Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zycie mojego syna to ciągła walka , ból , wysiłek , ale i determinacja . Od pierwszego oddechu Fabianka po dzień dzisiejszy wykraczamy ponad jakiekolwiek prognozy dotyczące skutków zatrzymania w okresie okołoporodowym .
Gdyby dziś 6 cio letni Fabianek miał zdefiniować swoje doczesne życie to brzmiałoby to następująco
,,Mimo że najpierw miałem nie mieć szans aby przeżyć , to przeżyłem , mimo że odszedł mój brat i opuścił tata , wytrwałem , na przekór wszystkim rokowaniom jestem , rosnę w siłę i dokonuje cudów ,,
Mój syn urodził się z szeregiem upośledzeń organów i wylewem w wyniku którego, lewa półkula mózgu przestała funkcjonować , obrzęk wielonarządowy i deformacja serca , retinopatia wcześniacza , ale mimo to od początku byliśmy świadkami cudów , i niewytłumaczalnych zjawisk jakie fundował nam ten młodzieniec , i większość zmian które stanowiły zagrożenie życia ustąpiły a narządy z czasem powrócimy do normy ( oprócz uszkodzenia mózgu ) ale i ten przechytrzył deficyty i przekierował większość funkcji z uszkodzonej półkuli na zdrową, mimo ciągłego przygotowywania mnie na najgorsze scenariusze , żadna zła prognoza się nie sprawdziła i po 70 dniach intensywnej terapii w końcu wróciliśmy do domu , we dwójkę , zamiast w czwórkę.
Początki naszej wspólnej egzystencji to jeden wielki chaos gdzie ,walka o zdrowie syna przeplatała sie z depresja i żałobą po śmierci brata bliźniaka Fabianka ,brak rodziców i rodziny po raz pierwszy wywołał we mnie tak ogromny żal i smutek, jak zawsze ze wszystkim sobie radziłam wtedy jak nigdy dałabym wszystko by ktoś przy mnie był .
Był Fabianek , on mnie nie zostawił ( nie wiem kto bardziej kogo wspierał tak naprawdę i kto bardziej kogo ratował ?)
Nie było dnia w którym nie podejmował walki , mimo iż ta sprawiała tak ogromny ból , on walczył za nas oboje.
Sprawił ze nie czekałam na cud nie karmiłam się nadzieja , zbudował we mnie niezachwianą wiarę ze coby nie mówili i jak by to było niemożliwe to on i tak wykroczy poza wszelkie ludzkie pojmowanie .
Szliśmy w siłę każdego dnia , byliśmy zmotywowani i nakręceni aby łamać niemożliwe i stać się sprawcami własnego cudu .
W między czasie sprzedawałam wszystko co przez moje 37 letnie życie udało mi się wartościowego zgromadzić , to był czas który pokazał mi ze nie ma większej wartości jak zaszczyt bycia jego mamą, i bezcenności tego stanu i jedności jaką stanowimy .
Dziś po 6 latach nie mam już nic co mogłabym spieniężyć ,zupełnie nic , ale mam syna który jest wszystkim tutaj dla mnie.
To co zapewnia nam szpital w ramach rehabilitacji to 2h tygodniowo , wszelkie zabiegi , masaże , i inne techniki rehabilitacyjne , do tego wielospecjalistyczna opieka medyczna była pokrywana z własnych środków , dziś muszę ograniczać potrzeby do minimum a mimo to ciagle wybieram z czego zrezygnować , na które zajęcia czy tez zabieg nie pójdziemy .
Poczucie bezsilności , beznadziei oraz potworna frustracja przygniata mnie każdego dnia .
Czuje ze zawiodłam , w momencie w którym tak ważna jest praca na pełnych obrotach której efekty dziś widać gołym okiem a ja wyczerpałam pomysły i możliwości , czuje ze odbieram własnemu dziecku szanse na samodzielność , oraz możliwość doświadczania życia w pełni nieograniczonego i pełnego radości , by wiedział ze cały tej jego wysiłek , i determinacja była po coś , myśl ze mnie kiedyś zabraknie dziś jest bardziej przerażająca niż kiedykolwiek .
Gdyby ktoś mi powiedział 10 lat temu ze będę prosić o pomoc , nigdy bym w to nie uwierzyła , gdybym mogła chociaż pracować to mogłabym podwoić swoje dochody jakie mam ze świadczeń obecnie .
Kiedyś marzyłam o domu z basenem dziś moim marzeniem jest dotrzymać słowa danego mojemu dziecku ,, ze jeszcze pójdziemy na boisko kopać piłkę ,,
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!