Na imię mam Monika. Jestem samotną mamą, która wbrew różnym przeciwnościom losu stara się zapewnić lepsze jutro swojej córce. Kilka lat temu moja Rodzina rozpadła się w jeden dzień. Nie było łatwo, tak jak wielu kobietom w mojej sytuacji. Pomimo pracy na etat i dwóm dorywczym pracom trudno było mi zarobić na podstawowe potrzeby. Niedawno zdecydowałam się na wyjazd do Holandii, aby zawalczyć i zmienić sytuację. Córka została w Polsce. Powoli moja nadzieja na lepsze jutro wzrastała. Na początku grudnia tego roku, kilka zdarzeń pokazało mi, że „życzliwych” ludzi na obczyźnie nie brakuje. Nie zastanawiam się już, co ludźmi kierowało i kieruje w momencie kiedy wbijajà przysłowiowy nóż w plecy czerpiąc z tego satysfakcję. W skrócie pisząc: dwa tygodnie przed Świętami straciłam dach nad głową. Wiedziałam, że wracając do Holandii po Świętach nie będę miała gdzie wrócić. Starałam się jeszcze przed wyjazdem do Polski znaleźć kąt, aby móc cieszyć się spokojem w Święta. I cudem znalazła się jedna osoba, która zaproponowała po powrocie dach nad głową, na czas kiedy na spokojnie znajdę nowe lokum. Niestety, dwa dni przed wyjazdem do Polski owa osoba napisała, że ktoś się dowiedział o jej pomocy dla mnie i zagroził, że jeśli mi pomoże, zgłoszone zostanie do odpowiedniego urzędu, iż nielegalnie mieszka u niej dodatkowa osoba. Trudno mi było uwierzyć, że można z premedytacją tak szkodzić, kiedy się wie, że bez dachu nad głową trudno wrócić do pracy, a tym samym utrzymać siebie i dziecko. Powiedziałam sobie, że gorzej już raczej być nie może i będąc w Polsce będę starała się owy dach nad głowà w Holandii znaleźć. Okazało się, że nie miałam racji i gorsze jeszcze byli przede mną. Wracając do domu, z winy innego kierowcy miałam wypadek. Na szczęście wszyscy uczestnicy wypadku wyszli z tego cali i zdrowi. Niestety auto moje już dalej nie pojechało i nie pojedzie. Pociągnęło to za sobą koszta mandatu, holowania itp, czyli kilka tysięcy złotych, które odkładałam przez kilka ostatnich miesięcy. Na tą chwilę nie mam auta, które jest niezbędne abym mogła się poruszać do pracy, szczególnie w okresie jesień-zima, bo w inne miesiące można kilometry pokonywać na rowerze. Nie mam pieniędzy abym mogła wrócić i mieszkać i pracować. Wystarczy tylko przetrwać miesiąc, do pierwszej wypłaty, a dalej jakoś pójdzie. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Wiem, że ludzie mają większe problemy i potrzeby. Dla mnie jednak jest najważniejsze aby się nie poddać i zawalczyć kolejny raz o lepsze jutro... dla córki, która w życiu i tak wystarczająco wiele przeżyła. Los jest przewrotny, kiedyś sama wspierałam rodziny w trudnej sytuacji działając jako wolontariusz. Dzisiaj ten sam los dotyka mnie. Z całego serca dziękuję tym, którzy postanowią mi zaufać i pomóc. Ponoć karma wraca i dobro też. Pozdrawiam. Monika
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!