„Oczy. Tyle oczu. Mógłbym je namalować, pomyślałem i natychmiast zadrżałem. Niewidoczne twarze, tylko oczy w półmroku. Mógłbym je namalować, ale nikt by nie uwierzył, że są prawdziwe.”
Tak, one są prawdziwe. Te oczy cierpią z samotności i rozpaczy. Niektóre z nich cierpią z bólu. Umierają gdzieś w krzakach i na śmietnikach. Trafiają do nas koty zapchlone, zarobaczone, z kocim katarem , wygłodzone… I tak można wymieniac i wymieniać.
Pierwsza z setki oczu – Lusia. Trafiła do nas prawie zagłodzona na śmierć. Jej drobniutkie ciałko ostatnimi siłami prosiło o pomoc. Jej połamany ogonek był żywcem zjadany przez larwy much… Lusia umarłaby gdzieś w cierpieniach, gdyby nikt jej nie zauważył. Dzisiaj czuje się już znacznie lepiej. Ogonek został amputowany, a siły znów powracają. Lusia chce żyć.
Frezja – wykarmiła 5 swoich dzieci. Nagle dopadł ją koci katar, a zaraz po nim wirus jelitowy, który prawie nam ją zabrał. Kroplówki dwa razy dziennie, antybiotyk, leki p/biegunce i leki na odporność. Kilka wizyt w ciągu tygodnia u weterynarza. W końcu lek podnoszczący odporność – Zylexis zadział i kotka zaczęła jeść. Małymi kroczkami wraca do zdrowia. Niestety jej dzieci również zachorowały. Mamy nadzieję, że wspólnymi siłami uda się je uratować.
Łapek to zaledwie dwumiesięczne kocie dziecko. Trafiło do nas ze zmiażdżonymi paluszkami w przedniej łapce. Po wykonaniu RTG okazało się, że uszkodzenie łapki jest conajmniej sprzed kilku tygodni. Póki co robimy maluszkowi wymoczki i dbamy, by łapka wygoiła się jak najszybciej.
I wiele innych kocich nieszczęść czeka na ratunek. Tylko w tym tygodniu trafiło do nas 20 kociąt. Każde z nich z kocim katarem, zapchlone i zarobaczone. Często również wygłodzone. Poświęcamy każdą swoją chwilę, by pomóc im przetrwać ten trudny okres. Sami nie damy rady! Wiemy, że lista naszych próśb nie ma końca, ale liczy się każda złotówka. Opłacenie lekarzy, leki - antybiotyki, krople do oczu, leki podnoszące odporność, prepraty na biegunkę, preparaty na odrobaczenie i odpchlenie... to wszystko kosztuje tysiące złotych. Prosimy z całego serca o pomoc dla najmniejszych kociaków, które same prosić nie potrafią... Jesteśmy głosem tych, które nie mówią.
Za każdą, nawet najdrobniejszą pomoc dziękujemy z całego serca!
DOBRO WRACA... Z PODWÓJNĄ MOCĄ!
"...co kot napłakał..."
Umykając przed ciosami nóg
płytkich mętów, pijaczków i zakał,
chował się rozpaczliwie gdzie mógł,
mały kot - i żałośnie zapłakał.
Tyle drzwi, tyle okien i przejść,
tyle kątów przytulnych i ciepłych,
ale niema którędy wejść,
więc kot płakał, choć łzy mu nie ciekły.
Kocie oczy nie ronią łez,
ale serce zamiera z rozpaczy
i - mój Boże - czy Ty chociaż wiesz,
co to będzie, gdy go ktoś zobaczy?
Czy go minie bez gestu, bez słowa
- od tej chwili tak wiele zależy
- czy się trzeba bardziej skulić, bardziej schować,
czy poglaszcze, czy raczej uderzy?...
Kocie oczy widzą w ciemności,
najdrobniejszy gest widzą z daleka,
a szukając i pragnąc miłości,
RZADKO WIDZĄ W LUDZIACH CZŁOWIEKA.
Cóż - być może trochę się mylę,
jednak sądzę, iż prawda jest taka,
że dla kotów - serca jest wciąż tyle,
co kot napłakał...
Franciszek Klimek
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!