"Luna" konała w samotności dziś, w "Boże Ciało". Od kilku godzin ratujemy psinę od ogromnego cierpienia i bólu. Potężny, rozpadający się guz nowotworowy zjadały muchy. Konanie w palącym słońcu trwało ostatnich kilka tygodni. Nie chcemy, aby umierała. Lekarze chcą ją ratować i wykonać operację. Potrzebujemy Państwa pomocy.
Dla wielu z Was to dzień wolny. Dla nas – jak zawsze – dzień walki o kolejne istnienie. Dziś w południe otrzymaliśmy drastyczny film jak muchy żywcem zjadają psa - suczkę w typie owczarka podhalańskiego. Leżała pod samochodem i konała.
Osoby, które zgłaszały nam pilną interwencję chciały same pomóc, ale posesja była zamknięta na klucz. - Właściciele pozostawili psa na słońcu i wyjechali - usłyszeliśmy w telefonie. Wokół psa latały roje much. Na zadzie widoczna była otwarta rana.
Pojechaliśmy natychmiast. Na miejscu nie zastaliśmy nikogo z domowników. Tylko ją – Lunę. Leżała samotnie, w dramatycznym stanie. Nie miała siły wstać sprawdzić kto to. Podniosła lekko głowę i zaszczekała, jakby z nadzieją.
Psa faktycznie oblatywały muchy. W otwartej, cuchnącej ranie – pękniętym guzie – znajdowały się już jaja much. Rana śmierdzi i wygląda na bardzo mocno zaniedbaną.
Luna była wycieńczona, zrezygnowana. A jednak, kiedy do niej podeszliśmy – spojrzała na nas z nadzieją. Jakby przeczuwała, że to jej "ostatnia szansa". Z trudem się porusza, ale cieszy się. Jakby wiedziała, że to koniec bólu.
Ciężki stan psa kwalifikował suczkę do odbioru za znęcanie się. Posesja była jednak zamknięta na klucz. Nie było czasu do stracenia - musieliśmy przeskoczyć przez płot i ratować "Lunę".
Ruszyliśmy do kliniki całodobowej, gdzie obecnie jesteśmy.
Obecnie trwa walka o jej życie. Lekarze wykonują pełną diagnostykę – badania krwi, USG, RTG. Luna ma ponad 10 lat. To bardzo dużo jak na psa dużej rasy, a w jej stanie rokowania są ostrożne. W kale pojawiła się krew. Istnieje podejrzenie przerzutów.
Z rozmów z właścicielami wiemy, że wiedzieli o jej stanie. Nie chcieli jej uśpić, bo… dzieci nie pozwalały. Dlatego zostawili ją samą. Tak po prostu.
Dziś prosimy Was o pomoc. Diagnostyka, leczenie, hospitalizacja – wszystko to generuje ogromne koszty, które musimy ponieść natychmiast, by dać "Lunie" choć cień szansy.
Ona nie zasłużyła na śmierć w bólu, samotności i brudzie. Pomóżcie nam zawalczyć o jej godność. O życie, jeśli to jeszcze możliwe. Każda złotówka się liczy. Dziękujemy z całego serca.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Trzymaj się Luna! Pozdrowienia od Śnieżki & Frania!
Anonimowy Darczyńca
Dziękuje za Waszą pomoc dla Luny i błyskawiczną reakcję na zgłoszenie.
Anonimowy Darczyńca
🩷🩷