Cześć jestem Norbi, chciałbym Wam opowiedzieć swoją histrorię..Na wstępnie chciałbym podziękować za uratowanie życie - mojego oraz mojego psiego kolegi! Gdyby nie Inspektorki OTOZ Animals Barczewo, które wyrwały nas z piekła oraz Wolontariusze Stowarzyszenia Przygarnij Psiaka lub (i) Kociaka, którzy aktualnie się mną opiekują prawdopodobnie umarł był z głodu i zimna...
Moje życie przez kilkanaście ostatnich lat można nazwać dwoma słowami - koszmarem i gehenną... Łańcuch, błoto, zimno, głód i samotność to była moja codzienność, spędziłem tak większość swojego psiego życia...
Byłem pewny, że ta zima będzie moją ostatnią... Ten ból, który czułem przez panujący mróz oraz przeraźliwy głód, myślałem, że nie dam już rady... Spleśniały chleb był dla mnie rarytasem, na co dzień próbowałem jeść kamienie, moje zęby dostały mocno w kość, zresztą jak cały organizm...
Na szczęście nadszedł dzień gdy ktoś nas w końcu zauważył i poprosił o pilną interwencję! Nasz właściciel, a właściwie oprawca od dłuższego czasu siedział w więzieniu... Ktoś z jego rodziny miał się nami zajmować... Jak widać, nikt nas nie rozpieszczał :(
Zostaliśmy natychmiastowo odebrani i przekazani wspaniałym ludziom, którzy obiecali nam przywrócić wiarę w człowieka i zadbać o nas najlepiej jak potrafią! Mój kumpel z podwórka trafił do Zwierzolubów w innym mieście, a ja zostałem otoczony opieką w Biskupieckim Przytulisku!
Od razu zostałem przebadany przez przemiłe Panie Weterynarz! Miałem gorączkę 39,9, mocno opuchnięty brzuszek, byłem zapchlony. Oceniono mnie na 10 lat ponieważ mam mocno zniszczone zęby, ale może to przez kamienie, które próbowałem jeść? Mimo, to byłem szczęśliwy bo mój koszmar właśnie się skończył!
Potrzebuję specjalistycznej kary i częstego karmienia małymi porcjami, aby nie dostać skrętu żołądka i jak najszybciej stać się silnym, pięknym psem! Wolontariusze muszą mi wybaczyć, że rzucam się na jedzenie jak oszalały, ale ja naprawdę nigdy nie jadłem psiej karmy!
Zdaje sobie sprawę, że moje leczenie i żywienie sporo naciągnie budżet Stowarzyszenia, które ma i tak sporo wydatków! Dlatego chciałem prosić Was o pomoc! Może ktoś z Was chciałby zapewnić mi pełnowartościową karmę suchą i mokrą albo dorzucić się do zbiórki, która zostanie w całości przekazana na mnie i moje potrzeby :)
Jak tylko przytyję i nauczę się w miarę normalnie jeść - będę do adopcji! Mam nadzieję, że ktoś mnie pokocha i da prawdziwy, wymarzony dom!
Faktura za badania i leki podane pierwszego dnia wyniosła 320 zł plus faktura za niecałe 4 kg karmy wyniosła niecałe 100 zł... To dopiero początek...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Łukasz Sadowski
:)))