Zbiórka Tragiczna sytuacja psów - zdjęcie główne

Tragiczna sytuacja psów

10 260 zł  z 10 100 zł (Cel)
Wpłaciło 168 osób
Zbiórka zakończonaUdostępnij
 
Jacek Barczak - awatar

Jacek Barczak

Organizator zbiórki

Długa lista nieopłaconych faktur za pomoc zwierzętom, za przede wszystkim miejsca, gdzie chyba umrą. Nikt ich nie chce... 
Cały czas potrzebują Waszej pomocy.



Nie miały żadnych szans na przeżycie. Ktoś wiele lat temu obiecał, że im pomoże. Obiecano im dom, miejsce, swojego człowieka...
Rozpacz ogarnia psie dusze po latach niespełnionych obietnic. Po latach czekania ich krzyk odbija się głuchym echem od ludzkich serc...


Ratowane w środku nocy, z koszmarnych warunków, wyrywane lekarzom weterynarii stojących nad nimi z igłą pełną morbitalu. Od tak, bo tak jest wygodnie. Miały umrzeć w rowach, w złych schroniskach, na polach przykute łańcuchami do rozwalających się bud.
Ich krzyk rozpaczy od lat niedostrzegalny, niesłyszalny, niesie się nieustannie...
Bez odzewu. Nikt nie odpowie, nie wyciągnie już dłoni...

Xsara uratowana, konająca z pobocza drogi w 2016 roku. Wtedy w grudniową  wigilię wołała, czołgała się w śniegu i błocie. W zamian została potrącona, potem jeszcze raz. Zabrana do przytuliska, rano miała zostać uśpiona. Wtedy w środku nocy niesiona na kocu, wyniesiona przez dziurę w płocie, gryzła z bólu. Miała przeżyć i przeżyła. Nie było łatwo. Miała mieć dom. Jeden, kolejny. Zawiedzione nadzieje. Odezwały się stare urazy. Strzaskana miednica, strzaskana łapa. Nowotwór mógł przypieczętować jej los. Amputacja łapy. Po latach przeżyła kolejny raz. Xsara, pies wybrakowany, pies, który ze strachu przed burzą może wybić szybę w drzwiach, oknie. Pokaleczyć się jak kiedyś. To właśnie grudniowe petardy skazały ją na cierpienie. Zagnały w panice na drogę, gdzie spotkał ją tak okrutny wypadek. Wypadek, który jej nie zabił, ale skazał na bezdomność. 
Jej krzyk rozpaczy niesie się od 27 grudnia 2016 roku. Niesłyszalny krzyk... 

Marcel psi szkielet, wrak psa, który we wrześniu 2016, przykuty cięższym od siebie łańcuchem do dziurawej budy, o dziurawym wiadrze, do którego deszczówka nigdy nie padała, o zardzewiałej misce pełnej starego chleba z pleśnią, pilnował pola przed dzikami. W pełnym słońcu miał umrzeć na nowotwór, spełniając swój psi obowiązek bycia żywym stróżem, którego nie żal.
Miał być stary, miał być agresywny...
Każdy chciał mu pomóc, nawet przez chwilę miał dom...
Przez chwilę, która okazała się ulotna. Od tego czasu minęło 5 długich lat. Nie był starym psem. Teraz nim jest. Nie miał nowotworu. Był szkieletem bo nie był wart funta kłaków. Do dzisiaj pamiętam zabarwioną na czerwono wodę z setek pcheł, które piły go żywcem... wysysały z niego życie. Takich widoków się nie zapomina. Do dziś pamiętam jak ludzie patrzyli na mnie z pogardą na spacerach z nim. Ludzka obojętność zawiodła go na pole. Oddany z domu na łańcuch. Jego bezdomność trwa.
Marcela krzyk niesie się od 3 września 2016 roku. Nie słyszycie go już...

Nero przygarnięty przez kogoś gdy się błąkał. Ugryzł po miesiącu przy misce. Trafił do przytuliska. Trafił do domu, ugryzł. Wrócił do przytuliska. Ponownie ugryzł. Jego krzyk rozpaczy jest tym bardziej donośny, że miał tyle szans. Tyle straconych szans. Zawiedli ludzie, poddali się. Nie jest łatwym psem. Jest charakterny. Ale to już zbyt dużo by miał kolejną szansę. Opieka nad nie jest łatwa, a mimo to nikt się nie poddał. Poddali się wszyscy inni. Skreślili jego szanse, pomoc mu. Od lat Nero nie ma żadnego wsparcia... żadnego.
Jego wadą jest charakter. Nikomu nie jest potrzebny wadliwy pies. Pies, w którego trzeba włożyć odrobinę wysiłku, odrobinę serca i pracy. Jest obarczony ugryzieniami i ta łatka skutecznie odstrasza. Przy odrobinie zrozumienia, czułości byłby świetnym psem. Teraz jest psim staruszkiem nadal bez domu po tylu latach.
Nero krzyczy od 16 września 2016 roku... w pustkę

Leon to nieoszlifowany diament. Taki był w maju 2016 roku. Zabrany z gminnego kojca. Ktoś nie chciał by trafił do schroniska. Było mu żal. Tego kogoś już nie ma przy Leonie. Zapomniał o nim. Odszedł jak odchodzi większość. Pozostaje tylko krzyk psa proszący o pomoc kogoś kto go nie zawiedzie. Leon miał spore zainteresowanie w pierwszych miesiącach. Po kilku miesiącach przestał być dostrzegany. Dzisiaj nadal pomimo swoich ogromnych problemów zdrowotnych, półtora roku temu miał infekcję, którą przeżył z ledwością, trzyma się życia. Łapy odmawiają powoli posłuszeństwa, przyjmuje leki i krzyczy... już nie o dom, ale o pomoc, której nie ma. Nikt nie pamięta, że miał szukać domu, że przez te wszystkie lata miał opiekę, że tylko opiekunowie przy nim zostali. Nikomu nie zależy na kolejnym psie. Psie tak wspaniałym, tak dostojnym, że jego przegrane życie jest klęską bolącą bardzo dotkliwie.
Leon zaczął krzyczeć 6 maja 2016 roku... krzyk ten niesie się do dziś

Reksia krzyk zaczął się w październiku 2018 roku, w Dzień Kundelka. Zaczął się gdy opuścił bramę schroniska w Radysach, ale Reksio krzyczał znacznie wcześniej. Świadectwem tego są blizny i rany po pogryzieniach. Nie miał łatwego życia. Przyjechał skulony, przyjechał cień psa. Przyjechał by zyskać nowe życie. Nie otrzymał go. Szybko został zapomniany. Jest zwykłym mieszańcem. Nie ma w nim nic szczególnego. A tajemnice jego blizn na zawsze pozostaną tajemnicami. Reksio nigdy nie miał pomocy, nie miał wsparcia. Od samego początku. Nie zainteresował nikogo. Powoli staje się starszym psem i chyba już nikt nie będzie nim zainteresowany. Dzień Kundelka nie przyniósł mu szczęścia, choć tak miało być. Reksio krzyczy od 25 października 2018 roku... poprzez blizny Radys

Atosa krzyk także jest związany z Radysami. Opuścił je w maju 2020 roku wraz z innym psem. Atos jest starszym psem średniej wielkości, choć zachowanie wskazuje na dużo mniej ... Atos jest psem pełnym radości, energii i zabawy. Bardzo lubi biegać, kąpać się i bawić. Człowiek jest dla niego idealnym kompanem, jego otwartość do nowo poznanych osób jest bardzo zaskakująca. Atos od samego początku pokazuje swoje najlepsze cechy - jest bardzo czystym psem, posłusznym, przybiega na zawołanie, dobrze chodzi na smyczy, dzielnie znosi wszelkie zabiegi pielęgnujące. Jego uroda jest też dość zaskakująca- zwłaszcza pyszczek, gdzie dolna żuchwa jest dużo krótsza niż górna. Wygląda przez to bardzo zabawnie. Niestety nie przyniosło mu to do tej pory szczęścia. Nie ma żadnej pomocy, nikt się nim nie interesuje. Krzyk Atosa trwa od 30 maja 2020 roku po dziś dzień... 

Bruna krzyk związany jest z krzykiem Atosa. Opuściły Radysy tego samego dnia. I tak samo od razu zostały zapomniane. Bruno to pies ideał. Jest misiowatym wielkoludem, który kocha ludzi i nie sprawia problemów. Ciężko ocenić jego wiek po pobycie w Radysach, ma może kilkanaście lat, jednak serce i uśmiech szczeniaka. Bruno jest psem bardzo dużym. Zdecydowanie stawy, to coś na co u niego trzeba dodatkowo dbać. Bruno nie lubi suchej karmy, jest jednak wszystko jedzący i bardzo to lubi. To pies, który nie szczeka bez powodu, zdystansowany i spokojny zdecydowanie pobudza się i raduje podczas spaceru , czy pieszczot. Bardzo lubi drapanie po brzuchu, jest przyjaźnie nastawiony do nowych osób. Psy ignoruje, nie wykazuje agresji. Podejrzewamy, że Bruno mógł mieszkać w domu - jest czysty, bardzo karny, zna podstawowe komendy jak siad czy łapa, przybiega na zawołanie. Został także wykastrowany. Jego charakter sprawia, że można się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia. Nikt się w nim nie zakochał. Ale czemu nie zasługuje na pomoc...Krzyk Bruna to krzyk wydany pierwszy raz 30 maja 2020 roku...

Elbi, krzyk najmłodszego z psów, krzyk, który będzie trwał latami. Wystarczyło jedno ugryzienie by skazać psa na dożywocie w hotelu. Raczej ma marne szanse na adopcję. W lutym 2020 roku jego krzyk rozbrzmiał na dobre. Jego historia dla nas zaczyna się 5 grudnia 2019 roku. W schronisku jest młody pies, który ma zostać uśpiony. Nieudana adopcja, ugryzienie, decyzja...
W lutym poszedł na spacer, grzecznie wsiadł do auta. Pojechaliśmy do hotelu. Jest w nim po dziś dzień. Znalezienie mu domu, graniczy z cudem. Tak jak utrzymanie go graniczy z cudem. Bez pomocy cuda się nie zdarzają. Ma przed sobą całe psie życie. Tylko jakie ono będzie...Krzyk Elbiego rozbrzmiał 27 lutego 2020 roku... brzmieć będzie długo

Morusa krzyku już prawie nie słychać. Osłabł, zamiera. Wola życia, pragnienie kontaktu z człowiekiem... czas zrobił swoje. 
Porzucony przez człowieka, kilka lat spędził w jednym hotelu. Ale nie było na niego pomysłu, nawet pojawiły się sugestie o rozwiązaniu radykalnym. Dlatego właśnie Morus i jego krzyk jest związany z innymi psami. Morus od maja 2020 roku krzyczy. Krzyczał głośno, z czasem słabiej, a teraz ten krzyk jest już prawie niedosłyszalny. Kwestia dni, tygodni...
Morus jako jedyny ma pomoc, ale krzyk jest wspólny.Gasnący krzyk Morusa zaczął się 15 maja 2020 roku... słabnie z każdym dniem

Krzyk... nie słychać go. Krzyku psich staruszków, zwierząt którym miano pomóc.

To nie tylko ich krzyk. To także mój krzyk rozpaczy po latach szukania domów, po latach starań się o zapewnienie im bezpieczeństwa. Teraz jestem sam. Psy zostały mi powierzone wraz z utratą pracy. Nie mam innej możliwości jak tylko prosić Was o pomoc. A przecież są jeszcze koty...

Koty chore, umierające, koty po przejściach, bezdomne, porzucone...
Ich krzyk jest tak samo donośny.


Zbiórka ma celu zebranie środków na utrzymanie psów pod opieką w hotelach. Obecnie w chwili pisania ta zaległość wynosi około 30000 zł. Za psy, które były bezpieczne, za psy od których się odwrócono. Nie porzucę ich, bo tak jest wygodnie. Będę prosił o pomoc i może nasz wspólny krzyk, psów, kotów, mój w końcu zostanie usłyszany. Zbiórka ma też za cel zabezpieczyć je do końca roku. Może uda im się znaleźć domy w tym czasie. Innym celem zbiórki jest zabezpieczenie finansowe lokalu dla kotów, który wynajmuję. Niektóre są chore i nie znajdą domów, inne na ten dom mają spore szanse. Ostatnie kilka miesięcy było bardzo trudne. Bardzo dużo leczenia, bardzo dużo wydatków z tym związanych, na które najczęściej nie udawało się zebrać pełnych kwot.
Mam nadzieję, że po tak długim czasie, gdy trzeba już krzyczeć o pomoc, w końcu ten krzyk zostanie usłyszany. Zostanie docenione, że są ludzie, którzy wbrew przeciwnościom, są dla nich...
Mam nadzieję, że do nich dołączycie.
Za każdą pomoc z góry pragnę podziękować i mam nadzieję, że choć trochę dzięki Wam ich sytuacja się zmieni. 

 
Miesięczny koszt utrzymania psów to około 4000-4500 zł.
Utrzymanie lokalu dla kotów to miesięcznie 1000-2000 zł
Utrzymanie samych kotów z leczeniem - kilka tysięcy co miesiąc.
Na wszystkie wydatki mam rachunki z hoteli, faktury z lecznic, zakupów.
Miesięcznie całościowo to około 15000 zł.

Aktualizacje


  • Jacek Barczak - awatar

    Jacek Barczak

    22.10.2022
    22.10.2022

    Napisałem nową zbiórkę, aktualną. Bardzo Wam dziękuję Kochani za wszystkie Wasze wpłaty. Udało się opłacić część zaległych faktur i rachunków, ale nie wszystkie. Mam nadzieję, że niedługo osiągniemy sukces. Zbiórkę obniżam do najbliższej stówki. Z kwoty 26470 zł do kwoty 10100 zł. Gdy zbierze się do "cegiełki". Zbiórkę zamknę.

    Zdjęcie aktualizacji 103 941

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Małgorzata Drągowska - awatar

    Małgorzata Drągowska

    25.08.2022
    25.08.2022

    Niestety poza udostępnianiem i datkiem nic więcej nie mogę . Pamiętam Marcela od pierwszego dnia, wtedy byłam pewna że za moment znajdzie się dom. Bezdomność przytłacza. Dziękuję że są tacy jak Pan i Inni

    • Jacek Barczak - awatar

      Jacek Barczak - Organizator zbiórki

      25.08.2022
      25.08.2022

      To my dziękujemy i Marcel. Cieszymy się, że są osoby, które pamiętają o nim przez tyle lat. Też do dzisiaj pamiętam jak wyglądał w pierwszych dniach. Mam nadzieję, że kiedyś wspólnie uda się zmniejszyć skalę bezdomności w Polsce.

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    04.06.2022
    04.06.2022

    ♥️

    • Jacek Barczak - awatar

      Jacek Barczak - Organizator zbiórki

      04.06.2022
      04.06.2022

      Bardzo dziękujemy.

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    20.05.2022
    20.05.2022

    BŁAGAM BŁAGAM BŁAGAM MOJE MALEŃSTWO UMRZE NIE POTRAFIĘ SPOJRZEĆ W OCZY MOJEGO MALEŃSTWA I POWIEDZIEĆ, ŻE UMRZE BO NIE STAĆ MNIE NA JEGO LECZENIE. W PORTFELU MAM DOSŁOWNIE 37 ZŁOTYCH. W PIĄTEK SKOŃCZĄ SIĘ NAM LEKI I KARMA. https://dotuje.pl/moje-malenstwo-umiera

10 260 zł  z 10 100 zł (Cel)
Wpłaciło 168 osób
Zbiórka zakończonaUdostępnij
 
Jacek Barczak - awatar

Jacek Barczak

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 168

Agata Majtczak - awatar
Agata Majtczak
10
Małgorzata Drągowska - awatar
Małgorzata Drągowska
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
30
Maria - awatar
Maria
50
Wioleta Baczyńska-Daniel - awatar
Wioleta Baczyńska-Daniel
20
Wioleta - awatar
Wioleta
30
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Bien Agnieszka - awatar
Bien Agnieszka
50
Agata Majtczak - awatar
Agata Majtczak
10
Renata - awatar
Renata
20

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij