"Jeśli jesteś "koniarzem" na pewno nie jest Ci obce marzenie o własnym wierzchowcu. Cztery kopyta, mądre spojrzenie, miłość i harmonia, najlepszy Przyjaciel.
A jeśli koniarzem nie jesteś, na pewno też masz marzenia... A kto ich nie ma? Jeśli te marzenia to też miłość i więź z żywą istotą, nie trzeba nikomu tłumaczyć tych emocji...
Przez wiele lat pozostajesz w strefie marzeń, aż w końcu, jako dorosły, masz możliwość, żeby je spełnić. Dla mnie było to kupno konia i bycie dla Niego - opiekunem, Przyjacielem, człowiekiem, który Go kocha...
I nadszedł ten dzień, jadę z przyczepą i jest już Mój. Na zawsze. A ja na zawsze staję się za Niego odpowiedzialna...
Pierwsze chwile razem, ulubione smakołyki, kompletujemy sprzęt, pierwsza praca z ziemi i pierwsze kroki w siodle. Czas spędzony na leniwym gryzieniu trawy.
I jak nikt, w takich momentach, nie przypuszczałam, że zaraz wszystko się skończy, że genetycznie odziedziczona choroba zamknie mojego ukochanego konia w boksie, zabierze radość biegania ze stajennymi przyjaciółmi po łąkach, a każdy dzień będzie oznaczał ból.
Nasz Perun to prawie czteroletni wałach śląski, którego kupiłam od znajomego gospodarza. Urodził się u Niego, znałam tego konia już jakiś czas przed kupnem. Już wtedy skradł moje serce. Słyszałam o problemach przy leczeniu niedużego schorzenia, ale tymbardziej chciałam się Nim zaopiekować na resztę życia. Nigdy nie myślałam o Nim w kategorii słabszego konia.
Od kiedy przyjechał do nowej stajni, odbiegał typem od dużych, silnych Ślązaków, ale dla nas i naszej stajennej Rodziny, zawsze był najpiękniejszy ❤️
Mniej więcej trzy miesiące temu, właścicieli stajni zaniepokoił wygląd oka Peruna - było przymrużone, łzawiło i było bolesne, a dodatkowo miało niebieskawy nalot. W ten sam dzień przyjechał do Niego lekarz, dostał leki i od tego czasu, praktycznie bez przerwy ma zakrapiane oko lekiem sterydowym i antybiotykiem, przez co wyjście na światło dzienne powoduje ogromny ból, a Jego codzienność drastycznie się zmieniła. I o ile jedno oko udało się zaleczyć, niedługo po tym, ten sam problem pojawił się na drugim oku.
Obecnie Perun jest po konsultacji okulistycznej pani doktor z wrocławskiej kliniki. Diagnoza - stan zapalny błony naczyniowej, ślepota miesięczna. Pani doktor, poza wskazaniem na niezwłoczne wykonanie operacji wszczepiania implantów z cyklosporyny, powiedziała, że powodem stanu zapalnego w oczach może być ok. 100 jednostek chorobowych.
Perun, poza tym, że ma problem z oczami, ma biegunkę i w ostatnim czasie bardzo schudł. Obecnie jest po gastroskopii, wykonanej przez kolejnego specjalistę z Wrocławia. I tu znowu złe wieści - zanim będzie mógł pojechać na operację oczu, musi przejść leczenie układu pokarmowego, antybiotykoterapia to koszt rzędu 3.000,00zł.
Po wyleczeniu, wykonaniu kolejnych badań krwi i kału będzie mógł pojechać na operację, która jest konieczna do tego, żeby mógł normalnie funkcjonować. Obecnie, nawracające stany zapalne powodują coraz gorsze widzenie, przez co Perun staje się niebezpieczny dla siebie, innych koni i opiekunów. Nie chcemy nawet myśleć, że nauczy się tak żyć... Chcemy, żeby żył normalnie, żeby widział nas i swoich stajennych towarzyszy.
"Ślepota miesięczna" to choroba, której w "warunkach domowych" nie da się wyleczyć; schorzenie nawraca, a koń niesamowicie cierpi. W skrajnych przypadkach konie całkowicie tracą wzrok, albo są usypiane, bo z bólu potrafią nawet się okaleczać. Nieleczona ślepota miesięczna doprowadzić może do całkowitej utraty wzroku.
Takie rzeczy spadają na nas jak grom z jasnego nieba i nikt nie jest na to gotowy. Chciałabym móc zapewnić Perunowi spokój i normalne życie bez bólu, ale jedyną szansą na to, żeby tak było jest przeszczep w klinice okulistycznej dla koni, wykonany jak najszybciej, bez względu na dalsze diagnozy i leczenie. Każdy dzień pogłębia chorobę i ból naszego konia.
Koszt przeszczepu dwojga oczu to 5000,00, antybiotykoterapia i badania to koszt 3500,00. Dochodzą do tego jeszcze koszty dodatkowe - transport do kliniki (300km w dwie strony), znieczulenie do operacji, koszty pobytu w klinice, opieka pooperacyjna, leki - łącznie ok. 20.000 zł.
Dla mnie i mojej Rodziny jest to kwota nie do osiągnięcia, pandemia dotknęła także nas, a świadomość tego, że mój koń tak bardzo cierpi, rozrywa mi serce.
Przyjaciele ze stajni wpadli na pomysł stworzenia tej zbiórki. Perun to końskie dziecko, ma przed sobą całe życie. Tak wiele osób chce o Niego walczyć i Mu pomóc, bo nie ma chyba nikogo, kogo serca by nie skradł, że i ja uwierzyłam i mam nadzieję, że cuda się zdarzają i uda się wyleczyć Peruna.
I z tą wiarą i nadzieją prosimy Was o pomoc i wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, spowoduje, że będziemy bliżej celu i uratowania oczu, a może i życia tego wyjątkowego konia.
Agata ❤️"
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Ela Kondek
Ela Kondek DRIMI
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia i zdrówka 😊
Anonimowy Darczyńca
Trzymam mocno kciuki za Was, kochani! ❤️
Maja Borotko
Trzymam mocno kciuki, aby się udało ☺️
Joanna Baranowska
Powodzenia!