Wspólnie uratujemy Dyzia

Nasz kot Dyzio umiera, potrzebujemy waszej pomocy 

Jesteśmy parą studentów nazywamy się Karolina i Maciej. Studiujemy razem we Wrocławiu mamy 22 i 24 lata. 

Dyzio trafił do nas miesiąc temu, został adoptowany w wieku czterech ludzkich miesięcy przez Karolinę, od razu zaaklimatyzował się i pokochał swój nowy domek. To niezwykle inteligenty i zżyty z ludźmi kot. Kot, na którego patrząc nie widzi się kota, a słuchające oczy, jakby dziecka, które kocha bezwarunkowo. Kocha, gdy się go głaszcze, budzi w nocy głośnym mruczeniem  i uwielbia leżeć blisko człowieka, można powiedzieć, że to jego ulubione zajęcie, daliśmy mu przydomek Burmistrz Leniuchowa.  

Niestety Dyzio od kilku dni jadł coraz mniej i był osowiały zdarzyło mu się zsiusiać na łóżko, zaniepokoiło nas to jednak myśleliśmy, że to nic groźnego-postanowiliśmy pójść do weterynarza. Umówiliśmy się i na drugi dzień poszliśmy do gabinetu.  

Weterynarz zbadał kotu temperaturę 37.4, czyli o jeden stopień za nisko. Dyzio jest w hipotermii. Następnie badanie USG- wodobrzusze i żółty kolor skóry.  Weterynarz poinformował, że Dyzio jest śmiertelnie chory, ale istnieje lek ratujący życie. Postanowiliśmy podjąć walkę o naszego przyjaciela i dać mu tyle miłości ile jesteśmy w stanie mu dać. Na drugi dzień stan Dyzia bardzo się pogorszył, czas zaczął się kończyć. 

Niestety kuracja to 84 zastrzyki, jeden dziennie, a lek jest trudnodostrępny i drogi. Po przeliczeniu kosztów leczenia zdaliśmy sobie sprawę, że jako studenci nie dysponujemy takimi pieniędzmi. Jednak podjęliśmy walkę. Od tego momentu cały świat przestał mieć znaczenie i zaczęło się liczyć jedno życie Dyzia. 

Dzięki waszej pomocy udało się zdobyć kilka dawek lekarstwa, które wystarczą na tydzień leczenia Dyzia. Niestety czasu jest mało i zwracamy się do Ciebie o pomoc. Każda złotówka znaczy dla nas więcej niż kiedykolwiek mogliśmy sobie wyobrazić. Dziękujemy za każdy najdrobniejszy gest.  

Dyzio, Karolina, Maciej.