Zosia z Żuławki trafiła do nas z dwoma siostrami. Historia jakich wiele: pani umarła, koty zostały. W tle był syn pani, ale stracił zainteresowanie zwierzętami.
Po otrzymaniu tych zdjęć stało się jasne, że kotki mają poważny stan przedrakowy albo i już raka uszu. Poza tym wiele lat były na środkach antykoncepcyjnych, trzeba było je poddać sterylizacji.
Cala trójka trafiła do nas. Dostały imiona: Zosia, Elsa i Anna.
Zosia przyjechała z poważną infekcją drog oddechowych.
Pozostałe dwie kotki na szczęście nadawały się do zabiegów.
Przeczucie nas nie mylilo: Anna miała ropomacicze, Elsa ogromną cystę na jajniku.
Tymczasem Zosia coś się nam kiepsko leczyła, a na dodatek miala dodatni test paskowy na kocią białaczkę.
W końcu się udało ją zakwalifikować przed Świętami do sterylizacji.
W czasie zabiegu niemal odeszła. Kwestia operacji uszu zeszła na dalszy plan.
Tylko wiecie, nikt tego nie powiedział Zosi. A takie uszy swędzą, drażnią.
Biedaczka radziła sobie jak umiała. Ulgę przynosiło drapanie. Aż wreszcie kawałek ucha odleciał, naczyńko pękło, a nasza wolontariuszka prawie zeszla z wrażenia.
W lecznicy Zosia dostała opatrunek i lek przeciwkrwotoczny.
Nie może być już na kociarni, nasza wolontariuszka wezmie ją na awaryjny dom tymczasowy. Panienka zamieszka w swoim pokoju, ponieważ kocia bialaczka jest zakaźna.
Musimy na cito zrobić echo serca i operować uszy - prawdopodobnie w narkozie wziewnej.
Wiemy, że nasza Zosia bedzie nieadoocyjna, a jej dni mogą być krótkie. Wiemy też, że zrobimy wszystko, aby te dni były komfortowe.
A was jak zwykle prosimy o wsparcie!
Wasza ekipa Kotów spod Bloku
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!