
To, że hodowlańce są na przegranej pozycji od pierwszych godzin życia powtarzamy w kółko. Królicze organizacje nie chcą ich przyjmować, bo ich adopcje idą jak krew z nosa.
A my, raczkujące stowarzyszenie z Lublina i tak już z mnóstwem królików w azylu, nie umiemy przejść obojętnie obok tych większych, traktowanych jak rzeczy uszaków.
Zostały kupione, by potem były sprzedane dalej na mięso. Przerzucane z miejsca w miejsce i traktowane jak rzeczy, nie życia. Jak inwestycja? Kupię taniej, sprzedam drożej?

W takich warunkach żyło, jak się okazało, 5 królików. Przyjechały do nas tak niesamowicie śmierdzące - brudem, odchodami. To nie jest typowy zapach "wiejskich" królików. To odór zaniedbania, skrajnej obojętności na ŻYCIE.
Są przerażone, boją się człowieka i ręki zbliżającej się w ich stronę. Badania krwi zostawiają wiele do życzenia. Świerzba mają takiego, że uszy są całe zakrwawione. Sierść pokołtuniona, odchody wlepione w łapy i okolice intymne.

Pozostaje pytanie - czy naprawdę ktoś chciałby zjeść takiego królika? Owszem, mięso jest "ze środka", ale nikogo nie obrzydzają pasożyty, brud? 
Po cudem wyadoptowaniu 14 królików hodowlanych wyrzuconych w lesie w sierpniu chcieliśmy trochę odpocząć, ale znów mamy zajęte kenele, piszemy numery na uszach, wyjęliśmy największe miski na wodę i jedzenie, oraz sprzątamy ogromne ilości bobków.


3 samice i 2 samce szybko załapali czym jest kuweta. Czują się bezpiecznie - robią zdechlaczki, uwielbiają zdrowe jedzenie i powoli podchodzą do ręki - do ręki, która karmi, dba i sprząta.

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Jessica Wojtysiak
bądźcie zdrowe maluchy :/