Kot Franek. Tak się dziś nazywa.
Jakie miał imię wcześniej, nie wiem. Może nie miał, był jednym z setek kotów przychodzących na świat w szumie człowieczej obojętności. Kochany przez kocią matkę, ochraniany przez jej ciało, lizany i uspokajany w miłości matczynej, że jest szczęśliwa, że przyszedł na świat. Ale człowiek go nie chciał.
A może był jednym z setek kotów, które miały szczęście poznać głaszczącą rękę człowieka. Ale potem się zgubił. Nie wiem.
Gdy patrzę na nie pierwszy raz, chciałabym, aby mogły mi opowiedzieć, co się wydarzyło. Miałabym większe możliwości wyleczenia tego, co goi się najtrudniej - duszy.
Muszę jednak zgadywać: ze strzępków informacji otrzymanych od ludzi, którzy poprosili o życie dla nich, z ran na ciele, z wyników badań. Potem próbuję wyczytać historię z ich oczu. Sklejam dane w całość i układam z nich kocie i psie myśli. Ból i rozpacz, nadzieję i niedowierzanie, że może być dobrze.
Wzięłam Franka na ręce, to małe kocie dziecko około roczne, potrącone przez samochód i pomyślałam, że ma przed sobą całe kocie życie. Na pewno ma przed sobą całe życie, przecież dopiero wszedł w kocie dzieciństwo. I ma szansę na dom, bo jest młody. Czyli podsumowując ma szansę na dom, ma pierwszy rok i ma całe kocie życie. Nie jest źle.
Co ma jeszcze? Uszkodzony kręgosłup, duże problemy z chodzeniem, nie oddaje sam moczu (z powodu uszkodzenia kręgosłupa), trzeba wyciskać. Ma też amputowany ogon, był złamany.
Przytuliłam policzek do kociej głowy. Dwie szale wagi jednak przerażały. Dobra była lżejsza od złej. Ale była wielka nadzieja. Rdzeń nie został przerwany, istniała zatem ogromna szansa, że kręgosłup się zregeneruje, Franek odzyska pełną sprawność. Kotu Kajtkowi przecież się udało. Ale Franek nie jest Kajtkiem. Kajtek to Kajtek, Franek to Franek, każdy organizm jest inny, inaczej wraca do zdrowia. Nie, nie będę myśleć, że może się nie udać. Jest nadzieja, wielka...
Jednak aby Franek mógł wrócić do pełnej sprawności, potrzebujemy pieniędzy. Na leczenie, amputację ogona i długą rehabilitację. Zabieg już się odbył, nie mogliśmy czekać na pieniądze, najpierw ratujemy, zdrowie i życie są najważniejsze, to wartości bezcenne.
Czy uda się wyleczyć Franka? Bez Was – nie. Z Wami, Kochani, ma bardzo dużą szansę zacząć sam sikać i wrócić do pełnej sprawności. Chciałabym za kilka miesięcy wziąć go ponownie na ręce i powiedzieć mu do ucha: No widzisz, przecież mówiłam, że koty spadają na cztery łapy.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
Najgorzej jak krzywda dzieje się komuś kto nie może się bronić A jeszcze gorzej jak ufa. Wszystkiego dobrego!