EDIT: Chłopaki są już w nowych, kochających dokach w plsce. Serdecznie dziękujemy za pomoc :)
Cypr, słoneczko, raj na ziemi. Piękne góry, morze, przyroda. Korzystają z niej i myśliwi - na Cyprze jest ich całkiem sporo. W pracy pomagają im psy. A wiecie gdzie myśliwskie psy spędzają swoją emeryturę?
Nie spędzają. Nie dożywają jej. Bo po KAŻDYM JEDNYM sezonie myśliwskim (zwykle koniec stycznia) psy wywożone są w góry, aby umarły z głodu i wyczerpania. Daleko. Żeby nie wróciły do domu… Którego w zasadzie i tak nie mają. Nie opłaca się ich karmić do następnej jesieni. I tak urodzą się nowe.
Roczne, dwuletnie, piękne, psy i suki, często i szczeniaki - umierają tam długo i w męczarniach. Nie zawiozą ich do schroniska, nie zostawią gdzieś bliżej ludzi, nie zaopiekują się nimi… Dlaczego? Nie wiem. Nikt oprócz tych ludzi nie wie.
Olimp i Grivel stanęły na naszej drodze. W zasadzie to się na nią wtoczyły resztką sił, gdy jechaliśmy spędzić beztroski dzień w górach.
Czy błagały o pomoc? Chyba było im już wszystko jedno. Kręgosłupy i żebra na wierzchu, potworne zmęczenie w oczach… A to jeszcze psie dzieci.
Zmiana planów. Wycieczka w góry zmieniła się w organizację pomocy. Maluchy, gdy tylko wzięłam je na ręce zasnęły snem tak głębokim, że momentami zastanawiałam się czy żyją.
Zawieźliśmy je do lokalnego schroniska… A tam miliony takich duszyczek jak one. I kilkoro wspaniałych ludzi, którzy walczą o poprawę tych żyć, które dla innych nie były nic warte.
I jak myślicie, co się stało z Grivelem i Olimpem?
Tak, jest to kosztowne. Tak, niektórym może wydać się niemożliwe i bezsensowne. Ale patrząc w ich czarne, zmęczone, szczenięce oczka, wiemy, że nie wolno nam ich zostawić. Przyjadą do Polski i znajdą domy. Takie prawdziwe i na zawsze.
Resztki wakacyjnych oszczędności poświęciliśmy na kupno biletów Lufthansy do Wiednia - to jedyna linia lotnicza, która pozwala na przewóz zwierząt (kilka zarwanych nocy na przeanalizowanie wszystkich opcji). Lecimy po nie za miesiąc, na początku kwietnia.
Tylko oprócz lotów trzeba jeszcze opłacić ich przygotowanie do podróży - badania, szczepienia, atestowane klatki samolotowe, leczenie, czas ludzi pracujących w schronisku, którzy wychodzą daleko ponad swoje obowiązki, aby pomóc.
W sumie 1500 euro. Za dwa uratowane życia.
Dla dwojga szalonych psiarzy to sporo. Dla grupy ludzi, którym zakręciła się łezka w oku, gdy czytali historię Grivela i Olimpa - drobny, niezauważalny wydatek. Pomóżcie dopisać nam do niej happy end.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Martin Grinč
Držím palce :)
Kasia S.
Powodzenia ❤️ jesteście cudni !