W połowie listopada pod naszą opiekę trafiły 3 maluszki zabrane z meliny z Siedlec. Mimo zapsienia i zakocenia nie mogłyśmy odmówić dzieciakom pomocy :( Maluszki były zapchlone i strasznie zarobaczone, nikt jednak nie przypuszczał że to dopiero początek tragicznej historii...
W środę Jeden z chłopców- Cezar źle się poczuł, od rana nie jadł i nie pił, był apatyczny, miał brzydkie kupy. Natychmiast trafił do lecznicy z podejrzeniem zatrucia pasożytami, jednak testy rozwiały wszelkie wątpliwości :( Przy okazji okazało się tez że poza nicieniami maluchy mają giardiozę.
Cezar od razu dostał leki, kroplówkę, surowicę. Pozostałe dwa maluchy zostały dowiezione na tą samą wizytę , więc od razu i one dostały wszelkie niezbędne leki- mimo że nie miały jeszcze najmniejszych objawów choroby.
Maluchy wróciły do DT jednak Cezar nadal źle się czuł, w międzyczasie i Tequila zaczęła dyszeć, pojawiła się gorączka.
Zaczęło się gorączkowe poszukiwanie lecznicy całodobowej z oddziałem zakaźnym, który przyjmie maluchy na czas leczenia. Dzięki wsparciu udało się załatwić dla nich miejsce w szpitalu zakaźnym w Bobrowcu, zresztą to tam odsyłały nas praktycznie wszystkie całodobówki z Warszawy :/
Poniżej opisy kolejnych dni walki :
19.11.
Właśnie rozmawialiśmy z lekarzem opiekującym się maluszkami. Na razie stan jest w miarę stabilny, nawet Cezar, który wczoraj był w najgorszym stanie dziś czuje się lepiej. Oczywiście za wcześnie żeby się cieszyć, zwłaszcza że parwowiroza to zdradliwa choroba:(
Dziś niestety odszedł największy i zdawałoby się najsilniejszy maluch z tego miotu, rodzeństwo (poza jednym) jest w słabym stanie. Nasze dzieciaki miały to szczęście że objawy pojawiły się wcześniej i wcześniej dostały surowicę i antybiotyk, tamte maluchy mimo testów w sobotę (wyszły negatywnie) nie miały objawów do wczoraj.
20.11.
Od wczoraj nastąpiło znaczne pogorszenie u Cezara - mimo leków i surowicy znów pojawiła się gorączka, biegunka z krwią, wymioty a po południu taki odruch wymiotny, nie chce jeść :( Rokowania są bardzo bardzo ostrożne:/ Pozostała dwójka czuje się dobrze, dostają leki.
23.11.
Po sobotniej malej poprawie u Cezara znów nastąpił regres. Wczoraj miał przetaczaną krew. Nie trzyma ani glukozy ani temperatury, znów biegunka, jest bardzo słabiutki. Jego organizm jeszcze walczy, ale rokowania są bardzo kiepskie.
W międzyczasie w weekend u pozostałej dwójki pojawiły się objawy, testy potwierdziły parwo.
Tequila (ciemna sunia) dziś kiepsko się czuje, nie je, ma biegunkę. W najlepszej formie jest Karol, jako jedyny.
Dostałyśmy informację że już 3 maluszki z miotu nie żyją :(
24.11.
Dzisiejszy dzień zaczynamy od tragicznej informacji:(
W nocy odszedł Cezar- mały wojownik:( Przegrał z chorobą, jego organizm nie miał już siły, mimo że wyniki się poprawiły:/
Stan Tequili nadal nie jest dobry- spadki glukozy, nie je, wymioty, biegunka, mdłości.
W nocy pogorszyło się Karolkowi- jeszcze wczoraj normalnie jadł i się bawił:( Dziś już nie ma siły jeść, mimo leków ma utrzymująca się biegunkę i wymioty.
Siostrzyczka naszych maluszków podobnie. Czekamy na wyniki badań.
25.11.
Dzisiejszy dzień przynosi kolejne tragiczne informacje:( Okazało się że poza parwowirozą i giardiozą coś jeszcze przyczepiło się do tego miotu:( Rano odeszła podopieczna dziewczyn, nasza dwójka do popołudnia nadal walczyła. U wszystkich po kolei dodatkowo pojawiła się żółtaczka, stąd podejrzenie że poza parwo mają też chorobę Rubartha.
Karolek- jako że jest w najlepszym stanie będzie miał test pod tym kątem. U niego na plus przemawia to że trzyma temperaturę i glukozę, niestety pomimo leków cały dzień ma krwawą biegunkę, nie je.
Tequila mimo przetaczania krwi i poprawy wyników (trzymała temperaturę i glukozę) miała ostrożne rokowania. Przed chwilą rozmawiałyśmy z lecznicą- malutka zapadła w śpiączkę, musiałyśmy podjąć najgorszą z możliwych decyzji:( Biegaj spokojnie Malutka, bez bólu i cierpienia....razem ze swoim rodzeństwem.
Do 25.11. leczenie i hospitalizacja maluchów w klinice wyniosły 7700zł :(
Do ostatniej chwili wierzyłyśmy że choć jeden maluch wygra walkę z tą okropną chorobą, że choć jeden z 7-ki zyska szansę na nowe, lepsze życie.
Niestety- nie udało się. Karolek również przegrał walkę, odszedł nad ranem 26.11 :((Do rachunków za szpital doszedł ostatni...
********************
Wydawałoby się że po tylu latach działania, po tylu chorobach naszych podopiecznych i zetknięciu ze śmiercią, uda się jakoś szybciej emocjonalnie przez to przejść, wrócić do codziennych zajęć. Ale się nie udaje, nawet teraz z perspektywy kilku dni.
Gdy 6 lat temu umierał na moich oczach Bronuś, mój tymczasowicz, moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków. Bronuś był ze mną 5,5mies. i od początku wiedziałyśmy że jego czas jest z góry policzony. Starałyśmy się tylko ze wszystkich sił aby jak najlepiej spędził ten czas, żeby zobaczył wiosnę, której miał przecież nie dożyć. A i tak śmierć upomniała się o niego nagle, w najmniej spodziewanym momencie.
Gdy zdecydowałyśmy się pomóc tym maluchom z meliny, nawet nie przypuszczałyśmy że znów przyjdzie nam się zmierzyć z chorobą:( Ten rok, poza koronawirusem i problemami które się z nim wiążą, wielokrotnie obciążał nas emocjonalnie i finansowo- miałyśmy i przypadki parwowirozy, chorobę Rubartha i kilka przypadków babeszjozy a także kocią panleukopenię, nie wspominając o operacjach starszych podopiecznych czy walce z pasożytami.
Nigdy jednak nie było tak że odchodziły wszystkie szczeniaki o które walczyłyśmy ze wszystkich sił, zwłaszcza że te maluchy odeszły pomimo całego leczenia wdrożonego od razu gdy tylko u Cezara pojawiły się pierwsze objawy. Nigdy nie było tak że umierał praktycznie cały miot (w sumie zmarło 7 szczeniąt) :/
Nie byłyśmy przygotowane na tą walkę, osłabione ostatnimi trudnymi miesiącami, nawałem zajęć (mnóstwo szczeniąt i kociąt, kolejne zgłoszenia bezdomniaków w potrzebie).
Przez tydzień walczyliśmy o maluszki, aż do końca. Lekarze z kliniki całodobowej robili wszystko by je uratować. Nie udało się, a mi po raz kolejny pękło serce. Jest mi ogromnie przykro że się nie udało, że miały tak mało czasu na poznanie innego życia.
Wierzę jednak, ze tam gdzie teraz są, są szczęśliwe, nie czują bólu i cierpienia, a wujek Bronuś się nimi dobrze zaopiekuje. Tutaj pozostał ogromny smutek i żal oraz kolosalne rachunki za ich leczenie i hospitalizację - w sumie na 9915 zł :(
Błagamy, nie zostawiajcie nas z tym samych. Niestety faktury nie znikają wraz ze śmiercią małych pacjentów :( A przecież nadal pod opieką mamy spore stadko psów i kotów, które potrzebują profilaktyki, których pobyt w hotelu również kosztuje. Wizja grudnia i stycznia nie napawa nas optymizmem:/
Będziemy wdzięczne za każde wsparcie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!