Minęło kilka dni, emocje trochę opadły, dopiero teraz jestem w stanie napisać ten post i poprosić was o pomoc..
Wszystko zaczęło się od ogłoszenia na olx, że „hodowca” ze stowarzyszenia zamyka biznes pod Lublinem i sprzedaje całe stado - 4 suczki w ciąży i 1 psa. Skontaktowałyśmy się z właścicielem ogłoszenia i to, czego się dowiedziałyśmy, oraz sposób w jaki ten człowiek wypowiadał się o swoich zwierzętach poruszyło nas ogromnie- psy nie mają imion, nie znają smyczy i nie posiadają smyczy, bo nigdy nie wychodziły poza wybieg, mają „kilka” lat, ale pan nie wie dokładnie ile, a samiec jest super reproduktorem, bo kryje wszystko i nawet bez cieczki.
Pan pochwalił się, że za 2 dni ma przyjechać „hodowca” i kupić wszystkie psy, jak łatwo się domyślić - do dalszego rozmnażania.
Miałyśmy bardzo mało czasu, aby uprzedzić kolejnego rozmnażacza i wyrwać psiaki z tego piekła. Udawałyśmy hodowcę ze stowarzyszenia, któremu zależy jedynie na rozmnażaniu tych psów. W tym samym czasie razem z Michaliną i Agatą szukałyśmy psom domów, ogarniałyśmy wetow, szukałyśmy pomocy. Przelałyśmy zadatek i umówiłyśmy sie na sobotę na odbiór stada. W międzyczasie dostałyśmy informacje, że „hodowca” chętnie dorzuci nam jeszcze jednego samca, który znudził się sąsiadowi. Oczywiście się zgodziłysmy. 4 suczki w ciąży i dwa samce, o to walczymy.
W cztery osoby ruszyliśmy 25.03 o 6:00 rano, wiedzieliśmy że mamy sie nastawiać na najgorsze ale to co tam zastaliśmy rozerwało nam serce na kawałki. Psy całe życie mieszkały w kojcach, żyły same na działce w środku lasu. Właściciel wpadał, dawał im jeść (bądź nie) i ponownie zamykał je w kojcach. Kojec - to zdecydowanie zbyt duże słowo, jak sobie przypomnę jak to wyglądało. To był rozpadający sie barak, w którym jeden na drugim mieszkały psy. Smród z tego miejsca było czuć z dalekiej odległości. Aż dziwne, że nikt tego nigdy nie zgłosił. Psy żyły w odchodach i syfie. Udało się je zabrać. Wszystkie zostały zabezpieczone.
Pieski zostały zabrane do weterynarza, wszystkie maja pobrana krew i przeanalizowane wyniki/wprowadzone leczenie. Wszystkie sunie miały robione USG w celu sprawdzenia ciąży. Na nasze ogromne szczęście u 3 suczek nie znaleziono maluchów. Jedna niestety była w ciąży. Suczka została poddana sterylizacji aborcyjnej. Jeden z dwóch płodów rozwijał się poprawnie, natomiast drugi był już niestety w stanie rozkładu, co spowodowało ogromny stan zapalny. Podczas zabiegu dostała silnego krwawienia, zagrażającego życiu. Ona naprawdę WYGRAŁA ŻYCIE. Gdyby tam została, na pewno by zmarła, bo nikt przecież nie kontrolował jej stanu - czekano jedynie aż urodzi szczeniaki😔
Poniżej kilka bardzo smutnych faktów z ich życia:
- Suczki były puszczane luzem na krycie i zapładniane przez samca który był również własnością „hodowli”. Są w wieku ok 4 lat, maja za sobą 3 bądź 4 mioty. Prosta matematyka, zaczęły wcześnie - były kryte co cieczka, bez możliwości jakiejkolwiek regeneracji.
- „Jadły wszystko” - cytuje właściciela, to widać - są upasione, nie widziałam tak grubych suk, nigdy wcześniej.
- Wymiotowały szmatami.
- Według opinii lek. weterynarii jadły też kamienie.
- Woda - widziałam miski z deszczówką, prawdopodobnie tylko to piły.
- Sierść - jeden wielki sfilcowany dred. Obklejone odchodami od ogona do pach. Mam pewność ze nigdy nie były kąpane.
- Opuszki popękane i odparzone od mocznika.
- Bały się człowieka, chodziły praktycznie przy ziemi. Na każdy gwałtowniejszy ruch reagowały strachem i widać było w ich oczach przerażenie. Podejrzewamy, że niestety musiały być bite, w najlepszym przypadku - traktowane „mało delikatnie”.
- Nie wychodziły na spacery, nie znały obroży i smyczy. Ich kondycja fizyczna (zwłaszcza suczek) jest fatalna.
- Były zarobaczone.
- Mają starte zęby.
Psy odkupiłyśmy z Michaliną za 8000 zł. Zrobiłyśmy to dlatego, że nie chciałyśmy żeby stado przejął kolejny „hodowca” ze stowarzyszenia. Chciałyśmy dać im szanse na normalne życie. Powyższa kwota to dopiero początek - diagnostyka, leczenie, kastracja/sterylizacja to kolejne koszta które trzeba będzie ponieść aby dać tym psom szanse na lepsze życie.
W tym miejscu chciałabym Was serdecznie prosić o pomoc. Wielokrotnie pokazaliście że można na Was liczyć. Tym razem akcja jest bardziej złożona, wymaga większego nakładu ale dzięki niej aż 6 samków dostało nowe życie. Zbiórka, którą zakładamy ma na celu pokrycie kosztów związanych z zakupem psów a następnie ma być pomocą dla właścicieli piesków. Chciałybyśmy partycypować w kosztach związanych ze sterylizacją/kastracją. Pomóżcie nam pomagać. Musimy odzyskać tę kaskę, żeby mieć płynność i móc pomagać innym biedakom, które nie miały zbyt dużo szczęścia w życiu..
Pieski znalazły miejsce w kochających domach. Ludzie z całego kraju przyjechali do Warszawy żeby je odebrać i dać im dom.
W tym miejscu chciałabym SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM WSPANIAŁYM, KTÓRZY ZADBALI O PIESKI. Są już rozpieszczane w nowych domkach, mają już imiona:
*Badania krwi nie wykazują wielkich odchyleń. Na szczęście da się je wyrównać odpowiednią suplementacją.
Przed nimi jeszcze długa droga, ale mając u swojego boku tak cudownych ludzi jestem pewna że bedą miały cudowne życie! ♥️
Kochani, jeszcze raz ogromnie was proszę o pomoc. Musimy mieć środki aby pomagać kolejnym psom, których niestety jest coraz więcej. Bardzo was proszę o symboliczną wpłatę. W ilości siła :)
W pierwszym komentarzu udostępniam link do zbiórki.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!