Dopiero co wstawiałyśmy zbiórkę na leczenie lamblii u Kobiego, a dziś, parę dni później prosimy Was o fundusze na leczenie parwowirozy i trzymanie mocno kciuków za chłopaka.
W zeszły czwartek Kobi zaczął leczenie pod kątem pasożytów. W sobotę wieczorem dostałyśmy telefon z domu tymczasowego, że szczeniak zrobił się osowiały i nie chce jeść. Pierwsze co nasunęło się na myśl, to pewnie zbyt mocna dawka leków na lamblie przy tak małym i mizernym piesku, poza tym jak to różnie bywa, każdy organizm inaczej reaguję na podane leki. Gabinet weterynaryjny był już nieczynny, tak więc nie mogłyśmy się skonsultować, ale podjęłyśmy decyzję, że przerywamy odrobaczanie do czasu wizyty u weta.
Dzisiaj jak najszybciej Asia udała się z Kobim do gabinetu. Zawsze gdy pojawiają się wymioty lub biegunka u szczeniaka robimy test na parwowirozę i tu niestety okazał się, że mamy wynik dodatni 😩.
Póki co Kobi nie przelewa się przez ręce, nie ma wysokiej temperatury i krwistej biegunki. Mamy ogromną nadzieję, że tak już zostanie 🙏🏻🙏🏻🙏🏻.
Maluszek dostał surowicę, antybiotyki i kroplówkę. Na ten moment nie zadecydowałyśmy się na hospitalizację, bo jak wiadomo stres może pogłębić chorobę.
W pierwszym gabinecie nie rozliczyłyśmy się za usługę, podejrzewamy, że za podanie pierwszych leków i testu zapłacimy około 200-300 zł.
rachunek z pierwszej wizyty (leki i test na prawo) ⬇️
W drugiej klinice, gdzie Kobi otrzymał odpowiednie leczenie. Podanie surowicy, kroplówki. Zapłaciłyśmy dzisiaj 294 zł.
Jutro z innej kliniki musimy odebrać surowicę, za którą będziemy musiały zapłacić 221 zł. Oczywiście na bieżąco będzie wstawić opłacone rachunki.
W tej sytuacji przede wszystkim w imieniu maluszka Kobiego prosimy Was o pomoc 🙏🏻💚🥹
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!