Zbiórka Kniaź walczy z anemią - zdjęcie główne

Kniaź walczy z anemią

3 025 zł  z 4 350 zł (Cel)
Wpłaciły 73 osoby
Marcin Fastyn - awatar

Marcin Fastyn

Organizator zbiórki


Witajcie na mojej stronie!

Jestem niezbyt dużym, nierasowym kotkiem. Przez wiele lat – nie wiem, jak wiele – żyłem na ulicy, aż tu rok temu ktoś złapał mnie i odniósł do schroniska. Tam znalazłem dach nad głową, zaopiekowano się mną, nadano mi imię – od tej pory jestem Kniaziem – było mi lepiej, niż na ulicy. Jednak wciąż chciałem mieć swojego człowieka, jedynego, wyjątkowego, który troszczyłby się tylko o mnie. Niestety – mijały dni, tygodnie, miesiące – i nikt nie zwracał uwagi na starego, czarnego, bezzębnego kota. Na co komu taki ja? – to pytanie zadawałem sobie nie raz. Aż wreszcie...

Pewnego pięknego dnia do schroniska przyszło troje ludzi – młody mężczyzna wraz z rodzicami. Szukali kotka spokojnego, któremu mogliby dać kochający dom. Rozglądali się po całej kociarni, aż w końcu weszli do mojego pomieszczenia. Podszedłem do tego młodego człowieka, mruknąłem, zacząłem się do niego łasić. I choć potem jeszcze raz obszedł całą kociarnię, ostatecznie wrócił do mnie... i powiedział paniom ze schroniska, że chcą właśnie mnie. Możecie sobie wyobrazić, jak bardzo byłem szczęśliwy?

Niedługo potem byłem już w nowym mieszkaniu. Pierwsze chwile – wiadomo: były niełatwe. Czułem się niepewnie. Chyba dwa dni przesiedziałem pod łóżkiem, wychodząc tylko z rzadka do miski i do kuwetki.

Stopniowo zaczynałem czuć się coraz pewniej, zwiedzać całe mieszkanie. Znalazłem swoje ulubione miejsca – na kocyku na parapecie w sypialni, potem dostałem także bardzo wygodny koszyczek na parapecie w salonie.

Dostawałem pyszne jedzonko (zobaczcie, jaką radość mi dawały ulubione przysmaki!),


miałem swoje zabawki (najlepszą były zwykłe szeleczki do spacerów po balkonie), niczego mi nie brakowało.

Oswajałem się coraz bardziej. Gdy mój człowiek, lub jego rodzice, przysiadali zmęczeni – przychodziłem do nich na kolanka, mruczałem... gdy byli w złym nastroju – próbowałem rozweselać. Robiłem baranki, ocierałem się o nich, nawet lizałem po głowie, by pokazać, jak bardzo są dla mnie ważni.


Niedawno odkryłem nawet, jak to jest fajnie w nocy, zamiast leżeć samemu w koszyczku, przyjść na łóżko swojego człowieka i ułożyć się obok na poduszce. Albo nawet na nim samym...

Zastanawiacie się zapewne, co w takim razie robię tutaj, skoro wszystko było tak cudownie? Czemu proszę o pomoc? Niestety, okazało się, że nie jestem tak zdrowym kotkiem, jak pragnąłbym być. Jeszcze w kwietniu moje wyniki badań były zupełnie dobre, jedynie nerki pracowały trochę gorzej, niż by mogły. Niestety, kolejna kontrola, w połowie czerwca, przyniosła złe wiadomości. Choć czułem się wciąż dobrze, w moim ciele już do głosu dochodził groźny wróg – a nawet dwóch: w mojej krwi było bardzo mało czerwonych krwinek, do tego test na obecność wirusa kociej białaczki dał pozytywny wynik. Mimo to wciąż byliśmy wszyscy optymistami – mój człowiek, weterynarz i ja. Dostałem lek na pobudzenie produkcji czerwonych krwinek, mój człowiek dawał mi go regularnie i wszyscy mieliśmy nadzieję, że przy kolejnej kontroli wskaźniki już będą lepsze.

Niestety. Niecałe dwa tygodnie później siły zaczęły mnie opuszczać. Nie miałem już ochoty na zabawę. Na jedzenie zresztą też. Moje ulubione przysmaczki, które prawie wyrywałem człowiekowi z ręki, leżały tuż przede mną, a ja nie miałem sił ich zjeść. 

Drogę z koszyczka do miski musiałem pokonywać na raty, w kuwecie nie miałem siły zakopywać tego, co ze mnie wyszło. Schudłem prawie kilogram - to aż 1/4 mojej normalnej wagi! Mój człowiek nie czekał do kolejnej kontroli, zaniósł mnie do weterynarza. Zrobili mi nowe badania, dostałem nowe leki – tabletki na wzmocnienie apetytu, zastrzyki, kroplówki. Wyniki badań okazały się jeszcze gorsze, niż poprzednio. Moja krew zrobiła się bardzo rzadka, rozwodniona, blada. Weterynarz orzekł, że konieczna będzie transfuzja, że bez niej mogę nie przeżyć.

Pierwsza próba okazała się nieudana – kot-dawca miał zbyt niskie ciśnienie, i choć chciał pomóc – krew z niego nie wypływała. Spróbujemy jeszcze raz jutro (7 lipca) – może się uda. Jeśli nie, trzeba będzie szybko znaleźć innego kota-dawcę... albo ściągać krew z daleka, z innego miasta. Dzięki transfuzji będę mieć czas na dalsze leczenie, na podjęcie walki o to, by móc wciąż dla mojego Człowieka być najlepszym ze wszystkich kotów.

Niestety – to wszystko ma też swoją cenę. Do tej pory mój człowiek nie miał z tym problemów. Jednak powoli sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Lekarstwa – to najmniejszy problem. Wizyty w lecznicy parę razy w tygodniu, zabiegi – już większy. Jeśli trzeba będzie kupić kocią krew i sprowadzać ją z daleka – będzie naprawdę ciężko. Ja wiem, że mój Człowiek zrobi, co będzie mógł, żeby te pieniądze mieć. Ostatnio mówił coś o powiększeniu... takie dziwne słowo... jakby coś o kretach. Jak powiększenie, to chyba dobrze, prawda? Tylko czemu miał taką zatroskaną minę, gdy to mówił?

Proszę Was, pomóżcie Mu. Ma teraz dużo wydatków, nie tylko na mnie. Za chwilę czeka go też daleki wyjazd, którego nie może odwołać, ani przesunąć – w tym czasie będę pod troskliwą opieką jego rodziców i przyjaciół. Ja wiem – on te pieniądze na moje zdrowie znajdzie. Ale jeśli Wy wrzucicie do tej wirtualnej skarbonki drobny pieniążek (nie chcę, nie proszę o więcej) – mojemu Człowiekowi będzie dużo lżej walczyć o moje zdrowie... Z góry wszystkim Wam ślicznie dziękuję za każde wsparcie... i mruczę do Was, ile tylko mam sił w sobie.

[Od Kniaziowego człowieka]

Cóż mogę więcej dodać do słów Kniazia? Chyba tylko dowody na ich potwierdzenie:

- skany książeczki zdrowia Kniazia

- skany wyników badań krwi

- podsumowanie kosztów weterynarza i leczenia od momentu stwierdzenia anemii i białaczki

18 czerwca - wizyta u weterynarza: 68 zł

20 czerwca - wizyta u weterynarza: 45 zł

29 czerwca - leki dla kota: 48 zł

3 lipca - wizyta u weterynarza: 95 zł

4 lipca - wizyta u weterynarza: 56 zł

5 lipca - leki dla kota: 26,99 + 18 zł

6 lipca - wizyta u weterynarza: 78 zł

łącznie: 434,99 zł

Koszt zakupu krwi i jej transportu (jeśli będzie konieczny): 400-500 zł

Koszt samej transfuzji: 80-100 zł

Koszty kolejnych wizyt i leków - jeszcze niewiadome.

- od dziś (6 lipca) – dla każdej wizyty karta informacyjna wraz z paragonem, dla każdego zakupu leków również (wcześniejsze – nie zachowały się, nie sądziłem, że będę musiał prosić Was o pomoc)

7 lipca:

8 lipca: wizyta u weterynarza w związku z opuchniętą łapą (plus transport 17,94)

12 lipca - pobranie krwi do analizy laboratoryjnej, dodatkowy zastrzyk wzmacniający

13 lipca - odebraliśmy wyniki badań. Krew się bardzo poprawiła (choć do ideału jeszcze wciąż daleko), niestety równolegle pogorszyła się praca nerek, poziom mocznika we krwi w ciągu miesiąca podwoił się. Przyczyn może być wiele - od zmiany diety na surowomięsną (co jest chwilowo konieczne ze względu na krew), przez zmniejszone przyswajanie leku na nerki (nie zawsze Kniaź chce przyjąć pełną dawkę), aż po normalne zmiany wynikające ze starości. W związku z tym Kniazia w najbliższym tygodniu czeka seria codziennych kroplówek pomagających w wypłukiwaniu tegoż...

Oto i nowe wyniki:

 

Dzisiejsza kroplówka na obniżenie poziomu mocznika - 35 zł

14 lipca - kolejna kroplówka antymocznikowa

16 lipca - kroplówka przeciwmocznikowa oraz zastrzyk z witamin

17 lipca: kolejna kroplówka, zastrzyk na wzmocnienie i żeby się Kniaź mniej drapał...

18 lipca - dziś Kniaź dostał ostatnią porcję kroplówki, oraz zastrzyki wzmacniające. Jutro z samego rana będzie mieć pobieraną krew - w pakiecie morfologia, biochemia, PCR na białaczkę oraz rozmaz na mykoplazmę i Haemobartonellę.

Ponieważ już jutro z rana czeka mnie wyjazd, pod moją nieobecność koteł będzie się znajdować pod troskliwą opieką moich rodziców, a przez większość czasu także mojej przyjaciółki, która z nim zamieszka. Ponieważ nie będzie mnie pod ręką, wszelkie rachunki za dalsze leczenie Kniazia przedstawię po powrocie, po 10 sierpnia (chyba, że przyjaciółka da radę je fotografować i mi przysyłać na bieżąco). Natomiast karty wizyt będę dostawać z lecznicy na maila, więc gdy tylko będę mieć internet - będę je zamieszczać, gdy tylko do mnie dotrą.

Koszt dzisiejszej wizyty - 25 zł kroplówka + leki, 200 zł zlecone badania krwi.

26 lipca:
Od czasu poprzedniej aktualizacji Kniaź przeszedł jedną morfologię - mocznik wciąż się nie unormował, oraz 3 kroplówki na jego poprawę (koszty po 25 zł, jeśli nic nie pokręciłem). Wyników badań PCR ciągle nie mamy, być może będą wieczorem. 

Niestety, dziś Kniaź przeszedł kolejną morfologię - trzeba było sprawdzić, jakie są tendencje w jego krwi. Nie ma dobrych wiadomości. Poziom hemoglobin spadł do poziomu sprzed transfuzji i prawdopodobnie pojutrze spróbujemy jeszcze raz wzmocnić go kolejną, by zyskać kolejną odrobinę czasu na dalszą diagnostykę i leczenie. Koszt dzisiejszej morfologii to ok. 70 zł, przewidywana transfuzja - najpewniej znów koło 100 - wszystko rozliczę z lecznicą po powrocie. Dlatego jestem zmuszony podnieść kwotę zbiórki - nad czym serdecznie ubolewam :(

A oto wyniki dzisiejszej morfologii:

Biochemia krwi
Parametr Wynik J.miary Min. Max.
Kreatynina H 2 = mg/dl 1 1,8
Mocznik H 110 = mg/dl 25 70
Morfologia krwi
Parametr Wynik J.miary Min. Max.
MCV (ŚOK) H 59,1 = fL 39 55
MCH (ŚMH) 16,8 = pg 13 21
MCHC (ŚSH) L 28,5 = g/dL 30 38
OB
Erytrocyty L 2,85 = T/l 6,5 10
Hematokryt L 16,8 = % 24 55
Hemoglobina L 4,8 = g/dl 8 15,3
Leukocyty 11,5 = tys./mm3 5,5 19
Trombocyty H 910 = G/l 100 580
Limfocyty 24,8 = % 20 55
Monocyty 6,7 = % 1 9
Eozynofile 2,5 = % 0 12
Neutrofile segmentowate 68,5 = % 35 85
granulocyty# 7,9 = x10^9/l 2,1 15
limfocyty # 2,9 = x10^9/l 0,8 7
monocyty# 0,7 = x10^9/l 0 1,9


Częściowa aktualizacja:

29 lipca

Kniaź przeszedł nową transfuzję. Dzięki pomocy lecznicy "Cztery łapy" udało się znaleźć dawcę. Niestety, koszt okazał się wyższy,  ze względu na konieczność oznaczenia grupy krwi. Więc nie kolejne 100, tylko 340 zł. Na szczęście udało się przetoczyć Kniaziowi całkiem sporo krwi, dzięki czemu wizualnie bardzo przybrał na sile. Oby już na dłużej!

8 sierpnia

Kniaź przeszedł kolejną morfologię, tym razem we współpracy z "Czterema łapami" - dokładniejszą, w niemieckim laboratorium. Niestety liczba erytrocytów i stężenie hemoglobiny wciąż są dość znacznie poniżej normy i jest obawa, że krew nie podlega regeneracji. Kniaź jest ciągle leczony antybiotykami i lekami przeciwwirusowymi (a to bynajmniej nie wszystkie, które codziennie przyjmuje).

Komplet rozliczeń i zaległych rachunków otrzymam z lecznicy po święcie 15 sierpnia, bardzo możliwe, że w postaci zbiorczej.


A oto i wspomniana aktualizacja (od 19 lipca)

I do kompletu rachunek za to wszystko:

Obecnych leków już nie wymieniam, bo to groszowe sprawy.

W związku z powyższym nowy poziom zbiórki to aktualna kwota + zapas na 2 morfologie + ewentualną kolejną transfuzję, gdyby się okazało, że szpik nie pracuje wystarczająco skutecznie.

23 sierpnia

U Kniazia pojawiły się problemy z pęcherzem - choć kuwetę zapełnia regularnie, to, jak się okazało, trochę "produkcji" zostawało w środku kota. Wizyta u weterynarza, podane leki - jakoś udało się zażegnać kłopot, przynajmniej na jakiś czas i obyło się bez cewnikowania w narkozie - z tej mógłby się już nie wybudzić :( Przy okazji została zrobiona morfologia - wyszło, że duże dawki leków mają zły wpływ również na wątrobę - na to dostał również odpowiednie zastrzyki. 

10 września - dziś Kniaź znów odwiedził lecznicę. Trochę wcześniej, niż to było planowane - niestety, czy to z powodu spadku odporności, czy też jako efekt jednego z leków zastosowanych na pęcherz - odnowiła mu się grzybica skóry, na skutek czego:

a) drapie się do krwi, biedactwo...

b) bardzo mocno linieje, w kilku miejscach już pojawiają się łyse placki skóry.

Oczywiście, skorzystaliśmy z okazji i przy okazji pobraliśmy krew do badań - tradycyjna morfologia, biochemia, żelazo, rozmaz na mykoplazmę i tak dalej. Na razie są wyniki tylko badań standardowych. Są nie najgorsze - nerki funkcjonują w miarę przyzwoicie, retikulocyty w szpiku teoretycznie pracują przynajmniej trochę, hematokryt wciąż bliższy jest normie, niż konieczności transfuzji (ale, niestety, spadł trochę od poprzedniej kontroli).  Reszta wyników w najbliższym czasie. Kniaź czuje się lepiej, niż w najgorszych chwilach, ale do ideału trochę brakuje, tym bardziej, że znowu są problemy z karmieniem go...

Koszt kontroli i badań - 120 zł, koszt leków (na co, niestety, paragon mi umknął - 96 zł).

14 września:

Po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy dla Was naprawdę dobre wiadomości o Kniaziu! Otóż najnowsze badania pokazują, że najprawdopodobniej udało się zwalczyć pasożyta, niszczącego jego krew! Co prawda, nie znaczy to jeszcze, że udało się wyprowadzić go z anemii - ale dzięki temu otworzyła się przed nami możliwość zastosować terapię substancją z rodziny EPO, by pobudzić szpik koteczka i zwiększyć produkcję czerwonych krwinek, by nie trzeba już było kolejnych transfuzji (no, przynajmniej przez jakiś dłuższy czas). Lek już zamówiłem w aptece i w przyszłym tygodniu Kniazia czekają dwa zastrzyki.

Z leków - dziś kupiony Encortolon w kolejnej porcji (poprawia szpik) za 13,75. Jutro będzie niestety i na szczęście - więcej.

15 września

Udało się błyskawicznie załatwić Aranesp. Pierwszy zastrzyk od razu dziś, drugi - za tydzień. Według weterynarzy szanse są obiecujące (choć troszkę mnie martwią skutki uboczne z ulotki przeznaczonej dla ludzi - między innymi alergie, wysypki i tym podobne atrakcje. A kotek przecież już ma duży problem z grzybicą! Jednak anemia dużo ważniejsza i to przede wszystkim z nią musimy walczyć. Na pewno się uda!

22 września

Kniaź dostał drugą dawkę Aranespu. Dodatkowo w drugim zastrzyku kolejną porcję leków wzmacniających - Catosal, Rapidexon, witaminę B1.

28 września

Nadeszła pora sprawdzenia efektów podania Aranespu - Kniaź odwiedził lecznicę na pobranie krwi (a przy okazji czyszczenie uszu, w których się dość bujnie rozwijają drożdżaki). Niestety dziś przestał być kotkiem bezproblemowym - w lecznicy zaczął bardzo drapać w transporter, domagając się wypuszczenia, a kiedy wziąłem go na kolanka, żeby głaszcząc - uspokoić, wykonał piękny skok i wybiegł odkrywać uroki okolicy. Zanim go złapałem, w ciągu kilku minut zdołał odwiedzić ogródek kwiatowy, przejść przez ulicę, wleźć pod samochód i jeszcze przegonić mnie po krzakach, przy okazji sycząc na mnie. Ale w końcu dał się pogłaskać i złapać.

W gabinecie też nie chciał współpracować - pobranie krwi odbyło się z pewnymi kłopotami, a czyszczenie uszu to już tylko wyrywanie się i miauki. Na szczęście się udało. 

Zlecono: morfologię, biochemię, kreatyninę, mocznik, parametry wątrobowe oraz pierwiastki (wapń, sód, fosfor). Wyniki powinny być na jutro. Mam nadzieję, że pozwolą Kniaziowi odetchnąć od lekarza przynajmniej na kilka tygodni (a najlepiej - miesięcy, ale bądźmy realistami...)

29 września

A miało być tak pięknie. Miały pomóc te nowe leki, i co? I nic. Jesteśmy na etapie sprzed dwóch miesięcy - czerwonych krwinek coraz mniej, hematokryt coraz niższy. Choć najpewniej udało się zwalczyć mykoplazmę - znowu konieczna będzie transfuzja. Może niekoniecznie jutro, czy w poniedziałek. Ale szybko. By wywalczyć kolejne miesiące dla Kniazia, pewnie do kolejnej transfuzji. Jedno, co jest dobrego w tym wszystkim to to, że Kniaziowi nie dokucza ból, że nie cierpi. Gdyby było inaczej... brrr. A tak - póki można, póki się da - trzeba walczyć i szukać krwi.

3 października

Dziś Kniaziek dostał jednostkę ożywczej krwi (za pomoc w czym dziękujemy serdecznie lecznicy "Cztery Łapy" z Widzewa). Trwało to troszkę dłużej niż powinno, bo pierwotny kot-dawca nie był w stanie współpracować i trzeba było jechać po drugiego. Pomimo to Kniaź zniósł cały zabieg bardzo grzecznie i spokojnie - na pewno zdawał sobie sprawę, że to wszystko dla jego dobra. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie żadnych efektów ubocznych - za to pozytywnych całe mnóstwo.

12 października

Moi drodzy, dziś przyszły wyniki najnowszych, środowych badań Kniazia. Pani weterynarz stwierdziła, że dawno - tzn. od sierpnia, nie było tak dobrze.  Przede wszystkim, kolejny rozmaz potwierdził to, co sugerował poprzedni: śladów po mykoplazmie już nie ma.

Co się tyczy wyników morfologii - zarówno erytrocyty, jak i hematokryt po transfuzji wyraźnie się zbliżyły do (co prawda dolnej) granicy normy i obecnie nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla Kniazia. 

Co więcej, są na tyle dobre, że kolejną kontrolę krwi przewidziano dopiero na za miesiąc, więc bazując na doświadczeniu miesięcy poprzednich, jest szansa, że jeśli Kniaź będzie regularnie przyjmował cykloferon i żelazo, być może uda się odwlec kolejną transfuzję już do nowego roku (co oby!). Radujmy się więc!


8-10 listopada

Różne rzeczy się działy. Przede wszystkim - w czwartek, dzięki pomocy znajomych, udało się pozyskać dla Kniazia niezbędny mu przeciwwirusowy cykloferon. Koszt po przeliczeniu - 61 zł, oryginalnego rachunku z pewnych względów wyjątkowo pozwolę sobie nie przytaczać.

Jednocześnie tego samego dnia odkryłem, że w sumie to Kniaziowi się trochę za bardzo schudło i znów mam ćwierć kota mniej. Z tego względu w piątek z samego rana podreptaliśmy do weterynarza na kontrolę - tak z pół tygodnia wcześniej, niż było to przewidziane.  Pomimo pewnych protestów, pobraliśmy mu krew na morfologię i biochemię, a także, dzięki uprzejmości lecznicy "Oaza", przetestowaliśmy nieodpłatnie najnowszy nabytek lecznicy - nowoczesny i jak spod igły aparat do USG. Okazało się, że wewnątrz kotka wszystko jest z grubsza w porządku i powodów do specjalnych zmartwień nie ma, więc pozostało czekać na badania krwi.

Te odebraliśmy w sobotę rano. I niestety, nie jest różowo. O ile nerki pracują całkiem zadowalająco, o tyle problem erytrocytów (tylko 2,37 T/l przy normie 6,5-10) oraz hematokrytu (tylko 15,1 przy normie 24-55) powrócił w całej okazałości, domagając się kolejnej transfuzji. Może nie już w poniedziałek, ale tak do końca tygodnia dobrze byłoby ją ogarnąć... I koszty robią się już mniejszym problemem, niż znalezienie odpowiedniego kota-dawcy (co pewnie jeszcze się uda), ale przede wszystkim - utrzymanie tej nowej krwi przez jakiś rozsądny czas... ostatnia porcja wytrzymała tylko miesiąc :(

14 listopada

Dzięki nieocenionej pomocy lecznicy "Cztery Łapy" i kota Cezara, Kniaź już dziś mógł przejść kolejną transfuzję. 

Jak zwykle, okazał się pacjentem wyjątkowo wdzięcznym i chętnym do współpracy - choć cały zabieg trwał blisko 3 godziny, cierpliwie go znosił, leżał w swoim transporterku pod ciepłym kocykiem i nie próbował nigdzie uciekać, ani się wyrywać. Jedynie głośno mruczał, gdy był głaskany, często wręcz na dwie ręce...

Na jak długo wystarczy nowej krwi? Czy uda się jeszcze raz choć trochę pobudzić szpik do działania? Tego nie wiemy. W najbliższych dniach planujemy do dotychczasowej terapii dorzucić jeszcze interferon ludzki w odpowiednio rozcieńczonej postaci, by jeszcze skuteczniej walczyć z namnażającym się wirusem...

I rozliczenie dzisiejszej wizyty:

22 listopada

Potransfuzyjny tydzień upłynął Kniaziowi pod znakiem badań. Zaczęliśmy od nieinwazyjnego badania na pasożyty, żeby się przekonać, czy chudnięcie kotełka nie jest czasem efektem podstępnego działania od wewnątrz. Na szczęście analiza urobku przyniosła tylko zapaszek, niepożądanych lokatorów nie stwierdzono:

Z kolei wczoraj, oprócz tradycyjnej morfologii i kreatyniny zbadaliśmy kotkowi także tarczycę. I tu kolejna dobra wiadomość - wszystko w porządku, przynajmniej w tym narządzie:

Niestety wyniki morfologii nie są już tak pozytywne. Okazuje się, że transfuzja dała mniej, niż ta ostatnia, czerwonych krwinek nie przybyło zbyt wiele, hematokryt również nie jest tak dobry, jak powinien być :( 

W najbliższych dniach spróbujemy podawać mu także rozcieńczony ludzki interferon, by jeszcze bardziej stłumić wirusa (przynajmniej w teorii). Czy to da cokolwiek - trudno powiedzieć. W tej chwili Kniaziek jest kotem ultraspokojnym - większość dnia przesypia (chociaż już nie w szafie, a na mięciutkiej pufie), czasami przyjdzie na kolanka (ale dużo częściej to ja idę do kotka i go przytulam tam, gdzie on akurat leży), regularnie i bez problemów odwiedza kuwetę - i michę (tu nawet z olbrzymimi sukcesami - nie dość, że przestaliśmy mu podawać peritol, to zjada 150% dziennego zapotrzebowania na karmę [według producenta] i jeszcze poprawia to niemałą porcją mielonych serc wołowych). Czy niski poziom hemoglobiny bardzo mu dokucza - trudno ocenić, nieruchliwość i osłabienie może być równie dobrze spowodowane pogodą, wiekiem... Trzeba mieć nadzieję, że organizm Kniazia jakoś się przyzwyczaił do trochę mniejszej dostępności tlenu - nie możemy powtarzać transfuzji zbyt często - już nawet nie ze względów finansowych, ale po prostu jego nerki mogłyby tego nie wytrzymać.

17 grudnia

Nadszedł czas kolejnej kontroli potransfuzyjnej. Ujmijmy to tak - wyniki są pszenno-owocowe. Co prawda, sytuacja wygląda trochę lepiej, niż przed ostatnią transfuzją i to jest dobra wiadomość. Zła z kolei jest taka, że nadchodzi taki, a nie inny czas roku i możliwości pomocy, gdyby Kniaziowi się nagle pogorszyło w okresie świątecznym - będą mniejsze, niż normalnie. Dlatego postaramy się kolejną transfuzję przeprowadzić jednak przed świętami - na szczęście parametry nerkowe dają nam taką możliwość. 

Z innych wiadomości - biegunki się już raczej uspokoiły. Gorzej z grzybicą - po okresie remisji, kiedy futerko ładnie odrosło i nawet zaczął przypominać tego słodkiego czarnuszka z marca-kwietnia, niestety problem wrócił, łyse placki również (o tym, jak wyglądają tylne łapy, których w żaden sposób nie da sobie posmarować niczym, nawet nie wspomnę). No i przeszło też na mnie, więc mnie też czeka leczenie. Ale to jest najmniej istotne, ważne, żeby kotkowi było dobrze i żeby jak najdłużej zachował jak najwięcej sił :) Nie ma mowy o składaniu broni. Jesteśmy Wam wszystkim nieustająco wdzięczni za całe olbrzymie wsparcie - nie tylko finansowe, ale i za wszelkie rady, wskazówki, dobre słowa... Jesteście wielcy, dziękujemy!!!


21 grudnia 2018

Dziś wizyta na transfuzji. Pacjent jak zwykle był grzeczny przez większość wizyty, choć chwilami wiercił się całkiem mocno! Do tego na koniec jeszcze uciekł z transportera, gdy chciałem się upewnić, czy na pewno nie zapomniał, że nie jest to kuwetka. Trzeba było Kniazia wyciągać zza szafy! Ale teraz już czuje się nieźle, wylizuje się po wszystkich przejściach, częstowany pysznymi łososiowymi smaczkami, które dostał w prezencie świątecznym od lecznicy :) Wszyscy wierzymy, że dzięki temu starczy mu sił na co najmniej kolejny miesiąc wypełniony mruczeniem i leżeniem na kolankach ulubionego człowieka. A może nawet na półtora? Oby jak najdłużej i wielka w tym Wasza zasługa - dziękujemy!!

2 stycznia

Z samego rana wizyta w lecznicy celem pobrania krwi na szczegółowe badania - zarówno pakiet potransfuzyjny, jak też, dla ustalenia możliwych przyczyn chudnięcia - hormony tarczycy, trzustki, witamina B12. Zakupiliśmy też nową porcję leków - Encortolon, Orungal, Vetoskin i Ferroloxan. Koszt całości taki, że brr, ale może się uda jeszcze lepiej pomóc kotkowi, który waży już tylko 3,2 kg (a czasami nawet mniej)?

Samą wizytę Kniaź zniósł zupełnie nieźle - pięknie skakał ze stołu na blat weterynarski, myszkował po całym gabinecie i jego zapleczu, oraz po raz kolejny wchodził w bliską interakcję z lecznicowym Wafelkiem - tradycyjnie bez łapoczynów i z lekkim tylko syczeniem. 


12 stycznia

No cóż. U Kniazia sporo się dzieje. Badania wyszły (z jednym wyjątkiem) w Kniaziowej normie:

Badanie krwi wygląda tak:

Biochemia tak:

Tarczyca tak:

Trzustka tak: 

a USG tak:

Rachunek za wizytę z USG (tu w pakiecie było też opryskiwanie antygrzybicze, więc nie zaliczam całości do kosztów leczenia)

A jak wygląda sytuacja ogólnie? Ogólnie jest... z anemią nie najgorzej, wygląda na to, że spokojnie powinien przetrwać miesiąc od ostatniej transfuzji, chyba, że nastąpiłoby jakieś nagłe załamanie. Gorzej wygląda sprawa z grzybicą - Kniaziek strasznie wyłysiał i w niektórych miejscach coraz bardziej zaczyna przypominać sfinksa :( Ponieważ Orungal nie dawał już dobrych rezultatów, przeszliśmy na terbinafinę i opryski z cieczy kalifornijskiej co drugi dzień, zobaczymy, jakie będą rezultaty. Dodatkowo, ponieważ jelita słabo się poruszają, co może mieć wpływ na wchłanianie pokarmu i chudnięcie, dostał dwa leki na ich aktywizację. Niestety największym zmartwieniem jest to, że zaczął posikiwać - a to na krzesło, a to w koszyczku, a to w pudełku, a to (co najgorsze) na łóżko, i to jeszcze w czasie, kiedy w nim spałem... Do kuwety oczywiście też zagląda i korzysta, ale nie da się ukryć, że sprawia nieprzyjemne niespodzianki. Jest to jedna z przyczyn (drugą są właśnie opryski), dla których dostał zakaz wstępu do sypialni, również na noc. Trudno powiedzieć, żeby go to uszczęśliwiło, bo od tego momentu nasiliły się koncerty miaukowe, do tej pory w zasadzie niewystępujące. Ale dopóki rozwiązania problemu sikania nie będzie, nie ma innego wyjścia, bo już nie nadążam z praniem kołder, poduszek, poszewek, prześcieradeł i czyszczeniem materaca...

Suma aktualnych kosztów leczenia: 3815,75 zł

Suma pozyskana dzięki zbiórce po odliczeniu prowizji: 2 788,82 zł

Jednocześnie obiecuję, że jakakolwiek nadwyżka, która mi pozostanie po zakończeniu leczenia Kniazia z anemii (na tę chwilę dopuszczam tylko myśl o pozytywnym zakończeniu!) – zostanie przekazana innym, równie, lub nawet bardziej potrzebującym kotkom.

Aktualizacje


  • Marcin Fastyn - awatar

    Marcin Fastyn

    19.01.2019
    19.01.2019

    Moi drodzy... niestety dziś mam dla Was wiadomość najsmutniejszą z możliwych. Dzisiejszej nocy, między 3 a 8 rano, Kniaziowi zabrakło sił do dalszej walki. Odszedł w ciszy, na miękkiej karimacie koło kaloryfera, w miejscu i czasie, które sam sobie wybrał - choć byliśmy już w zasadzie zdecydowani ulżyć mu właśnie dziś, widząc, jak bardzo siły go opuszczają.

    Dziękuję Wam w imieniu swoim, całej rodziny, przyjaciół - wszystkich, którzy Kniazia mieli okazję poznać - za Wasze ogromne wsparcie, nie tylko materialne, za to, że pomogliście wywalczyć dla Kniazia dodatkowe miesiące życia - miejmy nadzieję, szczęśliwego.

    Kiedyś, gdzieś - spotkamy się z Nim znowu, bo nic, ani nikt, we Wszechświecie nie ginie bezpowrotnie. Do tego czasu pozostanie w naszej pamięci...

    Zdjęcie aktualizacji 24 584

Komentarze


  • Bartek Borczynski - awatar

    Bartek Borczynski

    21.12.2018
    21.12.2018

    Swiateczne pozdrowienia i prezent dla Kniazia!

  • Bartek Borczynski - awatar

    Bartek Borczynski

    14.11.2018
    14.11.2018

    Walczcie dalej chlopaki!

    • Marcin Fastyn - awatar

      Marcin Fastyn - Organizator zbiórki

      14.11.2018
      14.11.2018

      Będziemy, cały czas!

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    12.11.2018
    12.11.2018

    Nie poddawaj się! Zdrowia dla Kniazia!

  • Bartosz Borczynski - awatar

    Bartosz Borczynski

    12.10.2018
    12.10.2018

    Super się cieszę, że Kniaź ma się lepiej! Trzymajcie się ciepło i walczcie! Trzymam kciuki!!!

    • Marcin Fastyn - awatar

      Marcin Fastyn - Organizator zbiórki

      12.10.2018
      12.10.2018

      Bardzo, bardzo dziękujemy - za dobre słowa, za życzenia i za wsparcie również!

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    12.09.2018
    12.09.2018

    Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia 🙋

    • Marcin Fastyn - awatar

      Marcin Fastyn - Organizator zbiórki

      12.09.2018
      12.09.2018

      Dziękujemy :) Będziemy walczyć do samego końca o to, by jak najwięcej tego zdrowia udało się odzyskać!

3 025 zł  z 4 350 zł (Cel)
Wpłaciły 73 osoby
Marcin Fastyn - awatar

Marcin Fastyn

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 73

Kasia Gosiewska - awatar
Kasia Gosiewska
10
Agnieszka - awatar
Agnieszka
10
Kasia Gosiewska - awatar
Kasia Gosiewska
20
Zuzanna Słowikowska - awatar
Zuzanna Słowikowska
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Powodzenia!! - awatar
Powodzenia!!
50
Bartek Borczynski - awatar
Bartek Borczynski
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Animals
Logo Fundacji Pomagam.pl

Wspieraj inicjatywy bliskie Twojemu sercu. Wystarczy, że wpiszesz nasz numer KRS przy rozliczaniu podatku dochodowego PIT, by nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna razem z nami.

Dzięki Tobie możemy zmieniać świat na lepsze. Dziękujemy ❤️

KRS 0000353888

Sprawdź, jak przekazać 1,5% podatku

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 1 dzień roboczy. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij