
Proszę, przeczytajcie tę historię.
Bo to jest dokładnie ten moment, w którym człowiek zatrzymuje się i myśli: ile jeszcze zwierzęta mają znosić przez ludzkie „to jakoś będzie”.
Te szczeniaki nie przyszły z miejsca, gdzie było biednie.
Przyszły z miejsca, gdzie było obojętnie.
I to boli bardziej niż cokolwiek innego.

Obierki z ziemniaków, buraków.
Nie jako dodatek.
Jako jedyne jedzenie.
Małe brzuchy, które nie miały szans poradzić sobie z czymkolwiek, co nie było dla nich stworzone.
A potem to wszystko, co widzi się od razu, jeszcze zanim dotknie się psa:
biegunka, wymioty, skrajne odwodnienie,
pchły tak gęste, że skóra wygląda jak w ruchu,
robaki, które nie zostawiły im niczego na wzrost,
łysiny na główkach — ślady swędzenia, bólu i braku kogokolwiek, kto by to zatrzymał.

I tak — to dzieje się głównie na wsi.
Nie dlatego, że „wieś jest zła”.
Ale dlatego, że tu nikt nie pyta, skąd kolejny miot.
Nikt nie pilnuje kastracji.
Nikt nie sprawdza, czy te małe życia mają jakąkolwiek opiekę.
A one nie mają żadnego wsparcia — dopóki nie trafią do nas.
W mieście ktoś szybciej zauważy, że pies jest chudy.
Ktoś zadzwoni, ktoś zareaguje.
Ale tam, skąd przyszły te maluchy, zwierzę znika z radaru tak łatwo, jakby było cieniem podwórka.
Pierwsza kąpiel to nie był „uroczy moment”.
To była ulga i jednocześnie ciężar — widzieć, jak woda spłukuje brud, a pod nim wychodzą miejsca, które nigdy nie powinny wyglądać w ten sposób.



Dermatologiczny szampon za 100 zł — lek, nie kosmetyk.
I potrzeba go dużo, bo skóra tych maluchów nie przyjmie niczego innego.
A przed nimi:
leczenie jelit, odrobaczenia, probiotyki, kroplówki.
To wszystko naraz, bo one dopiero uczą się, że świat może być inny niż dotąd.
Piszę o tym nie po to, żeby wzbudzić litość.
Piszę, bo nie da się patrzeć i udawać, że to normalne.
Bo kiedy ktoś mówi: „tak było zawsze”, ja odpowiadam: to nie znaczy, że tak ma być dalej.

Te szczeniaki potrzebują naszego wsparcia.
Potrzebują ludzi, którzy nie przejdą obojętnie.
I potrzebują, żeby ta historia trafiła dalej niż jedno podwórko.
Jeśli możecie — pomóżcie nam je leczyć.
Jeśli możecie — udostępnijcie tę historię.
Niech dotrze do kogoś, kto jeszcze nie widział, jak naprawdę wygląda początek życia szczeniaka, kiedy nikt nie powiedział „stop”.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!