To było 7 sierpnia. Telefon i prośba o pilną interwencję. Kot leży w krzakach, nie rusza się... Jeszcze żyje... Na ulicy Peszteńskiej byłyśmy w 15 minut. Kot leżał nieruchomo. Trząsł się, miał otwarty pyszczek, z którego leciała ślina. Koszmarnie wychudzony... Kiedy podeszłyśmy drgnął, ale zupełnie nie miał siły by uciekać. W lecznicy okazało się, że kocurek ma zgniłe zęby, okropny świerzb w uszach, a z pyszczka można było wyczuć specyficzny zapach chemikaliów. Z transportera dosłownie "wypłynął" na stół w gabinecie.
To widok, który zapamiętamy na zawsze. Te oczy i ogromne cierpienie. "Kot prawdopodobnie został otruty" - to pierwsze słowa lekarza. Badania to potwierdziły. Parametry wątrobowe zostały przekroczone 11-krotnie! Parametry nerkowe również przekroczone, ogromna anemia i ogólne wyniszczenie organizmu. Chwila zastanowienia. Próbujemy ratować PASZTETA!
Od tamtej chwili Pasztet stał się naszym oczkiem w głowie. Po krótkim czasie w lecznicy okazało się, że kocurek jest oswojony. Dzięki ludziom dobrej woli udało się zebrać pieniądze na leczenie Paszteta oraz specjalistyczną dietę. Miesiąc kroplówek, opieki 24h, sprowadzania suplementów, karmienia strzykawką... Udało się! Jego stan był na tyle stabilny, że można było zająć się zgniłymi zębami. Praktycznie wszystkie oprócz jednego kła zostały usunięte. Dwa zęby dosłownie wbijały mu się w dziąsła. Trudno jest sobie wyobrazić jak bardzo cierpiał nasz Pasztet. Po ekstrakcji zębów Pasztet zaczął sam jeść! I w końcu nie bolało!
Wtedy przyszedł kryzys. Kocurek złapał infekcje. Wysoka gorączka, brak apetytu i znowu złe wyniki morfologii. Pasztet przeprowadził się do naszego fundacyjnego azylu. Tutaj ciotki zmieniały się na dyżurach by móc zapewnić mu całodobową opiekę. Był karmiony, ogrzewany i często przepłukiwany.
Dał radę! Po dwóch tygodniach kolejnej walki Pasztet znowu wygrał życie! Pokochaliśmy tego kocurka z całego serca! Przełomowym momentem było kiedy Pasztet znowu zaczął sam jeść! Od tamtej chwili Pasztet przytył prawie kg! Świetnie odnalazł się w naszych azylowych warunkach :)
Niestety jego oczy wyglądały coraz gorzej :( Próbowałyśmy różnych kropelek, leków. Nic nie pomogło. W końcu Pasztet trafił do wspaniałego okulisty dr Garncarza. Diagnoza: ENTROPIUM :( Paszteta powieki wywinięte są do wewnątrz, rzęsy ocierają rogówkę (w jednej widoczna dziura) i duże podrażnienie oka i okolic. Ogromny ból i decyzja o pilnej operacji :(
Dr Garncarz zalecił specjalne kropelki i za tydzień mamy stawić się na operacji. Koszt samej operacji to 600 zł. Do tego dochodzi koszt leków i badań, wizyt przed i pooperacyjnych. Pasztet dostaje kroplówki i musi być na diecie nerkowej. Do operacji musimy poprawić jego parametry nerkowe. To kolejne koszty :( Pasztet wycierpiał się w życiu bardzo wiele. Od samego początku zadziwia nas swoją ogromną walką o zdrowie i życie. To ostatni zakręt w jego drodze do zdrowia. Pomóżcie nam zebrać kwotę, która pozwoli zoperować jego powieki... Nie tylko będzie lepiej widział, ale przede wszystkim w końcu nie będzie odczuwać bólu...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
pasztecik <3
Joanna Halczewska
Trzymaj się Pasztecik!
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki za chłopaka 😊
Anonimowy Darczyńca
Walcz maluszku!
Monika Górka
Trzymaj się Paszteciku jesteś najpiękniejszy !!!:*