Zamknij oczy i przez chwilę wejdź w ich skórę. Poczuj to, co one czują.
Zostałeś/aś porzucona. Błąkasz się. Głód i pragnienie doskwiera - nie jesz od wielu dni. Gdzieś w oddali słyszysz odgłosy ptaków. Resztkami sił próbujesz upolować sobie jedzenie. Wtem ktoś na Ciebie krzyczy, złości się, wyzywa od nierobów, złodziei. Chwyta za skórę na szyi i uwiesza na niej łańcuch. Krótki łańcuch, który tak strasznie ciąży. Ten ktoś mówi Ci, że już więcej nie zbliżysz się do kury, a będziesz żreć tylko stary, suchy chleb. Jeśli w ogóle. Sikasz i robisz kupę blisko miejsca, gdzie próbujesz zasnąć, skryć się przed upałem, deszczem. Przestajesz się odzywać, mówić - i tak nikt nie chce Cię usłyszeć. Jesteś nic nie wart/a, na nic nie zasługujesz. I tak zaczyna wyglądać twoja codzienność. Dzień w dzień. Bo jesteś psem na łańcuchu na wsi.Ale pewnego dnia coś się zmienia...
W sierpiniu br. odpowiedzieliśmy na apel dziewczyn z TOZ Pionki k. Kozienic. W zrujnowanym gospodarstwie mieszkał (i mieszka) samotny, zmęczony życiem mężczyzna. Cenił sobie kury i kaczki, dbał (serio) o krowy. Psów nie potrzebował. Mówił, że same "przylazły". Te, które polowały na drób i dały się schwytać, uwiązał na bardzo krótkie łańcuchy. Części psów nie uwiązał. W swej "szczodrości" karmił psy starym chlebem, czasem nalał wodę.
Współpracował (choć nie od razu...) przy odbiorze (zrzeczenie) psów.Nawet sobie nie wyobrażacie, jakie zdziwienie na pysiach psów było, gdy te łańcuchy ciężkie zdejmowałyśmy. A ten duży czarny samiec tak bardzo chciał iść na spacer, zaczął węszyć, świat stał się jakiś większy.
W pierwszej turze zabrałyśmy 4 psy, następnie wolontariusz z TOZu przywiózł kolejne 5 psów.Pytacie, w jakim stanie psychicznym są? Różnym. Nie ufają człowiekowi, nie chcą się przytulać, a wręcz chcą ugryżć. Część aż tak nienawidzi, nie boi się. Ale za nim staną się psami adopcyjnymi, długa droga pracy w schronisku nad stanem psychicznym i zdrowiem.
Muszą zostać przebadane (badania krwi, usg, może rtg), odrobaczone, zaszczepione, wysterylizowane/wykastrowane. Obecnie część jest niestety nieobsługiwalnych weterynaryjnie. Liczymy, że czas i spokój - najlepsi doktorzy, trochę pomogą, a następnie nasza wiedz dot.pracy z psami lękowymi i przejawiającymi na tym tle agresję.
Jak Ty możesz pomóc? Będziemy zupełnie szczerzy. Potrzebujemy pieniędzy. Utrzymujemy się z datków. Leczenie, karma, etc nie jest za darmo.
Uśredniając przyjęliśmy, że miesięczny koszt opieki na jednego psa to będzie ok 300zł. Ich pobyt to minium 6 miesięcy (brak chęci kontaktu z człowiekiem, wygląd nierasowca etc.) To daje ok 15 tyś złoty (zakładając, że nie wyjdą szczególne powikłania zdrowotne np. guzy lub konieczność przejścia na karmę weterynaryjną, czyli droższą).
Aby usprawnić dialog z Wami, utworzyliśmy wydarzenie facebookowe https://www.facebook.com/events/2367122490031205/, gdzie będziemy publikować info o psach z Kozienic lub/i w mediach społecznościowych (instagram też) będziemy używać hasztagu #psyzkozienic.
Natomiast na wydarzeniu https://www.facebook.com/events/567645086703988/ przeprowadzimy licytację imion (na K), aby pozyskać od Ciebie/Was bardzo potrzebne fundusze.
Dziękujemy Wam za wsparcie!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Mal Dekker
Pomóż im ❤️
Magdalena
Dużo zdrowia dla zwierzaków, trzymam za nie mocno kciuki.
Wiktor Gała
Oby im się polepszylo :(
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki za szybki powrót psiakow do zdrowia!
Anonimowy Darczyńca
kocham psiaki, cieszę się, że pomagacie tym biedakom. poowdzenia