Przykuta na stałe do łańcucha, po wypadku lub pobiciu czekała na śmierć... Z dwóch dziur w brzuchu wypadały jej jelita. Malutka suczka w ciężkim stanie, w ostatniej chwili została odebrana i potrzebuje naszej pomocy. Pomóżmy jej wygrać walkę o życie.
Wieś pod Mińskiem Mazowieckim, niedaleko autostrady A2. Właściciel psa to starszy człowiek, nieporadny. Zastajemy go na posesji, gdy rąbie zwiezione z lasu gałęzie jako opał na zimę. Rozumie co mówimy, ale ma trudności w komunikacji.
Boją się kosztów
O pomoc dla jego psa proszą mieszkańcy wsi. Na łańcuchu, na nieogrodzonej posesji, za stodołą cierpi suczka. Mała, biało - ruda, bardzo strachliwa. Całe dnie dosłownie "zwija się z bólu" leżąc w dołach w ziemi obok budy.
- Nikt tu jej nie pomoże, mieszkańcy stają w obronie jej właściciela; nad biednym psem nikt się nie zlituje, bo to… kosztuje – mówi anonimowo jedna z osób, które zgłasza do nas sprawę.
Psiak przybłąkał się do mężczyzny 2 lata temu. Od tego czasu żyje na łańcuchu w ciężkich warunkach: bez dostępu do wody i normalnej karmy. Dostaje rozmoczony „chleb z czymś”.
Podczas interwencji jaką podejmujemy nie wiemy co stało się psince, widać tylko dwa duże guzy zwisające z listy mlecznej po jej obu stronach. Podejrzanie to wygląda. Suczka jest słaba, widać, że cierpi…
Pilna operacja
Zabieramy ją i trafia do Przychodni Weterynaryjnej.
Robimy wszystkie badania: krew, RTG, USG. Wyniki krwi są bardzo złe. Okazuje się że jej macica jest w silnym stanie ropnym.
Do tego ma dwie przepukliny pachwinowe. Jest na granicy życia i śmierci. Decyzja chirurgów: natychmiastowe otwarcie jamy brzusznej.
Zabieg jest bardzo skomplikowany. Okazuje się, że w mięśniach brzucha są dwie dziury przez które wypadły jelita. To właśnie przepukliny pachwinowe.
- Dziury w brzuchu powstały na skutek urazu mechanicznego, suczka mogła też zostać po prostu skopana - mówią pracownicy Przychodni Weterynaryjnej.
Największym zagrożeniem dla psa był jednak stan ropny macicy. Zwierzę było w stanie krytycznym. Wyniki krwi były tak fatalne, że nie wykluczona była transfuzja. Operacja była bardzo skomplikowana. Nikt nie daje gwarancji powikłań.
Walczymy o jej życie
Właśnie z uwagi na jej stan – najbliższe dni są dla jej zdrowia i życia decydujące. Musi być pod stałą opieką lekarzy i przebywać w szpitalu dla zwierząt. Koszt samego zabiegu i opieki pooperacyjnej to kwota ponad 4000 zł. Kolejne dni pobytu pod opieką specjalistów to koszt kilkaset złotych dziennie. Musimy to opłacić, by mogła żyć, cieszyć się zdrowiem i wolnością - bez łańcucha.
Nie wróci na łańcuch
Nie możemy dopuścić do sytuacji w której uratowany przez nas psiak wróci do właściciela. „Miśka” odebrana została w trybie interwencyjnym, co oznacza, iż w sprawie warunków utrzymania psa będzie prowadzona sprawa karna i administracyjna, koszty prowadzenia tej sprawy także musimy opłacić.
Na posesji pozostał także jeszcze jeden pies, którzy w sposób stały trzymany jest na łańcuchu. Nie zagraża mu utrata życia, ale również jego musimy odebrać. Przed nami więc kolejne dni walki nie tylko o „Miśkę”. Jeśli zbierzemy środki na ten cel uratujemy nie tylko jednego psa.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Marta
Serduszko Kochane trzymam za Ciebie kciuki, zdrowiej 🥹❤️🐾🍀
Wiktoria Linka
Zdrowiej malutka 🥺❤️
Aneta
trzymam kciuki za Ciebie, Malutka!
Dagmara
🫶🏼