Paula Drechsler
Kochani, ciężko mi pisać tę aktualizację, ale w końcu musiałam się do niej zebrać - sporo z Was już wie trochę z Instagrama, wszak pełno tu rodziny, przyjaciół i znajomych z różnych zakątków świata, ale do tego dochodzi zaskakująca liczba osób, które się z nami nie znają, a które przez swoją dobroć stały się niesamowicie bliskie naszym sercom... Pojechaliśmy w środę na zaplanowaną w Animal Center operację Diusia - niestety okazało się, że te problemy z łapką to był tylko wierzchołek góry lodowej. W środku kryło się coś gorszego. Diuś ma raka. Specjaliści z kliniki szybko zareagowali, zaczęli zgłębiać temat poprzez dodatkowe procedury, niestety przekazując nam coraz gorsze wieści. Doszły kolejne leki, kolejne zalecenia, skierowania na następne badania, wizyta w kolejnej klinice. Wszystko w ciężkim szoku i na wariackich papierach, zapożyczając się po drodze, bo wciąż nie doszły do nas pieniądze ze zbiórki. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw - we wcześniejszych badaniach kompletnie nic nie było widać! Jak na jego wiek świetne wyniki krwi, dobre wyniki serca, super stan dziąseł, zębów, oczek... A tu nagle szok i zmiana kierunku leczenia. Ciężko w to wszystko uwierzyć i powstrzymać łzy. Z dnia na dzień z radości i nadziei na jeszcze wiele wspólnych spacerów dzięki jednej operacji, przeszliśmy do strachu o to, ile jeszcze będzie żył i ile można zrobić, by nie cierpiał. Wczoraj po kolejnym badaniu dowiedzieliśmy się, że rak jest już w wielu miejscach... Każdy dzień to jakieś nowe, niespodziewane informacje, stres, strach. Nie wiemy na ten moment, co dalej - w poniedziałek czeka nas kolejna konsultacja z chirurgiem, w czwartek już onkolog... Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby dalej miał jak najlepszą opiekę. Jeszcze raz ogromnie dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nas wpłatą i dobrym słowem, a tych spływał ogrom też na nasze prywatne skrzynki - w sytuacji takiej jak ta, przywraca to jakąś nadzieję, że na tym świecie jest jeszcze dobro. Motyw przewodni jest cały czas aktualny - na ratunek pieskowi Dio. Czekamy, aż będziemy mogli spłacić długi i podjąć kolejne kroki w kierunku jego ratowania, by przedłużyć mu życie tyle, ile się da. Trzymajcie kciuki, aby był z nami jak najdłużej.






Niestety ostatnio tej radości ma nieco mniej - okazało się bowiem, że piesek ma problemy zdrowotne, o czym ani podczas badań w schronisku, ani podczas żadnej innej wizyty u weterynarza nie było wiadomo. Okazało się, że piesek ma dysplazję. Ze względu na wiek oraz jego wysoką aktywność (dopiero przy nas zrozumiał, że patyki i kamienie są do zabawy, a nie do bicia, więc i zaczął chętnie z nimi szaleć i się bawić) ta dysplazja teraz dała o sobie znać w okropny sposób. Piesiowi popsuła się łapka. Konkretna diagnoza to "złamanie międzykłykciowe k. ramiennej lewej najprawdopodobniej na tle dysplazji stawu łokciowego".



Anonimowy Darczyńca
Trzymamy kciuki, piesku.
Anonimowy Darczyńca
Oby wszystko dobrze poszło!
Anonimowy Darczyńca
Damy radę! ♥️
Ola J
trzymaj się piesku! ❤️
Mateusz
Trzymaj się, Dio <3