Cześć!
Nazywam się Piotrek, mam 34 lata. Pracuje w Gdańsku. Wraz z grupą przyjaciół odwiedziliśmy Gruzję w 2018 roku. Ten kto był w tym niesamowitym kraju wie, że boryka się on z problemem bezpańskich psów. Często zagłodzonych, chorych, z pasożytami. Psy wykazują duże zainteresowanie turystami - chętnie do nich podchodzą i "proszą" o jedzenie. Miejscowi są na nie zupełnie obojętni.
Mi, jako miłośnikowi zwierząt, serce się krajało, gdy widziałem te biedne psiaki. Praktycznie są w każdym miejscu. Śpią na chodnikach, przy drogach, włóczą się za ludźmi, którzy tylko na nie spojrzą. Smutny widok.
Staraliśmy się pomóc jak tylko mogliśmy. Praktycznie cały urlop poświęciliśmy na dokarmianiu. Chciałbym Wam jednak powiedzieć o pewnej wyjątkowej suce, na którą trafiliśmy na tzw. "wojennej drodze", która łączy Tbilisi z Północnym Kaukazem. Na jednej ze stacji benzynowych, podczas tankowania podbiegła do nas wystraszona, brudna, wychudzona suczka. Miała obwisłe sutki. Daliśmy jej kawałek jedzenie, ale nie zjadła ona tego na miejscu, tylko pobiegła gdzieś na tyły budynku. Wróciła po chwili i próbowała wyłuskać jeszcze kawałek.
Pewnie widzieliście ten smutny film jak psia matka zanosi kawałki jedzenia swoim maluchom? Tak też był w tym przypadku. Za drugim razem podążyliśmy za psiakiem, który doprowadził nas do trzech szczeniaczków. Były bardzo wychudzone, w strasznej kondycji.
Młode łapczywie pożerały kawałki kiełbasy, które przyniosła im matka.
Mieszkały na dzikim śmietnisku zaraz za budynkiem stacji benzynowej przy ruchliwej drodze.
Ruszyliśmy dalej w drogę w kierunku Stepancminda, a wracając po kilku dniach zatrzymaliśmy się w tym samym miejscu. Niestety suczki i jej szczeniaków już nie było. Spytaliśmy z ciekawości pracowników stacji co się stało z psami - powiedzieli, że jeden zmarł (podejrzewamy że na skutek wygłodzenia), a dwa wpadły pod koła samochodów.
Bardzo była to dla nas smutna wiadomość... psiaki, które jeszcze kilka dni temu wyrywały sobie nawzajem jedzenie, patrząc na nas z radością w oczach, dziś już nie żyją... Cały czas w drodze powrotnej do Polski miałem je przed oczami.
W 2019 roku znów wybraliśmy się do Gruzji (pomimo kilku rzeczy jest to na prawdę fascynujący kraj). Kutaisi, Batumi, Tbilisi oraz ponownie Droga Wojenna na Kaukaz. Przejeżdżając tam, coś nas ruszyło, aby zatrzymać się na tej samej stacji.
Wychodzimy z samochodu i podbiega do nas pies. Suka. Ta sama. Byliśmy szczęśliwi, że wciąż żyje! Ona również ucieszyła się na nasz widok. Zajrzeliśmy na wysypisko za budynkiem - miała kolejne szczeniaki. Tym razem dwa
Szczeniaki miały małe szanse na przeżycie w takich warunkach. Zdecydowaliśmy, że zabierzemy je ze sobą. Porozmawialiśmy o tym z pracownikami stacji. Byli bardzo zdziwieni, że chcemy zabrać psy. Nie wyrazili sprzeciwu.
Bruno (czarno-biały), Mars (brązowo-biały) i suczka Peggie zostały zabrane do znajomego w Tbilisi, który przebywa tam na co dzień. Podaliśmy im odpowiednie leki (konsultując z polskim weterynarzem), a także odrobaczyliśmy.
Pieski chciałbym zabrać do Polski, jednak nie jest to takie proste. Dlatego założyłem tu zbiórkę, aby poszukać pomocy finansowej. Do tego czasu psy zostają pod opieką znajomego, jednak jak najszybciej chcę je przewieźć. Kocham je i ciągle o nich myślę. Chciałbym zapewnić im dobry dom u siebie w Polsce.
Do osiągnięcia celu niezbędne są odpowiednie badania, wymagane szczepienia i kwarantanna. Później zaczipowanie i transport (koszty transportu są duże - trzeba opłacić specjalnego przewoźnika z samochodem przystosowanym do transportu zwierząt).
Liczę na Waszą pomoc!
Pozdrawiam serdecznie i ściskam,
Piotr.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!