Co ona tu robi? Dziś na targu w Pajęcznie (targu koni rzeźnych) to pytanie padało od wielu przechodniów. Gdy spojrzeli z boku, więcej pytań już nie mieli…Jest śliczna, tzw. „malowana”, czyli z przepięknym umaszczeniem. Miała rodzić źrebięta, najlepiej klaczki, tak samo urocze jak ona. Marzenia każdej dziewczynki! Ludzie patrzyli na nią jak na dekorację stajni, powód do dumy i... źródło dochodu.
Ale po kolejnym porodzie pojawiła się przepuklina - rozstęp mięśni na skutek ciąży. Choroba, która dla takich jak ona jest wyrokiem. Rodzina bez skrupułów sprzedała ją handlarzowi. Jedno czego żałowali, to jej źrebaka, który na targu wciąż pił mleko od mamy. Czy żałowali, że pójdzie na rzeź? Broń Boże! Żałowali tylko, że to ostatni źrebak to chłopiec. Gdyby była córka, nic by się nie stało - stara kobyła zniknęłaby, a nowa „malowana” dawałaby kolejne źrebięta. A tak, same straty.Na targu czekaliśmy długo. Z nadzieją patrzyliśmy, że może ktoś zechce ich kupić - prywatni ludzie z empatią (zdarzają się tacy), inne organizacje obecne na miejscu, które oddają wiele koni do adopcji, mają lepszą sytuację finansową… może uznają, że ona ma jeszcze szansę.
Ale czas płynął, a kolejni kupcy odchodzili, gdy zauważali, co kryje się pod jej brzuchem. Nikt nie chciał jej kupić. Nikt… poza rzeźnikami. I w tym momencie, wśród zgiełku targu, warkotu ciężarówek i krzyków handlarzy, poczuliśmy ten moment - moment, w którym życie wisiało na włosku. Choć piękna, nikt dziś jej nie wybierze. Cudu nie będzie. Zostaliśmy już tylko my i rzeźnie.
Wtedy wkroczyliśmy.
Nie mogliśmy pozwolić, żeby tak po prostu zniknęła z maleństwem z tego świata. Zapłaciliśmy zaliczkę, podpisaliśmy umowę, pobiegliśmy do bankomatu po więcej gotówki. Udało się wynegocjować, że dziś z targu pojedzie pod opiekę lekarzy i kowala, a nie do ubojni! Ale to dopiero początek, najbardziej niebezpieczna i kosztowna część jeszcze przed nami.
Teraz czeka ją operacja przepukliny. Transport do szpitala, badania, szczepienia, leki, hospitalizacja, opieka po zabiegu i potem transport na Pegasusowe wolne łąki – wszystko będzie kosztowało około 15 000 złotych.
To kwota, która daje jej szansę na życie pełne słońca, miękkiej słomy, trawy pod kopytami. Dom w którym nikt nie myśli o niej jak o towarze.
Wyobraź sobie jej spojrzenie w chwili, gdy czekała z maleństwem na załadunek do tirów śmierdzących śmiercią i alkoholem.
Wyobraź sobie strach jej synka, gdy czuł takie zagrożenie.
I teraz wyobraź sobie, że dzięki Tobie mogą mieć szansę.
🙏 Każda złotówka przybliża ją do operacji, do nowego życia, do możliwości cieszenia się światem tak, jak każdy koń powinien.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Joanna Karnas
Trzymam kciuki za początek cudownego życia.
Agnieszka
Nie poddajmy się! Walczmy o każde istnienie!
Agata
Trzymam mocno kciuki