Hej. Nazywam się Kamil, mam 26 lat. Bardzo lubię psy. Niestety, moja narzeczona była przeciwna. Wiecie, obowiązek, jak z dzieckiem. Przeglądając internet znalazłem stronę, gdzie można adoptować labradora.
http://adopcje.labradory.org/labrador-75/
Pokazałem go mojej kobiecie i ku mojemu zdziwieniu zgodziła się na adopcje. Zgodziła się mimo tego, że pies agresywnie podchodzi do innych psów. Myślałem, że mając dużo cierpliwości i poddam psa socjalizacji to będzie inny. Niestety, każde podejście do innego psa kończyło się atakiem. Stosujemy różne praktyki, które można znaleźć w internecie. Pies ma 3 lata i już ma trochę ułożone pod "główką" i ciężko będzie coś zmienić, potrzeba pracy, ale najpierw ktoś musi nam pokazać jak być dobrym przewodnikiem.
Chciałbym pokazać psu, że może na mnie liczyć i chciałbym mu podziękować...
Za co? Już do tego zmierzam.Pewnego razu pies wskoczył na łóżko i z inpetem skoczył mi na jądro i po chwili się położył w tych okolicach. Wygoniłem psa do przedpokoju, bo nie mogłem wytrzymać z bólu, ale od nie odpuszczał, przychodził i kładł swój pysk na moje przyrodzenie.. I tak było przez kilka dni. W miedzy czasie brałem tabletki przeciwzapalne, które pomogły na kilka godzin. I właśnie. Wstaje rano do pracy, robię kawę, zadowolony z braku bólu w tych okolicach... Wszystko było dobrze, dopóki nie siadłem. Ból był taki, że prywatnie rezerwowałem wizytę u urologa wraz z USG. Poszedłem, wchodzę do gabinetu, przeprowadzona konsultacja, kładę się, żel i usg. Urolog się nic nie odezwał. Wstał, dał skierowanie na markery. Szczerze? Wyśmiałem go. Trzasnąłem drzwiami, poszedłem do domu. Ból dalej mi towarzyszył. Skorzystałem z portalu znanylekarz, gdzie znalazłem lekarza, który miał dużo dobrych opinii. Wizyta miała miejsce w Jaworznie. Cały czas myślałem, że lekarz się mylił. Niestety. Drugi urolog potwierdził guza i dał skierowanie do szpitala na zabieg orchidektomii. Poddałem się zabiegowi. Miałem dość bólu. Po wyjściu ze szpitala niecierpliwie czekałem na wynik histopat. Odebrałem, okazało się, że mam nienasieniaka + raka zarodkowego. Znalazłem onkologa. Ta dała skierowanie na tomograf. Byłem pewny obserwacji, dopóki onkolog nie powiedziała, że mam 5 przerzutów :( na obu płucach, w środpiesiu w węzłach chłonnych i w jamie brzusznej...24 grudnia kończę pierwszy kurs chemii. Zostają mi jeszcze 2. De facto leczenie potrwa do 15 lutego.
I właśnie dlatego, gdyby tego psa nie było, to zapewne bym teraz siedział dalej na tabletkach, aż nie chce myśleć co by było gdyby.
Szkolenie to 10 godzin po 70 zł. Na chwilę obecną taka kwota dla nas jest wysoka i nie możemy pozwolić sobie na taki wydatek.
Ewentualnie jeżeli ktoś z czytających jest behawiorystą, bądź trenerem prosimy o kontakt.
Chce mu po prostu podziękować...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!