29.05 otrzymaliśmy informację o potrzebie interwencji w Dolnym Wrzeszczu w Gdańsku.
Tak jak zwykle: chore kociaki dorosłe niekastrowane i w kiepskim stanie.
.Wolontariuszki pojechały na miejsce i rzeczywiście, niedożywione kotki co roku rodziły, chore kocięta umierały z powodu chorób. Starsi ludzie z trudem utrzymują siebie, a co dopiero koty. Mimo ogromnego serca nie dawali rady karmić, leczyć i wykastrować stada kilku kotów.
Udało się zabezpieczyć dwie kocie rodziny, pozostałe koty będą poddane zabiegom kastracji.
Jedną z zabranych kotek jest Hera. Mimo, że jej czwórka dzieci była chora, ona wydawała się zdrowa. Karmiła, opiekowała się dziećmi. Idealna kocia mama.
Te cztery chore istotki po tygodniu leczenia, w cieple i przy pełnej misce dobrego jedzonka cudownie się zmieniły.
Niestety, pojawił się ogromny problem z kocią mamą. Po niespełna 2 tygodniach kotka nagle przestała chodzić, ciągnęła za sobą tylną część ciała. Przeprowadzona diagnostyka wskazała zakażenie spowodowane prawdopodobnie ugryzieniami innego kota w okolicach ogona. Na zewnątrz były widoczne tylko małe strupki, a wewnątrz organizmu kotki wytworzyły się ropnie, które bez silnych antybiotyków z pewnością by ją zabiły. Spowodowały one ogromny stan zapalny nerwów i pęcherza.
Hera kilka dni pozostała w szpitaliku. Kotka starała się wstawać, chodzić. Jednak wciąż potrzeby fizjologiczne załatwiała pod siebie na podkłady. Powoli po silnych antybiotykach jej stan się zaczął poprawiać i zaczęliśmy mieć nadzieję na powrót do zdrowia. Odebraliśmy ją z kliniki i opiekowaliśmy się w kociarni.
W sobotę 24 czerwca kotka przestała jeść, zrobiła się apatyczna, pojawiła się gorączka, mocz zaczął mieć ciemniejsze zabarwienie.
W klinice RTG ukazało zapadnięte płuco prawe, w lewym pojawił się płyn.
Diagnoza wbiła nas w podłogę: prawdopodobnie mamy do czynienia z przypadkiem kociego pomoru.
Kotka pozostała w szpitaliku na intensywnej terapii. Doba to koszt niemal tysiąca złotych. Ogromna kwota, to prawda, jednak póki jest nadzieja, to będziemy ją leczyć pozostając w nadziei, że to jedynie dalsze komplikacje zakażenia.
Bardzo prosimy o pomoc.
Hera jest tak miła, patrzy z ufnością na człowieka, wystawia brzuszek do głaskania. Chcę być głaskana i kochana. I bardzo bardzo chce żyć.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!