Operacja miednicy dla Suni!

Cześć! Nazywam się Sunia. Wydaje mi się, że mam około 3 lat, nie jestem pewna, ponieważ pierwsi właściciele mi tego nie powiedzieli. Rodzina, która mnie do siebie przygarnęła mówi, że całe życie mam pod górkę. Nie jestem pewna co to znaczy i o co im chodzi, bo jestem dość żywą i wesołą suczką. Podejrzewają, że ktoś mnie porzucił niedaleko miejsca zamieszkania obecnych właścicieli. Jak się okazało byłam w ciąży. Urodziłam 5 puchatych kulek, z czego jednego nie akceptowałam, więc ja spędzałam czas u sąsiada z moją czwórką kuleczek, a moi właściciele opiekowali się tym jednym, żeby przeżył. Szczeniaczki poszły do adopcji, a ja zostałam wysterelizowana. U rodziny, która mnie przyjęła jestem już półtora roku. To cud, że nie oddali mnie do schroniska, bo mają już dwójkę piesków na utrzymaniu, z którymi bardzo się polubiłam! Chyba kochają zwierzaki! Jestem karmiona, mam ciepły kąt i nikt mnie nie krzywdzi. W końcu mam kochającą rodzinę i przyjaciół. Lubię spędzać czas z sąsiadem i ruszać z nim na spacery. Niestety dwa dni temu zdarzył się wypadek i już nie jestem w stanie, żeby wybrać się ze swoim przyjacielem na spacer. Prawdopodobnie potrącił mnie samochód. Mam roztrzaskaną miednicę i nie jestem w stanie wstać na tylne łapki. Mój stan zdrowia ogólnie jest dobry, trochę nie mam apetytu, ale mam nadzieję, że szybko mi wróci. Lekarze uważają, że da się mnie naprawić i za jakiś czas będę mogła stanąć na nogi. Niestety, taka operacja jest bardzo kosztowna. Mojej rodziny nie stać na nią, dlatego postanowiłam zorganizować zbiórkę. Razem z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami postaramy się zebrać kwotę, która jest potrzebna na moje leczenie. Obiło mi się nawet o uszy, że jeśli nie zostanę szybko zoperowana to konieczna będzie eutanazja. Ktoś mi wytłumaczy co to znaczy? Nie bardzo rozumiem. Ja chcę tylko cieszyć się życiem, dalej spacerować z moim przyjacielem, biegać z pieskami i bawić się. Nic więcej do szczęścia mi nie trzeba. Czy mogę liczyć na waszą pomoc? Pomożecie moim właścicielom uratować mi życie i stanąć na nogi? Pamiętajcie, dobro zawsze wraca!

Sunia jest typową przybłędą. Została porzucona tamtego roku w lutym. Chodziła przez kilka dni koło naszego domu. Była bardzo nieufna i bała się. Z czasem zaczęła się oswajać. Pod koniec marca się oszczeniła. Gdy oddaliśmy szczeniaki do adopcji, została wysterelizowana na TOZ. Szkoda było nam oddawać jej do schroniska, pomimo tego, że mamy swoje zwierzaki, dlatego została u nas. Sunia ma zapewnione jedzonko, ciepły kąt i opiekę. Niestety, jest to typ psa, który biega za samochodami i rowerami. Podejrzewamy, że być może w przeszłości się do nich zraziła. Jest to młody psiak, w tym momencie ma około 3 lata. Pomieszkuje u nas już półtora roku. Na co dzień jest żywą, wesołą psiną. Zaprzyjaźniła się z naszymi pieskami i sąsiadem, z którym często wybiera się na spacery. Niestety, dwa dni temu Sunia prawdopodobnie wpadła pod samochód. Nie wiemy kto, nie wiemy czy przypadkiem czy po złości, ale pies chce żyć. Nie chcemy poddawać ją eutanazji, ale zrobić wszystko, żeby jej pomóc stanąć na nogi, żeby znów była tą radosną psiną. Jej ogólny stan zdrowia jest dobry, wyraża chęci do życia. Nie ma żadnych obrażeń zewnętrznych i organy też są w porządku. Pech chciał, że ma złamaną miednicę. Czeka ją trudna i kosztowna operacja. Dostaje leki przeciwzapalne, sterydy, witaminy i kroplówki wzmacniające. Sunia bardzo kocha biegać, a niestety w tej chwili nie może, ponieważ nie jest w stanie podnieść się na tylne łapki. Koszt takiej operacji wynosi 1500 złotych plus koszty pooperacyjne. Chcemy postawić ją na nogi, żeby wróciła w zupełności do zdrowia, ale niestety nie stać nas na takie koszty. Sunia musi być poddana operacji, inaczej czeka ją eutanazja. Kochamy ją z całego serca i chcemy dla niej jak najlepiej, dlatego zwracamy się z ogromną prośbą do wszystkich zwierzo-lubów o pomoc w dofinansowaniu. Liczy się każdy grosz. Wierzę, że dobro zawsze do nas wraca!