MARCYSIA około ośmioletnia sunia w typie buldożka francuskiego, trafiła do OTOZ Animals Schronisko „CIAPKOWO” 5 maja 2017r. Byliśmy pewni, że najdalej w ciągu kilku godzin zgłosi się jej zrozpaczony opiekun. Niestety, pomyliliśmy się. Mijała godzina za godziną, dzień za dniem a właściciela nie było. Stało się. Tłuściutka, domowa buldożka na dobre zasiliła szeregi schroniska.
Dlaczego? Czy tylko dlatego, że jest chora?
Gdy tylko ją zobaczyliśmy, w oczy rzuciło nam się kilka brzydkich guzów na ciele i znacznie powiększony węzeł chłonny. Nie czekając zbyt długo, rozpoczęliśmy diagnostykę.
Biopsja węzła potwierdziła nasze przypuszczenia – mastocytoma ( niekontrolowany, nowotworowy rozrost komórek tucznych, przybierający najczęściej formę guza skórnego lub podskórnego).
I tu pada pytanie. Czy tak postępuje kochający właściciel? Porzuca swojego przyjaciela w potrzebie, gdy ten szczególnie teraz potrzebuje jego pomocy i wsparcia?
W naszej pracy spotykamy się z różnymi zdarzeniami. Często chcemy wierzyć, że psiak się niefortunnie zagubił, że to wypadek, zbieg nieszczęśliwych zdarzeń doprowadził do tego, że znalazł się w schronisku. Zawsze staramy się odpierać od siebie myśli, że ktoś celowo porzuca zwierzę i zostawia je na pastwę losu. Może dlatego, że po prostu takie zachowania absolutnie nie mieszczą się nam w głowach.
Niestety. W tym wypadku chyba, nie możemy mieć złudzeń.
Przykre jest to, że po ponad 8 latach życia z psem, ludzkie sumienie pozwala postępować w taki sposób. Gdzie poczucie odpowiedzialności za członka swojej rodziny, gdzie troska i opieka w trudnych chwilach?
Marcysia jako zdrowy buldog miałaby przed sobą przynajmniej kilka lat życia. Niestety, nowotwór jest dość zaawansowany, widoczne są przerzuty. Dla nas niczego to nie zmienia. Nasza bulwinka to silna sunia, która na każdym kroku pokazuje swoją chęć życia.
Skoro ona się nie poddaje, to i my się nie poddamy! Razem z nią zaczynamy walkę z chorobą!
W tej chwili Marcysia jest przygotowywana do operacji usunięcia guzów, a za około tydzień rozpoczynamy chemioterapię. Niestety leczenie jest dosyć kosztowne. Dlatego też, po raz kolejny zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w finansowaniu jej leczenia. Wiele razy pokazaliście nam, że pokrzywdzone i chore zwierzaki mogą na Was liczyć!
Koszt operacji to około 900 zł, konsultacje onkologiczne około 200 zł, badania histopatologiczne około 300 zł, do tego leki, suplementy wspomagające oraz dobrej jakości karma sucha i mokra około 500 zł oraz najważniejsza w walce z rakiem chemioterapia na najbliższe 6 miesięcy to 4 200 zł (700 zł miesięcznie x 6 miesięcy). Łączny koszt leczenia 6 100 zł.
Więcej informacji o stanie zdrowia Marcysi można uzyskać pod numerem telefonu: 58 622 25 52 lub 516-169-626 (Jarek), mailowo: [email protected] oraz osobiście w godzinach pracy biura adopcyjnego: pon-pt 11-17, sob 11-16, niedz 11-15.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Tomasz Arczyński
Powodzenia M!