W klinice weterynaryjnej mają założoną kartę pod nazwą "Szczury Łodzianki", ale poważnie zastanawiamy się nad zmianą na "Pandemia" albo "Kryzys". To stado wycisnęło z nas bowiem już kilka tysięcy złotych na leczenie w przeciągu pół roku i jeszcze więcej nerwów. Przejęte z innego domu tymczasowego, gdzie nie miały właściwej opieki, przywitały nas kichaniem i nowotworem. Później doszła do tego wypadająca soczewka, urojona ciąża, zaburzenia lękowe, niedowaga, kolejny nowotwór, ropień, a wymaz pokazał aż dwie różne bakterie w nosie. Każdy, kto miał szczury, może wyobrazić sobie ilości leków, nebulizacji i strzykawek, które poszły w ruch. Gdybyśmy robiły wykłady pod tytułem "dlaczego należy kastrować i regularnie badać szczury", ta banda mogłaby być żywą ilustracją takiej prelekcji. Na dodatek są to "zwykłe" kaptury i husky w średnim wieku. A jak dobrze wiemy nikt nie chce takich "pospolitych" szczurków, które będą na dodatek pijawką dla portfela. Już dwóch potencjalnych adoptujących zrezygnowało, słysząc ile pracy trzeba na co dzień włożyć w tę rodzinkę.Mimo wszystkiego co przeszły i ilości leków, które przyjmują, są zgranym i bardzo kochającym się stadem. Mają dużo energii na wybiegu. Najbardziej lubią maty węchowe i labirynty z kartonów. Radzą sobie sprawnie z inteligentnymi zabawkami, nauczyły się kuwetowania, przybiegania na imię, coraz sprawniej wykonują obroty i skakanie na komendę. Słowem, mądre bestie ale wprost proporcjonalnie problematyczne. Dlatego zbieramy fundusze na ich dalsze utrzymanie i leczenie (w wypadku co najmniej dwójki z nich, niestety dożywotnie). Planujemy także kastrację dwóch najmłodszych samic, ponieważ udało się je podleczyć na tyle, że wreszcie kwalifikują się do zabiegu. Będziemy wdzięczni za Wasze wsparcie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!