Edit: Dzięki WAM i Waszym wpłatom (również na konto ośrodka) udało się :D
W imieniu dzieciaków i własnym bardzo WAM DZIĘKUJEMY.
W czwartek jedziemy do firmy Vasco na szkolenie i odbiór sprzętu. Efektami pochwalimy się niebawem na fanpagu. Mamy nadzieję, że pozwolą nam nagrać pierwsze uśmiechy dzieciaków i to nimi chcemy się z Wami podzielić.
Jesteśmy Ośrodkiem Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wyszonowicach.
Walczymy o zdrowie i powrót na wolność każdego, bez wyjątków, dzikuska.
Prowadzimy również zajęcia w szkołach i przedszkolach -opowiadamy o dzikiej przyrodzie i staramy się zaszczepić miłość do natury już u najmłodszych dzieci.Kochani!
Zmniejszamy sumę do zebrania, bo bezpośrednio na konto Puchaczówki wpłynęły na ten cel dwie wpłaty po 50 :) :)
Właśnie - do szkół dołączyły dzieci z Ukrainy. Na ogół nie znają języka, są w obcym kraju, po wstrząsających przeżyciach, często po stracie najbliższych. Wyobraźcie sobie sytuację, że jesteście w obcym kraju, kompletnie nie znacie języka, a musicie koniecznie załatwić pilną sprawę. I co? I nic - nie jesteście w stanie ani zrozumieć co ludzie wokół Was mówią, ani też nie potraficie powiedzieć im czego potrzebujecie, o co wam chodzi. Frustrujące, prawda? Nawet bardzo. To dla dorosłego. A jak może czuć się w podobnej sytuacji dziecko, które już i tak ma za sobą ogrom naprawdę traumatycznych przeżyć?
Jedne z ostatnich warsztatów wyglądały inaczej. Na początku prowadziliśmy normalnie, jak zwykle - opowiadając, pokazując, wciągając dzieci w rozmowę. I wtedy zauważyliśmy płaczącego chłopca. Wiedzieliśmy, że jest z Ukrainy. Zanim nauczycielka wytłumaczyła o co chodzi myśleliśmy, że to przez nas: że coś powiedzieliśmy, co wywołało płacz u niego, że zostaliśmy opacznie zrozumieni. Nie. Chłopiec płakał, bo tak bardzo chciał wiedzieć o czym rozmawiamy, tak bardzo chciał włączyć się, a zupełnie nie rozumiał co, o czym mówimy. Był strasznie sfrustrowany, spłakany.
Stąd zrodził się pomysł, by pomóc temu chłopcu i innym dzieciom Ukrainy, które będą na zajęciach.Jest firma vasco-electronics.pl, która produkuje elektroniczne tłumacze. Potrzebujemy dwóch sztuk - jedno dla nas (jako nadajnik), drugie dla dzieci (jako odbiornik, do którego będą podłączone słuchawki, w którym słychać by było tłumaczenie. Nie może to być zorganizowane inaczej, to musi być bardzo dyskretne tłumaczenie ze względu na pozostałe dzieci - żeby ich nie rozpraszać).
Za jedno musimy zapłacić, a kolejne firma przekaże w użytkowanie.
Cena jednego urządzenia to 1250zł. Do tego potrzeba dokupić słuchawki - takie najprostsze, najtańsze (z jednej pary będzie mogła korzystać dwójka dzieci: po jednej słuchawce na dziecko). Chcielibyśmy kupić jak najwięcej takich słuchawek (niestety byłyby jednorazowe - ze względów higienicznych) za 500zł. Dlatego całość zbiórki opiewa na 1750zł.
Oczywiście już przetestowaliśmy te tłumacze - czy zdadzą egzamin, czy dadzą sobie radę z nazwami dzikusów i tak! Pięknie to poszło, nawet samonamaszczanie jeży rewelacyjnie przetłumaczył :)
Doskonale zdajemy sobie sprawę, że bez Waszej pomocy nie uzbieramy takiej kwoty dlatego zwracamy się do Was o pomoc. To wydaje się tak niewiele, a jednocześnie mogłoby tak bardzo pomóc tym dzieciom przede wszystkim w sferze psychicznej. Nigdy nie chcielibyśmy znaleźć się w podobnej sytuacji, nie potrafimy patrzeć obojętnie na te dzieci, nie potrafimy ignorować ich lęków, obaw i zagubienia w naszym środowisku.
Bardzo prosimy - bądźcie z nami i bądźcie z tymi dzieciakami!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!