Łukasz Gajzler
Z całego serca dziękuję za niezwykłe wsparcie i otulenie mnie ciepłą energią.
Choroba potrafi uderzyć nagle i z taką siłą, że zmienia człowieka do tego stopnia, iż bliscy przestają rozpoznawać osobę, która jeszcze niedawno była obok. Nagle jego świat pustoszeje, ludzie odchodzą szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał.
Gdy choroba przybiera na sile rzeczywistość chorego kurczy się w zatrważającym tempie, odpływają znajomi. Odchodzą ci, których spotykało się na korytarzach szpitali, towarzysze tej samej bezlitosnej walki. Codzienność, choć coraz bardziej pusta, zaczyna niepokojąco głośno wybrzmiewać.
Od pewnego czasu powróciły codzienne mdłości, a problemy z równowagą znów się nasiliły. Wykonałem badanie EEG, którego wynik neurolog oceni 11 grudnia br. Pojawiło się podejrzenie wznowy naczyniaka móżdżku. Myśl, której bardzo się obawiam, choć wciąż wierzę, że to jedynie błędna sugestia.
Moja poprzednia operacja trwała sześć godzin. Sześć długich godzin, podczas których lekarze walczyli o moje życie. Naczyniak, który rozwinął się w móżdżku – obszarze odpowiedzialnym za równowagę, wzrok i wiele kluczowych funkcji miał wielkość mandarynki. Bóle głowy bywały tak silne, że tylko nieliczne leki pozwalały mi przetrwać. Strach? Z czasem człowiek uczy się udawać twardość, bo często nie ma innej możliwości.
Oby nigdy więcej.
W najtrudniejszym momencie życia zrozumiałem coś, czego nie zapomnę - ciszy, ktora boli mocniej niż rana po operacji. Kiedy potrzebowałem czyjejś obecności niektórzy wybrali odwrócenie wzroku.
Jeśli chodzi o problemy z ręką, to lekarze robią wszystko co w ich mocy, by uratować moją dłoń, za co jestem im ogromnie wdzięczny. Rany na ten moment są zamknięte, choć potrafią otworzyć się w każdej chwili. Czekam cierpliwie na operację stabilizującą zdeformowane palce.
Wszystkim Darczyńcom z głębi serca dziękuję za wsparcie i ciepło, które mi okazaliście. Droga przede mną jest nadal długa i trudna, ale się nie poddam. Wciąż będę walczyć.
Zbliżają się moje 42 urodziny. Nie będą ani spokojne, ani wesołe, ale mimo wszystko cieszę się, że mogę być, trwać i choćby w ciszy przeżyć ten dzień w sobie i dla siebie.
Choć wykorzystałem już większość dostępnych metod leczenia, wierzę, że to nie jest „żegnajcie”, lecz „do zobaczenia”.
Jeszcze raz dziękuję za każde wsparcie. Dzięki Wam idę dalej.
























Mam na imię Łukasz. Od dzieciństwa marzyłem, by nieść ludziom pomoc. To nie było tylko chwilowe pragnienie czy dziecięca fantazja, to była moja misja. Od 2005 roku pracowałem w Domu Pomocy Społecznej. Opiekowałem się osobami starszymi, chorymi, często samotnymi. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale i nowe powody do uśmiechu. Zawsze byłem niepoprawnym optymistą, wierzyłem, że dobro wraca, a każde życie ma sens. Miałem marzenia. Chwytałem życie pełnymi garściami.Nigdy, nawet w najgorszych snach nie pomyślałem, że przyjdzie dzień kiedy to ja stanę po drugiej stronie, że sam stanę się pacjentem potrzebującym pomocy.



Bardzo dziękuję za wsparcie. Mogłem zakupić niezbędne opatrunki oczyszczające rany z nekrozy. Ich cena to 332,10 zł. za 10 sztuk. Obecny stan ran jest znacznie lepszy, ale proces ich wygojenia będzie wymagał dalszego leczenia i zmian opatrunków.













Dziękuję bardzo wszystkim wspierającym mnie finansowo.Żeby nie Wy kochani nie dałbym rady.Otrzymuję rentę chorobową w wysokosci 980,19 zł. Na leki wydaję bardzo wiele pieniędzy. Bez nich nie da się żyć. Dzięki Wam żyję i nie poddaję się.Pozdrawiam i życzę Wszystkim dobrego zdrowia.













Nazywam się Łukasz,mam 39 lat i spory bagaż trudnych doświadczeń.Już w dzieciństwie chorowałem na chorobę nowotworową. Miałem guza gardła. Przeszedłem operację, której skutkiem do dziś są zaburzenia mowy i widoczne blizny. Ogólnie jestem pechowcem. Uległem ciężkiemu wypadkowi komunikacyjnemu, ale dzięki dobrej opiece lekarskiej wróciłem do żywych. Od ośmiu lat leczę nawracające owrzodzenia i krwotoki ręki, które doprowadziły do przykurczów i deformacji palców dłoni. Jakby tego było mało w wieku 26 lat zdiagnozowano u mnie naczyniaka móżdżku. Objawami były strasznie silne bóle głowy z utratami przytomności. Przeszedłem poważną operację, która przyniosła mi ulgę i radość życia. Niestety po kilku latach znów objawy wróciły. Kolejna fatalna diagnoza - guz móżdżku, kolejna operacja. Radość, że żyję nie trwała długo. Czuję się okropnie, zmagam się z objawami neurologicznymi, mam zaburzenia równowagi, chodu, koncentracji, oczopląs, pogorszenie widzenia, oraz nieustanne bóle głowy. Na wszystkie badania, wizyty lekarskie i rehabilitację muszę dojeżdżać do Warszawy. Sprawia mi to dużo trudu i wydatków. Zwracam się o pomoc, proszę o wsparcie finansowe. Każda złotówka będzie mi bardzo pomocna. Dziękuję za pomoc i wsparcie. 

Anonimowy Darczyńca
Proszę nigdy nie tracić nadziei na lepsze jutro. Ono nadejdzie.
Elżbieta Łukowska
Mam nadzieję, że wkrótce wrócisz do zdrowia. Trzymaj się, życzę Ci spełnienia marzeń.
Łukasz Gajzler - Organizator zbiórki
Bardzo dziękuję:)
Natalia Walkowiak
Trzymam kciuki za Pana 👏🏻
Elżbieta
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że jeszcze będzie dobrze...
Olga
Dużo sił!