Pękają nam serca... tak, na milion kawałków. Leo jest z nami juz tak długo, mamy ciągle nadzieję choć zaczyna ona powoli gasnąć...
Leoś trafił do nas jako roczny podlotek. Przez rok jego życie było pasmem nieszczęść. Właściciel zamykał go w piwnicy. Tam Leo spędzał cały czas. Czekał na spacery. "Spacery" owszem były, raz na kilka dni, kilka minut na podwórku.
Odbiło się to na psychice młodego psa. On chciał żyć, poznawać świat, ludzi, a ktoś mu to odebrał. Leo zaczął mieć problemy z emocjami.
Właścicielowi postawiono zarzuty o znęcanie się. Leo trafił pod naszą opiekę. Umieściliśmy go w hotelu, gdzie pod czujną opieką zaczął poznawać świat i panujące w nim zasady. Minęły dwa lata. Dwa lata czekania na dom, na tymczas, na miłość, na kogoś... Mówią że nadzieja umiera ostatnia. Nadal mamy nadzieję, nadal wierzymy...
Pomimo dramatycznej sytuacji w jakiej go zabraliśmy, Leo jest od dawna gotowy na adopcję.
Nieustannie szukamy domu tymczasowego... Ale bez efektu :(
Dlatego musimy, choć naprawdę jest to dlanas trudne prosić was wciąż na nowo o środki na hotel!
Mamy zaległości za 2 miesiące, za chwilę pojawi się nowa faktura. Koło się zamyka... Błagamy o DOM DLA LEO, prosimy o pomoc w opłatach.
Jesteście z nami?
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!