mamy za sobą kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt. Dodatkowe wizyty u hematologa i onkologa-jedna 500 zl. A potrzeba kilka. O karmie specjalistycznej nie wspomnę.
Wydałam wszystkie oszczędności, a musimy jeszcze jakoś żyć, płacić rachunki.
Żonglowałam budżetem do dziś, ale zaczynam być na straconej pozycji. Na ten moment koszty leczenia to około 25 000 zł…a do końca daleka droga. Dlatego błagam Was, ludzi, dla których czworonóg to nie tylko zwierzątko, a członek rodziny. Omar jest moim życiem, najukochańszym, może i rozpuszczonym. Ale jestem za niego odpowiedzialna, bo kochać znaczy troszczyć się i leczyć. Nie udźwignę już wiele…
prosze Was o pomoc,
Iza
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!