02.08.2023 r.
Wprowadzam aktualizację dla tych, którzy mnie wsparli, nie tylko finansowo :)
Już pod koniec grudnia przyjęłam ostatnią dawkę płatnej perjety, na którą mogłam sobie pozwolić dzięki zbiórce.
Chemię zakończyłam w połowie lutego, była krótka przerwa i potem 25 naświetlań radioterapii. I mam wrażenie, że to one mnie jednak najbardziej osłabiły. Choć moje leczenie nie jest tak intensywne jak na początku to trwa nadal. Do końca października jeszcze mam kroplówki z herceptyny, i przez prawie 5 lat hormonoterapię...
A i zapomniałabym napisać o kwasie zoledronowym - co 6 miesięcy przez 5 lat, mam wlew, który ma zapobiegać osteoporozie i przerzutom do kości.
Jak moje samopoczucie obecnie? Hmm ... kondycję mam słabszą niż w 9 miesiącu ciąży, ale z czasem jest trochę lepiej. Głowa - tu chyba nie da się nie myśleć, a jakiś strach i to cos z tyłu głowy zostanie chyba ze mną do końca życia. Wystarczy chyba to wszystko zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Ale jak widać na poniższym zdjęciu - staram się normalnie żyć.
Badam się nadal regularnie i mam nadzieję że będzie dobrze :)
Na koniec chciałabym podziękować wszystkim za wsparcie i finansowe i takie fizyczne. Nigdy nie przypuszczałam, że jestem w stanie przyciągnąć tyle dobra do siebie.
Najbardziej to moje chorowanie odczuł Mąż i Dzieciaki, i to im należą się największe słowa uznania... a zaraz za nimi była moja Asia - kto mnie dobrze zna, wie o kogo chodzi. To moja siostra - była zawsze kiedy jej potrzebowałam.
Nie sposób wymienić wszystkich z imienia, ale cała rodzina i ta bliższa i dalsza pokazała że rodziną jesteśmy nie tylko na obrazku, nie tylko na dobre, ale też na złe. Że możemy na sobie polegać.
Dobro przyszło też od znajomych, ludzi których znam tylko skądś z widzenia a także od zupełnie nieznanych mi osób. Każdego moja historia jakoś tknęła. Za co z całego serca DZIĘKUJĘĘĘĘ!!!!!
Na koniec apeluję badajcie się wszyscy - to ważne dla nas i bliskich
Trzymajcie się ciepło - Monia :)
Witam Wszystkich serdecznie, założyłam zbiórkę koleżance, która zachorowała na nowotwór. Zbieramy pieniądze na leczenie. Nie jest refundowane. Oto historia Moniki.
Rak piersi - moja batalia
Diagnoza onkologiczna - moment, w którym dowiedziałam się, że mam raka, gdy grunt usunął się spod moich nóg, w głowie pojawił się wachlarz samych negatywnych emocji, a ciało sparaliżował stres. A później doszło do mnie, że najbardziej na świecie chcę żyć. Dla mojej rodziny, dla moich bliskich, dla przyjaciół, dla wszystkich, którym w życiu pomogłam.
Tym razem ja bardzo potrzebuję pomocy. Waszej pomocy. Potrzebuję pieniędzy na skuteczne leczenie, które niestety w moim przypadku nie jest refundowane.
Moja historia z rakiem piersi rozpoczęła się późną wiosną 2022roku, kiedy to wyczułam zgrubienie w piersi. Dość niedawno zakończyłam karmienie swojej drugiej córki, więc byłam przekonana, że organizm wraca do siebie, a zgrubienie to jakiś zastój pokarmu. Kiedy to nie zniknęło, postanowiłam umówić się prywatnie na USG 4 czerwca 2022r. Nie miałam ciśnienia jeśli chodzi o czas, bo przecież 15 października 2021 roku miałam kontrolne USG piersi, które nie wykazało nic niepokojącego. Dodatkowo karmiłam piersią przez 38 miesięcy moje dwie córki, Marikę i Lilianę, czułam się niejako „chroniona”. Teraz już wiem, że karmienie piersią nie jest tarczą ochronną.
Podczas kolejnego USG, lekarka dostrzegła zmianę – 18,5mm. „To może być wszystko i nic. Na spokojnie. Na chwile obecną to Birads 4a do dalszej diagnostyki” - takie były słowa lekarza.
Potem życie toczyło się już tylko szybciej.
-6 czerwca telefon do BCO (Białostockie Centrum Onkologii)
-8 czerwca wizyta, biopsja gruboigłowa i mammografia. Tu wkroczyła karta DILO i Szybka Terapia Onkologiczna.
-12 czerwca – moje 39 urodziny i tylko jedno życzenie - abym była zdrowa.
-13 czerwca usłyszałam diagnozę: Rak wewnątrzprzewodowy IN SITU. Konsylium przedstawiło plan leczenia.
-28 czerwca miałam operację „Mastektomia wraz rekonstrukcją i usunięciem węzła wartowniczego”.
Niespełna miesiąc po USG byłam już po operacji i czekałam na wyniki. To było najdłuższe sześć tygodni w moim życiu. Wynik był jednoznaczny - to nie był koniec tej walki. Rak naciekający piersi NST G2, HER-2 dodatni, ki-67 – 30%,liczne ogniska raka przewodowego, przerzut raka do węzła chłonnego. Zaplanowane leczenie pooperacyjne to chemioterapia – czerwona i biała chemia. Terapia celowana, radioterapia i hormonoterapia. To wszystko brzmiało dla mnie jak obcy język, którego nie rozumiem. Z każdej wizyty u lekarzy wracałam do domu i tuliłam najmocniej jak tylko mogłam swoje córki i powtarzałam sobie, że muszę być silna i przede wszystkim zdrowa, aby być z nimi jak najdłużej, by móc wspólnie celebrować ważne momenty w moim i ich życiu, by być dla nich oparciem w chwilach, gdy doświadczamy dni, które są dalekie od ideału.
Moja choroba jeszcze dekadę temu miała kiepskie rokowania, teraz można ją skutecznie leczyć. Nowotwór HER 2 dodatni jest agresywny, ma również większą skłonność do tworzenia przerzutów, w tym odległych.
Aby zwiększyć szansę na wyleczenie, potrzebuję tzw. Podwójnej blokady (jest to połączenie dwóch leków: transtuzumabu i pertuzumabu). Niestety, jak się okazało, leczenie pertuzumabem nie jest w moim przypadku refundowane. Dlatego, że jest to leczenie pooperacyjne. (W ramach NFZ przysługiwałoby mi to leczenie tylko przed operacją). Koszt terapii tym lekiem to 50 tysięcy złotych.
Nie zamierzam się poddawać i umierać, zamierzam wygrać życie.
Każda złotówka ma moc pomagania i za każdą pomoc serdecznie Wam dziękuję.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Ewa G
Zdrówka
Ilona Cydzik - Organizator zbiórki
<3
Anonimowy Darczyńca
Dużo zdrówka! po burzy zawsze przychodzi spokój i wychodzi słońce :)
Magda S
Zdrowiej :) ściskam
Małgorzata Orłowska-chusta
Chusta
Magdalena Witynski
Duzo zdrowka i wiary zycze! Bedzie wszystko dobrze ❤️
Ilona Cydzik - Organizator zbiórki
Serdecznie Dziękuję! :)