Jolka Buczkowska
Koteczki pilnie trafiły dzisiaj do lecznicy, ponieważ jeden z nich zwymiotował nicieniem. Maluszki musiały zostać jeszcze raz odrobaczone oraz dostały leki do domu :(
Kiedy pojechałam w miejsce dokarmiania bezdomniaków o nietypowej dla mnie porze to co tam zastałam wyrwało mi serce. Dosłownie kilkanaście metrów od mojego stada jest inne - znacznie liczniejsze, dzikie i masakrycznie głodne, które prawdopodobnie wychodzi jedynie po zmroku. Wśród nich trzy niedożywione maleństwa. Możliwe że oswojone przez człowieka i wraz z końcem sezonu działkowego zostawione same sobie, a możliwe że jeszcze nie zdążyły zdziczeć jak ich współtowarzysze. Wszystkie kotki od pół roku wzwyż trzeba wykastrować, co nie podlega dyskusji, ale co zrobić z maluszkami? Żadne z dzikusków, które przyszły wraz z nimi nie zachowywało się jak matka, więc nie wiadomo czy mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc w zdobyciu pożywienia. Noce bywają już naprawdę zimne… a do budek mojego stada nie trafią lub mogą zostać przegonione przez dorosłe koty :( Kilka uruchomionych kontaktów i po chwili informacja - jest dom tymczasowy, trzeba je łapać! Tego samego wieczora, a prawie już nocy wstępna wyprawka została zorganizowana oraz zapakowana do auta, bo następnego dnia o tej samej porze - łapanka. Kolejnego dnia rano jednak wydarzyła się tragedia - dom tymczasowy się wycofał. Całe szczęście po ogłoszeniu na Facebooku udało się znaleźć nowy, mieszkający bliżej i z doświadczeniem z kotami, co uznałam jako dobry znak po momencie załamania. Wieczorem pojechaliśmy po kotki, a one zniknęły i nie chciały się pojawić… :( Dla nich to kolejna noc na mrozie, a dla nas w strachu, bezsilności i niepewności. Jak to mówią „do trzech razy sztuka” i dzisiaj, trzeciego dnia, kotki udało się złapać. Maluszki pojechały na przegląd do weterynarza - oczywiście na kreskę. Poza niedożywieniem wydają się być w całkiem dobrej kondycji. Zostały odrobaczone, za dwa tygodnie powtórka i następnie dwa szczepienia. Będą też potrzebowały większej ilości jedzenia :(
Nie wiem, czy kwota ze zbiórki wystarczy na wszystko… zapewne nie (same szczepienia trójki to łącznie 480zł!), ale mam nadzieję, że uznacie, że jest to kwota, którą warto wydać na ratunek trzech malutkich istnień.
Nie mówiąc już o kosztach kastracji całego stada :(
Koteczki pilnie trafiły dzisiaj do lecznicy, ponieważ jeden z nich zwymiotował nicieniem. Maluszki musiały zostać jeszcze raz odrobaczone oraz dostały leki do domu :(
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Małgosia Łoniewska
Zdrówka koteczki