Wakacje nad wodą, sielanka, spokój....
Tak miała wyglądać niedziela pewnej pani.
Zamiast tego, jazda na sygnale do lecznicy.
Ale od początku.
Młoda kobieta wyjechała na wakacje. Nad brzegiem jeziora znalazła maluszka zaplątanego w rybacką sieć. Wokół żadnego kota. Tylko on sam.
Wyplątanie kociaka z tego kokonu nie było łatwe, zajęło sporo czasu. Kiedy malec był już uwolniony z sieci, oczom ukazał się tragiczny obraz. Łapka spuchnięta jak balon. Na kociaku żerowały larwy much. Maluch był słabiutki.
Ile czasu spędził w tej śmiertelnej plątaninie? Jak się tam znalazł? Czyżby jego sytuacja to efekt niechcianego przychówku, braku kastracji? Czy ktoś pozbył się „problemu”?
Tego nie wiemy.
Wiemy, że dzięki szybkiej decyzji tej młodej kobiety, udzieleniu mu natychmiastowej pomocy, malec będzie żył. Tej pani chciało się zauważyć tego malucha, poświęcić bardzo dużo czasu na wyplątanie go z siatki, a potem zapomnieć o swoim wypoczynki i pędzić z nim do lecznicy – ponad trzydzieści kilometrów w jedną stronę.
Dziś rano odebraliśmy telefon od tej dobrej osoby – prosiła o pomoc dla tego dzieciaka.
Jaka jest nasza sytuacja finansowa, wiecie - brak stałego finansowania. Kociarnia dopiero po panleukopenii – pół roku nie możemy przyjmować kotów. Ale przeczytajcie opis badania tego glutka z karty z wczorajszej wizyty. Moglibyście odmówić?
Malec jest w domu tymczasowym.
Tylko dlatego mogliśmy pomóc. Trafienie malucha do Kociarni to dla niego pewne narażenie na dodatkowe choroby.
Pojechaliśmy po niego do tej Pani. Obejrzała malucha już nasza pani doktor.
Kocurek ma około sześć tygodni. Waży 490 gram. Pod brodą futerko wytarte, skóra mocno poocierana, poraniona. Na lewej przedniej łapce ropień. Futerko posklejane od wycieku z tego ropnia. Trzeba było trochę malca wygolić, żeby zobaczyć, co pod tą warstwą brudu i zastygłej ropy jest. Z łapki dłoń zwisa jak u szmacianej lalki. Dłoń jest opuchnięta i wygląda jak balonik.
Niestety, maluszka czeka amputacja tej łapki. Jest bez czucia.
Kiedy to piszę, kociak śpi spokojnie. Dostał silny zastrzyk przeciwbólowy. W końcu nie boli. Może odpocząć.
Jutro znowu wizyta w lecznicy i decyzja, kiedy można łapkę amputować. Trzeba zdążyć, zanim w łapce pojawi się martwica (a wraz z nią zagrożenie życia).
Maluszek dostał na imię Haku.
Wrzućcie parę groszy do skarbonki Haku, na jego leczenie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!