Leczenie MAĆKA i CZARNEGO

Historia jak miliony innych, jakże podobnych do siebie. Zakładam zbiórkę bo najzwyczajniej w świecie nie daje już rady. Mam 7 kotów bezdomnych i 3 moje. Wszystkie staram się dokarmiać i leczyć jak trzeba. Po listopadowym bazarku zasoby się skończyły. Nie ma nic, nie ma za co leczyć i kastrować. Jestem zmuszona prosić ludzi i tak strasznie źle się z tym czuję, ale nie dam rady już więcej....Mój kochany Maciek🐈‍⬛♥️ został zaatakowany przez obcego kocura, który okazało się, że nie jest kastrowany. Maciek🐈‍⬛♥️ przez kilka dni musiał zostać na szpitaliku, został przebadany i zaopiekowany. Otrzymał antybiotyk o przedłużonym działaniu. Zabrałam go do domu z myślą poszukania mu domku....niestety nikt się nie zgłosił. Nie mogłam trzymać go w kennelu. Był tam 3 dni bo dostawał leki przeciwbólowe na rany od pogryzienia. Koszt leczenia w klinice to 580 zł. Kupiłam mu żwirek, sianko, i dobre jedzenie na czas rekonwalescencji aby go wzmocnić. Maciek ♥️wrócił na miejsce bytowania. Niestety pojawił się Czarny, który go zaatakował. Trzeba było kota złapać i odstawić na kastrację. Koszt kastracji to 300 zł.  Na stole operacyjnym okazało się, że Czarny ma chore uszy i trzeba podać mu lek. Koszt leczenia to 150 zł. Mam jeszcze kocura, którego muszę złapać na kastrację bo obsikuje wszystkie budki i przegania inne koty. Nie wiem skąd się pojawił. Przyszedł i siedzi. Niestety nie mam już pieniędzy na to wszystko. Proszę Was, pomóżcie mi pomagać 🙏🏻🙏🏻 

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć moje rachunki za leczenie i karmę to chętnie pokażę. Wstawiam ostatnie, kilka jeszcze do zapłaty i jutro za czarnego. 😥