Zbiórka Pani syn udaje - zdjęcie główne

Pani syn udaje

41 887 zł  z 38 000 zł (Cel)
Wpłaciły 404 osoby
Zbiórka zakończonaUdostępnij
 
Agnieszka Wesołowska - awatar

Agnieszka Wesołowska

Organizator zbiórki

Dzień dobry, dawno nie aktualizowałam tego wpisu, więc pora na uzupełnienie informacji. NIE ZBIERAM JUŻ ŚRODKÓW NA LECZENIE, radzę sobie z wydatkami na leki i rehabilitację sama i proszę o niewpłacanie żadnych kwot. Nie zamykam zbiórki, bo może jeszcze zdarzy się, że przyjdzie pogorszenie, kolejne scenariusze leczenia itp, ale od wielu miesięcy nie szukam już takiej pomocy. Na całe leczenie cały czas zbieram faktury i kiedyś podliczę, ile może kosztować w Polsce leczenie choroby przewlekłej. Osoby zainteresowane tematyką chorób odkleszczowych zapraszam na nasz fan page https://www.facebook.com/panisynudaje/ a osoby chętne do podzielenia się wiedzą i doświadczeniem do grupy https://www.facebook.com/groups/744421126021290

Krzysiek czuje się zdecydowanie lepiej. W dalszym ciągu na tyle źle, że nie ma ustabilizowanego trybu dobowego, dalej cierpi na stały ból i wciąż dręczą go liczne mniejsze objawy, ale ogólnie w porównaniu do tego, jak czuł się na początku terapii, jest z nim zdecydowanie lepiej. Teraz już oboje mamy nadzieję, że naprawdę się uda pokonać tę zarazę.

Poniżej cała historia choroby, a po resztę zapraszam na FB.


Wpis z początku stycznia 2019.

Krzysiek trafił do BCA-Clinic w Augsburgu dzięki pieniądzom od Państwa. Bez was nie dałabym sobie rady finansowo. Do 15 listopada 2018 wpłynęło tu ponad 25 tysięcy złotych. To więcej niż chciałam, ale - jak można przeczytać z poniższego zestawienia - wszystko spożytkowałam. Krzysiek jest leczony dalej przez kolejne miesiące, bo jest dalej bardzo chory. Koszt badań  z testami w Niemczech, to około 4,5-5 tysięcy raz na dwa miesiące. Koszt suplementów i leków to około 2-3 tys zł raz na dwa miesiące. Koszt konsultacji lekarskich - około 1000-1500 zł raz na dwa miesiące. Inne ewentualne wydatki jak USG brzucha czy pomiar ciśnienia śródgałkowego to drobiazgi, ale na te drobiazgi też trzeba mieć. Dieta jest droga, choć Krzysiek żadnych cudów nie je - ot, chodzi o to, by mial wszystko świeże, ekologiczne, dużo wyciskanych soków, owoców, warzyw. 

W listopadzie podniosłam kwotę zbiórki do 35 tysięcy - i każda złotówka będzie dla mnie ogromną pomocą. Teraz podniosłam do 38 tys - za 5 tygodni kolejne badania...

Tu zestaw wydatków z okresu od uruchomienia zbiórki do 15 listopada 2018, bez diety, bez sierpniowych wydatków na próby walki z bólem (probowaliśmy wielokroć lampy Riffe'a, magnetoterapii) i bez podawania kosztów leczenia w Polsce (od maja antybiotykoterapia, witaminy, dieta, wizyty lekarskie).

Od listopada do stycznia zebrałam tu 4350 zł. Prowizja portalu to 7,5% tej kwoty czyli od listopada 2018 wyplaciłam ze zbiórki netto 4023,75 zł. Tymczasem za same badania laboratoryjne 14 stycznia 2019 zapłaciłam 990 Euro czyli 4378 zł. 

Tu listopadowe wyniki badań Krzyśka - są o wiele gorsze niż na poczatku leczenia, ale to wcale nie jest zła wiadomość. 

A tak zaczełam latem 2018

Hej, jestem Agnieszka, jestem mamą Krzyśka Sztarka, 15-latka ze Szczecina. Od 12 lat sama wychowuję jego i jego wspaniałą starszą siostrę Hanię, uczennicę technikum budowlanego. Oboje to wspaniałe dzieciaki, utalentowane i wrażliwe. Hania jest zdrowa, Krzysiek niestety nie.

To moje dzieciaki zaraz po urodzeniu się Krzyśka i prawie 15 lat później, w 18 urodziny Hani. Krzysiek się wczuł i pozował jak dzidziuś, jakim był w 2003 roku.

Mam 47 lat, jestem dziennikarką, pisarką, fotografką, również instruktorką fotografii, zajmuję się marketingiem i PRem - innymi słowy co trzeba zrobić, to zrobię, żeby poradzić sobie w życiu. Nigdy nie bałam się pracy ani ryzyka związanego z prowadzeniem działalności gospodarczej. Lepiej czy gorzej - daję radę. Opiszę wam historię mojego syna, żeby na koniec poprosić o pomoc. Bo z tym, o co proszę, już sobie nie jestem w stanie poradzić.

Historia choroby Krzyśka

Krzysiek choruje od ponad 5 lat, ale dopiero od tego roku rozumiemy, że wszystkie dziwne przypadłości, jakie go spotykały, to jedna choroba - borelioza i zestaw innych chorób odkleszczowych. W tej chwili potwierdzone mamy boreliozę i babeszjozę.

Przez wiele lat mieliśmy w pięknym lesie nadmorskim ogródek z altanką, gdzie spędzaliśmy każde lato i wiele ciepłych weekendów każdego roku. Nikt z nas nigdy się nie przejmował licznymi kleszczami, które Krzyśka kąsały częściej niż kogokolwiek, kogo znam. Krzysiek nigdy nie miał opisywanego szeroko rumienia po ukąszeniu, te ślady rzadko nawet były swędzące, kleszcze traktowaliśmy jak dokuczliwych sąsiadów, ale na pewno mniej wrednych niż wszechobecne komary. Moja babcia miała w życiu setki kleszczy, ja miałam ich podobną ilość, dlaczego mielibyśmy się przejmować tym, że moj syn po każdym spacerze wraca z kilkunastoma kleszczami? Informacje w mediach uważałam za histerię - nie spotkałam nigdy nikogo z borelią.

Zapewne dlatego kłopotów ze zdrowiem, które zaczęły się na poważnie, gdy był w 4 klasie, nie kojarzyłam z chorobami odkleszczowymi. Dziwne schorzenia przychodziły, potem mijały. Zrobiło się groźnie dopiero dwa lata temu po trzech różnych, przechodzących jeden w drugi przedziwnych objawach, gdy Krzysiek - do tej pory silny i sprawny uczeń szkoły sportowej, pływak z doskonałymi wynikami w swoim ulubionym stylu motylkowym - z dnia na dzień przestał móc się poruszać i zaczął mieć objawy demencji niczym staruszek. Wtedy zaczęłam rozpaczliwie szukać pomocy dla syna.

Problemem było to, że wszystkie badania pokazywały, że moje dziecko jest zdrowe jak byk. Ręce kolejno rozkładali gastrolodzy, urolodzy, endokrynolodzy i wreszcie neurolodzy - "pani syn jest zdrowy, pani syn udaje". Szpitalna psycholożka na oddziale neurologicznym wezwała mnie na rozmowę, by przedstawić swoją teorię, że ja mam zbyt dominującą osobowość i przygniatam syna, który nie umie rozładować stresu. Po konsultacjach wielu specjalistów, nawet reumatologicznej, okulistycznej i laryngologicznej Krzyśka wypisano do domu z zaleceniem obserwacji psychiatrycznej. Czy sprawdzono boreliozę? Tak. I test wyszedł negatywny.

Zlecono też badanie EMG, dość bolesne, ale do wytrzymania nawet dla nastolatka, badanie sprawdzające czynności elektrycznej mięśni. Jako matka wspominam to jako jedną z najgorszych rzeczy, którą było mi dane przeżyć w ogóle w całym życiu. Trzymałam wyjącego z bólu chłopca za ręce, uśmiechałam się,  wygadywałam bzdury o tym, że zaraz po badaniu pójdziemy na pizzę, a Młody błagał by przestać. Krzysiek w życiu wytrzymał bez płaczu rozwiercanie zęba bez znieczulenia i całkowicie bez wrażenia podchodził do wszelkich iniekcji i zakładania wenflonów, a podczas tego badania wił się jak na torturach w Guantanamo. "To przecież aż tak nie boli" dziwiła się neurolożka, "dlaczego on tak reaguje?". Nie przeprowadziła całego badania, ale z tego, które udało się zrealizować wynikało, że istnieje podejrzenie miopatii czyli zaniku mięśni. Miopatia nie wskazuje na chorobę psychiczną, miopatii nie da się udawać.

Dalej szukałam pomocy. Znalazłam lekarza leczącego metodą biorezonansu. Powiecie, że szarlatan i pewnie będziecie mieć rację, ale wtedy gdybym trafiła na szamana wrzucającego truchło nietoperza do ogniska na rozstaju dróg, który miałby pomysł, by zdiagnozować i leczyć mojego dzieciaka, to skorzystałabym z jego usług bez wahania. W każdym razie wtedy po raz pierwszy padła diagnoza boreliozy i zostało wdrożone leczenie. Po 6-8 tygodniach mój dzieciak nie miał żadnych objawów choroby. Żadnych, przysięgam, był jak nowy. Chodził, biegał, przygotował się w 2 miesiące do egzaminu do szkoły sportowej i ten egzamin zdał. Lekarz zapewnił mnie, że dzieciak będzie zdrów. Byłam szczęśliwa, Młody poszedł do szkoły.

Po 2 miesiącach zaczęły się problemy ze snem. Dzieciakowi z dnia na dzień zamienił się dzień z nocą i żadne metody, by to zmienić nie pomogły. Szukałam pomocy w Warszawie, w Lublinie, w Rabce i Poznaniu, rozmawiając z kolejnymi specjalistami, którym mi polecono. Próbowaliśmy terapii behawioralnej, ziół, homeopatii, leków nasennych i tego cholernego biorezonansu również. Pożegnaliśmy się ze szkołą sportową, choć dzięki ogromnej życzliwości wszystkich w tej szkole, Młody nie stracił kontaktu z kolegami i skończył 1 klasę gimnazjum. Drugą klasę musiał zacząć w nowej szkole, gdzie przeszliśmy piekło, bo szkoła nie chcąc dopasować planu lekcji do trybu snu dziecka, wymyśliła, że dzieciak jest uzależniony od komputera i odmówiła współpracy. Tak, miałam odpowiednie dokumenty, tak, Krzysiek nawet któregoś razu zasnął w szkole na stojąco, ale to nie pomogło. Przeniosłam na gwałt dzieciaka na tzw. nauczanie domowe i sama przygotowywałam do egzaminów, dzięki którym skończyłby 2 klasę.

Gdy opowiadałam tę historię pod koniec roku szkolnego w poradni, dyżurna psycholożka popatrzyła na mnie współczująco i rzekła: "pani zwolniła cały system z odpowiedzialności, wszyscy się wypisali z pomocy dla pani syna". 

Krzysiek nie zdołał podejść do wszystkich egzaminów rocznych, bo od marca 2018 do zaburzeń snu doszedł narastający ból głowy i brzucha. Stały, nie podlegający regulacji jakimikolwiek lekami. Diagnoza "zapalenie zatok" szybko upadła - zmian w RTG zatok nie było, dwie terapie antybiotykami nie pomogły w najmniejszym stopniu. Cudotwórca od biorezonansu tym razem nie pomógł, wiec znów zaczęłam szukać na prawo i lewo diagnozy. I znalazłam - wznowienie boreliozy i babeszjozę. To ironia - każdy weterynarz leczy babeszjozę u psów, a u ludzi się nie leczy bo wg podejścia, z którym sie spotkałam u NFZowych zakaźników, u ludzi babeszja nie występuje, a i z rozmazu nie całkiem to wynika.

Znalazłam zakaźnika, który wbrew oficjalnemu podejściu kolegów po fachu uważa, że babeszja jest poważną i groźną chorobą odkleszczową u ludzi, zaś boreliozy nie da się wyleczyć jedną dawką antybiotyków. Rozpoczęliśmy terapię ILADS (potępianą przez środowisko zakaźników w Polsce) i osobno terapię babeszji. Trwa od 11 maja 2018. Nie wiemy, jak długo będzie trwać. Nie wiemy, czy się powiedzie. Nie wiemy, czy i kiedy przejdzie ten potworny ból.

Problem polega na tym, że leczenie chorób odkleszczowych w Polsce to piekło. Dzieciakowi nie przysługuje leczenie bólu (szczecińskie dwie poradnie leczenia bólu mają zakontraktowane usługi tylko dla dorosłych, hospicjum nie świadczy usług łagodzenia bólu u pacjentów nieterminalnych, NFZ zapytany co mam robić, skierował mi w odpowiedzi pismo tak kuriozalne, że wiem z niego jedno - jeśli mój syn cierpi, to pozostanie bez pomocy), na leki nie reaguje, antybiotykoterapia nie wiem, kiedy i czy przyniesie efekt. O marihuanie medycznej zapomnijcie - pytałam o to każdego lekarza, by ostatecznie od lekarki medycyny paliatywnej usłyszeć, że chyba chcę zrobić dziecku dziurę w mózgu i uzależnić je, zaś od NFZu dostałam informację, jaką możecie sami przeczytać poniżej.

Szansa

Znalazłam klinikę leczącą przewlekłą boreliozę. Znajduje się w Bawarii, nieco na zachód od Monachium, w Augsburgu. Link tu: http://www.bca-clinic.de/ Nawiązałam kontakt, dostałam ankiety do wypełnienia, w każdej chwili mogę umówić się tam na wizytę. Klinika nie prowadzi usług w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, praktycznie nie będę mieć możliwości uzyskać zwrotu za jakiekolwiek zlecone tam badania czy procedury medyczne. Pierwsza konsultacja z badaniami i planem leczenia to kwota około 2,5 tysiąca EURO. 

Niedużo... Potem może to być kwota około 500 Euro miesięcznie (te informacje można znaleźć w oficjalnych materiałach kliniki i to wynika z mojej dotychczasowej korespondencji). Leczenie może potrwać rok lub dwa. 

Dlaczego proszę o pomoc

Od 12 lat wychowuję sama dwoje dzieci. Mam na nie 500 zł alimentów (na oboje, nie na każde z nich), ponadto od kilku miesięcy ojciec Młodego dorzuca 100 zł na leczenie (raz dorzucił 1000 zł). Radzę sobie, raz lepiej, raz gorzej, ale radzę. Spróbowałam nawet biznesu za granicą Polski, na razie kokosy jakoś nie spływają, ale za rok- jeśli będę w stanie tego dopilnować - całość ruszy. Ale na razie nie mogę dopilnować, a leczenia zagranicznego, którego pierwsza część może mnie kosztować około 10 tys zł, plus dojazd, plus zakwaterowanie, za nic z tym dochodami nie udźwignę. Już w tej chwili leczenie w Polsce - wizyta u specjalisty, leki, suplementy, dieta, zabiegi wspomagające (syn powinien mieć 2-3 w tygodniu, mnie stać na jeden) to koszt min. 1000 zł na miesiąc. Nie mam wielkiej rodziny - wspiera mnie dobrym słowem i wszelką wiedzą moja 75-letnia matka, doskonała specjalistka diagnostyki laboratoryjnej i biochemii (dorobiła się tytułu doktorskiego i jest prawdziwym mózgiem, również jeśli chodzi np. o dietetykę). Nie mam rodzeństwa, szwagrostwa, wujków i cioć. Nie wyszłam drugi raz bogato za mąż i na razie się nie kroi, by tak się stało. 

Nigdy o nic nie prosiłam. Z pomocy od państwa załapałam się na 500+ (teraz już się nie załapię). Dzieci pod moją opieką nie zaznały niczego złego i nic im nie brakowało. Ale teraz - nie dam rady.

Proszę o pomoc nie tylko dlatego, ze w Polsce nie mogę znaleźć leczenia na te koszmarne, parszywe choroby. To już nie chodzi o wyleczenie mojego syna. To chodzi o to, żeby po prostu nie cierpiał. Żeby nie musiał żyć kolejnych dni z potworną, niełagodniejącą migreną, żeby nie zwijał się z bólu brzucha, żebyśmy nie musieli drżeć o to, czy znów nie wrócą takie objawy jak dwa lata temu - niedowład mięśni, słabość i demencja. Nastolatek i demencja - możecie to sobie wyobrazić? Każdego dnia uspokajam się na siłę, bo mój spokój jest potrzebny choremu synowi. Każdego dnia myślę, że jeszcze żyje. Każdego dnia zapisuję jak spał i jak się czuje. 

Proszę, nie każcie mi patrzeć jak cierpi.


Aktualizacje


  • Agnieszka Wesołowska - awatar

    Agnieszka Wesołowska

    25.02.2019
    25.02.2019

    To zdjęcie z czasów, gdy Krzysiek był aktywnym sportowcem i nieźle zapowiadał się jako pływak. Dziś jest chory i zbiera pieniądze na leczenie. Można wesprzeć go także 1% podatku - Krzyśkowi pomaga Fundacja Anioły Sportu. Wystarczy wpisać nr KRS: 0000414735 i dopisać "Dla Krzyśka Sztarka". http://aniolysportu.pl/dane-rachunk%C3%B3w-fundacji.html

    Pozdrawiamy

    Zdjęcie aktualizacji 26 880

Komentarze


  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    16.05.2021
    16.05.2021

    Sama miałam(mam) boreliozę i wiem że oficjalna medycyna często zawodzi.

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    11.03.2019
    11.03.2019

    Krzysiu, trzymaj się będzie dobrze!

    • Agnieszka Wesołowska - awatar

      Agnieszka Wesołowska - Organizator zbiórki

      17.03.2019
      17.03.2019

      Dziękujemy! :)

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    10.03.2019
    10.03.2019

    Trzymam kciuki za Krzyśka, się uda... na pewno 🙂

    • Agnieszka Wesołowska - awatar

      Agnieszka Wesołowska - Organizator zbiórki

      11.03.2019
      11.03.2019

      Dziękuję pięknie, my też wierzymy, że się uda :)

  • Alicja Wu - awatar

    Alicja Wu

    26.02.2019
    26.02.2019

    Wierzę, że wszystko pomału dojdzie do równowagi. Myślami jestem z Wami

    • Agnieszka Wesołowska - awatar

      Agnieszka Wesołowska - Organizator zbiórki

      26.02.2019
      26.02.2019

      Bardzo dziękuję, to dla nas wazne.

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    26.02.2019
    26.02.2019

    Bardzo ciepło myślę o Pani rodzinie...

    • Agnieszka Wesołowska - awatar

      Agnieszka Wesołowska - Organizator zbiórki

      26.02.2019
      26.02.2019

      To ważne, dziękuję.

41 887 zł  z 38 000 zł (Cel)
Wpłaciły 404 osoby
Zbiórka zakończonaUdostępnij
 
Agnieszka Wesołowska - awatar

Agnieszka Wesołowska

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 404

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
Karolina Poręba - awatar
Karolina Poręba
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Tomasz Waluś - awatar
Tomasz Waluś
10

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

People
Logo Fundacji Pomagam.pl

Wspieraj inicjatywy bliskie Twojemu sercu. Wystarczy, że wpiszesz nasz numer KRS przy rozliczaniu podatku dochodowego PIT, by nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna razem z nami.

Dzięki Tobie możemy zmieniać świat na lepsze. Dziękujemy ❤️

KRS 0000353888

Sprawdź, jak przekazać 1,5% podatku

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 1 dzień roboczy. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij