Pola i Farcik chcą żyć...

Historia Poli.                                                 Pola. Wesoły, tulaśny kociak, wdzięczny za dom, ciepło, opiekę i jedzonko. Trafiła do nas w czerwcu 2021 jako 6 tygodniowy kociak. Została zabrana z ogródków działkowych, gdzie porzucona, tułała się wraz z rodzeństwem, skazana na pewną śmierć z braku jedzenia oraz ze strony drapieżników, dla których byłaby pewnie nielada kąskiem.....

Po złapaniu Poli i dwójki rodzeństwa, co nie było zresztą takie łatwe, trafiła do weterynarza z zaawansowanym kocim katarem. Na szczęście oczka udało się uratować.

Jak do tej pory Pola rosła, broiła oczywiście, choć w Jej rozumieniu świetnie się bawiła. Tak też i my do tego podchodziliśmy widząc jak dokazuje z innymi kotkami.

Niestety, los planował zupełnie inny scenariusz dla Poli. Z początkiem marca zaczęły Jej mętnieć oczka. Najpierw lewe, potem prawe. Weterynarz po zapisaniu kropelek zalecił wizytę u okulisty, bo zmętnienie było dość nietypowe jak na zwykłe zapalenie spojówek. Okulista zalecił szereg badań, między innymi po to, aby wykluczyć to najgorsze...

Po otrzymaniu wyników kolejna wizyta u okulisty. Diagnoza została postawiona : zmutowany wirus...

Szok i załamanie...

Pani doktor powiedziała, że organizm Poli dzielnie walczy z chorobą póki co, ale dała do zrozumienia, że kolejna wizyta za miesiąc może nie dojść do skutku...

Mieliśmy już wcześniej dwa koty z tą chorobą. U jednego w ciągu dosłownie 3-4 dni trzeba było podjąć decyzję, chyba najgorszą w życiu, ale było widać, że kociak cierpi... Drugi kocurek długo walczył, ale niestety też odszedł.

Wtedy jeszcze nie było mowy o jakimkolwiek leczeniu tej choroby.

Straszny ból...

Ból i wściekłość...

Wściekłość, bo tak naprawdę byliśmy bezsilni.

Obecnie jest możliwość leczenia choroby, która przytrafiła się Poli. Chcemy z całych sił walczyć o nią tak, jak Pola próbuje walczyć z tą chorobą.

Niestety, jest bariera dla nas nie do przejścia. Nie mamy zbyt wiele, a Pola i Jej rodzeństwo to nie jedyni członkowie naszego stada.

Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc. Pomóżcie nam zebrać kwotę potrzebną do leczenia Poli. Liczy się każdy grosz, każda złotówka...

Pomóżcie Państwo wygrać Poli tę walkę, bardzo Was prosimy. Jednocześnie pragniemy gorąco podziękować za każde wsparcie, w imieniu naszym i Poli.                                                                         

Historia Farcika 

Cześć kochane człowieki. To Ja, taki sobie kot. Do niedawna jeszcze błąkałem się po świecie, głodny, zmęczony, zziębnięty. Trafiłem na podwórko do jednej Pani, pojadłem trochę, choć inne kociaki mnie przeganiały. Na drugi dzień też poszedłem, chociaż jakoś nie miałem apetytu...Po kilku dniach przyjechała po mnie dwójka człowieków, zabrali mnie i zawieźli do lekarza, brrrr... Co oni tam że mną robili...Dali mi coś na łapkę, takie plastikowe coś, dopięli jakaś rurkę i leciał taki płyn.Potem wciskali mi coś do pysia, takie niedobre cukierki. Potem ogolili mi brzusio i masował takim czymś, nie wiem co to, ale było zimne i niefajne. Słyszałem jak mówili człowiekom, żeby mnie położyć spać, czy uśpić, tak jakoś.U innego lekarza znowu podłączyli mi jakąś rurkę do łapki i też robili ten niefajny masaż brzusia. Na końcu wbili mi igłę w moje brzusio i zaczął kąpać jakiś płyn, taki gęsty i żółty.Zabrali mi go trochę i zaczęli coś badać. Gadali coś o jakimś zmutowanym wirusie i że jest ze mną kiepsko.Człowieki zabrały mnie do domu, wciskali we mnie jedzonko takim czymś, nawet smaczne, chociaż nadal nie miałem apetytu. Wczoraj zabrali mnie do lekarza, dali jakiś zastrzyk. Bolało, ale podobno po tym wyzdrowieję...Mówili coś o badaniach i że potrzeba więcej zastrzyków, a oni ich nie mają skąd wziąć. Na te zastrzyki jeździ że mną Pola, taka fajna kotka. Żal mi Jej, ale we dwójkę zawsze raźniej.Tak sobie pomyślałem, że może pomoglibyście im żeby mogli kupić te zastrzyki dla mnie i dla Poli. W sumie to nie wiem ile mam lat, ale podobno jestem jeszcze młody i chciałbym trochę pożyć. Pomóżcie nam, bardzo Was proszę.Acha...dali mi na imię Farcik, bo mówili, że miałem farta, że do nich w czas trafiłem.Pozdrawiam Was kochane człowieki i proszę o pomoc.Witajcie. To my te dwa człowieki, które opiekują się Farcikiem. Jest z nim naprawdę źle. Kociak jest bardzo wyniszczony, skołtuniony, ma wysoką anemię no i...gęsty żółty płyn w brzusiu. Na razie jeździ na zastrzyki razem z Polą, kotką, która już wcześniej została zdiagnozowana. Mamy jeszcze dwie fiolki, ale teraz dwa razy szybciej ubywa. Farcika waży ponad 4 kg. Chcemy zawalczyć o oba kociaki, ale to będzie możliwe tylko dzięki Wam. Obecnie zbiórka na Polę będzie również dotyczyć Farcika i z tego powodu kwota zbiórki zostanie zwiększona. Pozdrawiamy i prosimy o pomoc.  curefip.com 

Lewe oczko 

Prawe oczko.