1 listopada 2024 roku pozostanie w pamięci mojej rodziny na długo. Nie było to zwykłe Święto. W tym dniu, po wspólnym objeździe mogił bliskich zmarłych na okolicznych cmentarzach wróciliśmy do domu moich rodziców. Niespełna kilkadziesiąt minut po powrocie rozpoczęła się seria zdarzeń, która sprawiła, że ten dzień na zawsze będzie dla naszej rodziny wyjątkowy - niestety nie z powodów, dla których chcielibyśmy, aby był wyjątkowy.
Godzina 17:30. Minęło kilka chwil odkąd zasiedliśmy przy wspólnym stole, gdy do pionu postawił nas krzyk mojej Siostry "Pożar! Stolarnia się pali!"
Dorobek życia mojego Taty, miejsce w którym ja od dziecka uczyłem się zawodu stolarza. Miejsce, w którym zaraziłem się pasją do tego szlachetnego surowca jakim jest drewno i nauczyłem się szacunku do pracy, pracy u podstaw i sztuki ciesielstwa. Dom rodzinny, miejsce gdzie dorastałem jako dziecko. To wszystko zaczynało być obejmowane przez złowieszcze płomienie ognia, podsycane piekielnie silnie wiejącym tego wieczoru wiatrem...
Wezwaliśmy straż, jednocześnie przystępując do walki z rozprzestrzeniającym się żywiołem. Po 15 minutach walki dołączyły do nas jednostki OSP, kilkanaście minut później PSP. Walczyliśmy o to by uratować jak najwięcej. A walka toczyła się nie tylko o nasze mienie, bo zakład stolarski Taty przylega do zabudowań naszych sąsiadów - również stolarzy - równie mocno zaangażowanych w akcję ratowniczą.
Po niespełna 3 godzinach walki - wygraliśmy. Wygraliśmy, bo nikomu nic się nie stało. Bo wszyscy jesteśmy cali i zdrowi, nikt nie ucierpiał, mamy siebie, mamy siłę, którą jest Rodzina. Tata przez 3 godziny patrzył jak płomienie odbierają coś, na co pracował całe życie. Ja mimo tego, że od kilkunastu lat pracuję na własny rachunek, patrzyłem jak płonie moje dzieciństwo i to, co ukształtowało mnie zawodowo.
Mieliśmy mnóstwo szczęścia. Gdyby nie fakt, że było to Święto, na którego czas przyjechaliśmy do rodzinnego domu - ja i moje rodzeństwo - gdyby nie fakt, że to wszystko wydarzyło się podczas naszej obecności w domu - skala zniszczeń była by, nawet nie chcę o tym myśleć gdyby rodziców to nieszczęście spotkało gdyby sami byli w domu...
3 lata pracy. Tyle potrzebuje mój Tata by doczekać zasłużonego wieku emerytalnego. Jego całe życie to ciesielstwo, stolarka drewniana. Tym żyje - to jego praca i pasja. I ja wiem, że będzie tym żył długo po tym, jak przejdzie na emeryturę. Potrzebuje tego miejsca.
Rozpoczynamy postępowanie ubezpieczeniowe. I nie będę czarował. Wartość ubezpieczenia, o ile po przejściu biurokratycznych procedur zostanie przyznane w pełnej wartości, nie wystarczy na odbudowanie wszystkich strat. Zniszczeniu uległy konstrukcja nośna budynku, instalacja elektryczna, centralne ogrzewanie, zalane wskutek działań gaśniczych maszyny, surowce... Wstępne szacunki nie wróżą niczego dobrego, a odbudowę trzeba będzie zacząć od wyburzenia. Nie wiemy ile potrwają procedury, a chcielibyśmy zadbać przynajmniej o jak najszybsze uruchomienie przygotowanie projektu i części wyburzeń przed najostrzejszą zimą.
I teraz rzecz dla mnie najważniejsza. Od wielu lat wspieram zbiórki i za każdym razem gdy klikam "pomóż" - pomagam, prosząc jednocześnie bym nigdy nie musiał prosić o podobną pomoc. Dzisiaj sam jestem po drugiej stronie. I proszę o pomoc finansową i wsparcie dla mojego Taty w odbudowie stolarni.
Jednocześnie proszę Was - wybierzcie mądrze i świadomie - sam bym tak zrobił - jeżeli możecie pomóc komuś, kto walczy o zdrowie, o życie - o to by być i żyć - o rzeczy najistotniejsze - tam w pierwszej kolejności kierujcie swoje darowizny.
Jeżeli jednak macie taką możliwość i zechcecie pomóc również mojemu Tacie w odbudowaniu miejsca swojej pracy, swojego dziedzictwa i pasji - dziękuję. Dziękuję za każdą złotówkę, która przybliży nas do realizacji tego celu.
Karol
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Adriana
Życzę Wam wszystkiego dobrego w życiu ! Wysyłam dużo dobrej energii i siły dla taty:)
Anonimowy Darczyńca
Znam tą bezsilność w takiej sytuacji, ale ludzi dobrego serca jest jeszcze trochę na świecie - dlatego na pewno uda się odbudować stolarnię. Trzeba w to wierzyć!!!
Luiza
Oby wszystko się udało!
Stanisław Kamać
Trzymajcie się pozdrawiam
Mrówa Góral z Mazur Running Team
Będzie dobrze, wiem to 🤜🤛