Mamy tylko kilka dni!

Fabryka, tiry, krzaki, rozjechane kocięta, walka o jedzenie. Tak wyglądała codzienność kotki o imieniu Gaja. Po kilku latach życia w tragicznych i niebezpiecznych warunkach trafiła na dobrego człowieka, który ją oraz jej jeszcze żywe kocięta przywiózł do wolontariuszy grupy koci los prosząc o ratunek. Słowa „nie mam już siły zdrapywać kolejnych martwych kotów z terenu fabryki i wyrzucać ich jak śmieci” zapamiętam już na zawszę. Stan zdrowotny całej kociej rodziny był tragiczny. Gaja przez wyniszczenie organizmu nie miała wystarczającej ilości pokarmu aby wykarmić kociaki. Cztery z pięciu maluchów przeżyło dzięki dokarmianiu. Wszystkie z czasem wyzdrowiały i trafiły do adopcji. Po Gaję nie zgłaszał się nikt.  Kotka została na stałe u rodziny, która w najgorszych chwilach opiekowała się kotką i jej małymi. Nie prosili o pomoc w zakupie karmy, żwiru choć sami zmagali się z ogromnymi rachunkami za kilkuletnie leczenie psa chorego na serce, nerki oraz trzustkę.

W sumie dobre zakończenie złej historii. Niestety nie tym razem…

U Gai ostatnio wykryto guz na listwie mlecznej z komórkami nowotworowymi, mimo iż wcześniej została wysterylizowana. Na badania rodzina wydała już ok 500 zł . Jutro kotka jedzie na RTG, które pokaże czy są przerzuty. W przypadku guza na listwie zaleca się wycięcie całej listwy mlecznej! Ciecie będzie przez całą długość brzucha kotki. Koszt operacji z badaniami to ok 1000 zł jeżeli skończy się tylko na tym. W przypadku przerzutu  będziemy konsultować z lekarzem weterynarii możliwości pomocy kotce.

Napiszę wprost bo błagania i prośby już chyba nie działają, jest ich zbyt dużo! Zbieramy pieniądze na ratowanie zdrowia i życia zwierzęcia, które na to cholernie zasługuje! Musimy pomóc tej rodzinie i przede wszystkim Gai. Mamy już dosyć złych wiadomości, bólu i cierpienia.