Walczymy o bezdomnego Bidula

O historii Bidula dowiedzieliśmy się przypadkiem. Bezdomny kocurek błąkał się od lat po osiedlu, jadł to co ludzie zostawiali w miseczkach, spał nie wiadomo gdzie. Jakoś sobie radził. Nie dawał się złapać lub może nie wystarczająco próbowano. Ostatnia zima dała mu się jednak bardzo mocno we znaki. Pojawił się nagle i widać było, że bardzo cierpi. 

Miał problemy z jedzeniem, ciężko oddychał i bardzo charczał. Sfilcowane futro wskazywało na to, że nie był już w stanie się myć. To zawsze jest oznaką złego stanu kota. Dał się w końcu złapać w żywołapkę i trafił do kliniki weterynaryjnej.

 Okazało się, że jego paszczka jest w tragicznym stanie.  Większość zębów do usunięcia, ogromny stan zapalny. Problemy z górnymi drogami oddechowymi. Większość futerka w kołtunach, do wygolenia. Skrajnie odwodniony i wystraszony.

Lekarze walczą o jego powrót do zdrowia. Po kolei wykonywane są niezbędne badania. Bidul dostaje niezbędne leki, wykonywane są po kolei badania. Jego stan się poprawił. Mimo, że koszty są duże, zależy nam żeby dostał szansę na normalne życie bez bólu, głodu i chłodu.  Chcemy zadbać o niego tak jak o nasze własne zwierzaki. Pomóżcie nam jeśli możecie. Serdecznie dziękujemy w imieniu Bidula. Niech człowiek kojarzy mu się od teraz z dobrem.