Artemis to kotka z greckiej ulicy. Malutka miała tak bolesne zmiany nowotworowe na uchu, że wydrapała sobie ogromną ranę na szyi i wokół ucha. Dodatkowo była strasznie wychudzona.
Nie wiemy ile lat głodowała na greckiej ulicy. Nie wiemy ile razy urodziła kocięta. Nie wiemy jak długo żyła w niewyobrażalnym bólu. Nie wiemy nawet ile ma lat. Wiemy tylko, że życie Artemis nie oszczędzało i to bardzo odbiło się na jej zdrowiu. Wg statystyk z greckich ulic, to mało prawdopodobne, by kicia miała więcej niż dwa lata (zwykle tyle dożywają tam koty), a wygląda na 7-8. Nowotwór zabrał już prawie całe jej ucho. A jej jelita są zniszczone.
Dlatego, mimo, że mamy kotów pod sufit, zdecydowałyśmy się pomóc Artemis. Bo czy fakt, że Artemis jest z Grecji, oznacza, że powinna tam umrzeć?
Tak wyglądała Artemis przed pierwszą operacją:
Poznajcie jej historię.
Artemis znalazła Polka pomagająca kotom w Grecji - Patrycja. Znajomy Grek wiedział, że Patrycja kastruje tam bezdomne koty i zapytał czy nie mogłaby jej jakoś pomóc.
Artemis trafiłą do kliniki weterynaryjnej, gdzie usunięto jej zmiany nowotworowe, została wykastrowana i po 3 tygodniach rekonwalescencji miała wrócić na ulicę. Jednak Patrycja czuła że kotka nie przeżyje tam najbliższych wakacji (o zimie nie wspominając), dlatego Artemis trafiłą pod jej stałą opiekę.
Tu już po operacji w Grecji:
I niestety przeczucia co do Artemis potwierdziły się. Mimo dobrego jedzenia, suplementów, zabezpieczenia w dużej wolierze, kicia bardzo powoli przybierała na wadze. A w pewnym momencie stan jej zdrowia drastycznie się pogorszył i kotka zaczęła cierpieć na bardzo poważne zaburzenia pokarmowe. Wróciły też zmiany na uchu.
Tu rekonwalescencja na wyspie:
W Grecji, na wyspie, na której urodziła się Artemis, możliwości pomocy weterynaryjnej kotów są bardzo ograniczone. Dla Artemis nie było już tam nadziei. Kotka potrzebuje dostępu do specjalistycznej opieki weterynaryjnej oraz kolejnej operacji - przeprowadzonej przez doświadczonego onkologa. I prawdopodobnie radioterapii. W Grecji mogłaby liczyć już tylko na opiekę paliatywną.
Co równie ważne, rak płaskonabłonkowy, który zaatakował Artemis, często daje nawroty. Tym częściej, im więcej promieni UV ze światła słonecznego pada na jasne uszy zwierzaków. Dla takich zwierzat jak Artemis powrót na grecką plaże to wyrok na wielu płaszczyznach. Nie można było do tego dopuścić.
Artemis jechała do nas 30 godzin. Ale wierzymy, że przyjechała tu po lepsze życie.
W Polsce Artemis miała już:
– szczegółowe badanie krwi
– badanie moczu
– cytologie z biopsji ze zmiany
– zdjęcia rtg klatki piersiowej
– badania parazytologiczne
Przed nami:
–konsultacja onkologiczna
–resekcja całkowita zmiany
–prawdopodobnie radioterapia
Jeśli i Was wzruszył los tej biednej istoty, prosimy o wsparcie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!