Historię Oskara opowiedziała nam jego mama:
Kolejne kartki w kalendarzu zmieniają się, nie zmienia się tylko jedno – świadomość, że mój syn cierpi… Tyle operacji, tyle bólu, tyle dni spędzonych w szpitalu, tyle łez… I wszystko na nic. Zamiast być lepiej, jest gorzej. Po serii nieudanych operacji w Polsce, które miały naprawić rękę Oskara, została nam jedyna szansa… 100% gwarancji, że się uda, ale co z tego, gdy nie mam pieniędzy, by kupić Oskarowi zdrowie?
Syn ma niewykształconą do końca lewą ręką. Nie ma kości przedramienia i stawu nadgarstka. Ma zniekształcone palce. Wygląda to tak, że jedna ręka Oskara jest dwukrotnie krótsza od drugiej. Powykrzywiana, wyglądająca jak z gumy, bezwładna…
Gdy byłam w ciąży, lekarz zataił przede mną operację, że synek przyjdzie na świat z licznymi wadami – niedorozowojem ręki, wadą serca, wodogłowiem. Nie wiedziałam tego aż do porodu. Gdyby mi powiedział, Oskar mógłby być już leczony w okresie prenatalnym. Cóż, nie powiedział. Milczał do końca ciąży. Zadecydował za mnie o życiu Oskara, o moim życiu.
Zobaczyłam synka na drugi dzień po porodzie. To, że jest chory, było dla mnie olbrzymim szokiem. Lekarka żartowała, że syn nie ma rączki, tylko kikut. Mi nie było do śmiechu. Łzy leciały mi po policzkach. Wiedziałam, że gdy zostaje się matką, zmieniają się priorytety. U mnie musiało zmienić się wszystko, całe życie… Musiałam zrezygnować z pracy, by zająć się synkiem, który wymagał opieki we wszystkim. Od 15 lat każdy mój dzień jest podporządkowany walce… O Oskara, o jego rękę, o zdrowie, o pieniądze na jego leczenie.
Oskar ma za sobą 6 operacji. Ciężkich... i nieudanych. Pierwszą przeszedł, gdy miał zaledwie 2 lata… Lekarze chcieli wyprostować mu rękę, wstawili pręt, z którym Oskar chodził przez rok… Później nosił na niej aparat Lizarowa do wydłużania kości. Co tydzień jeździliśmy na kontrolę ze Śląska do Poznania… Co 3 godziny musiałam podkręcać aparat, w pociągu biegałam ze śrubokrętem między ludźmi… Pamiętam ciekawskie spojrzenia, zdziwionych, co robię dziecku. Potem piąta i szósta operacja. Wydłużanie kości za pomocą specjalnej maszyny… Połowiczny sukces, który okazał się porażką. Ręka wydłużyła się o 5 centymetrów, ale też zagięła się i opadła… Coś stało się z nerwami, Oskar nie może tą ręką nic ścisnąć ani nacisnąć…
Ręka jest już tak zniszczona, że jeszcze jedna nieudana operacja, a będzie się nadawać tylko do amputacji… Jedyny ratunek dla Oskara to operacja w Paley Institute w szpitalu, w którym leczy się dzieci z bardzo ciężkimi wadami ortopedycznymi. Tam lekarze chcą wydłużyć i wyprostować rękę, a potem ustawić ją z dłonią tak, by była ruchoma i Oskar mógł z niej normalnie korzystać. Operacja kosztuje jednak ogromne pieniądze, opieka medyczna w USA jest jedną z najdroższych na świecie…
Aktualnie zbiórka trwa jednak do kosztów operacji nikt nie doliczył rehabilitacji, pobytu i przelotu do Stanów Zjednoczonych. Dlatego chcieliśmy w imieniu Oskara oraz jego mamy prosić o wsparcie na wspomnianą część leczenie Oskara.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Bożena Cyr
Niezmiennie ✊✊✊