W Dniu 21/04/2020 zakończyło się nasze normalne życie ...
O 6 nad ranem obudziło nas uporczywe ujadanie naszego psa i dziwny huk którego nigdy wcześniej nie słyszeliśmy.
Kiedy ojciec wstał zobaczyć co się dzieje poszłam do łazienki. Na początku nic nie zwróciło jego, ani mojej uwagi. Poza dziwnym hałasem. Kiedy otworzył drzwi na podwórze, uderzyła w niego ściana gęstego dymu i smród palonego drewna. Palił się nasz dom!
Jak w amoku wbiegł do środka i zaczął walić w drzwi krzycząc, że "dom się pali!" Kiedy otworzyłam wyszarpnął mnie z łazienki i patrząc mi w oczy powtórzył już spokojnym głosem, "nasz dom się pali". Przerażona, sparaliżowana strachem, szokiem, i niedowierzaniem nie mogłam się poruszać. Nic do mnie nie docierało.
Praktycznie zostałam wypchnięta przez tatę z domu, zdołałam tylko chwycić mojego psa i portfel. W samej piżamie, ze łzami w oczach, patrzyłam jak mój dom trawi ogień. Tata w tym czasie bez zastanowienia wbiegł z powrotem w gęsty dym, aby ratować naszą 77 letnią, schorowaną, babcie, która mieszkała razem ze mną i moimi rodzicami.
Każda minuta oczekiwania na pomoc trwała wieczność. Siedziałam na ziemi, nie czując zimna i przemokniętej piżamy, bijąc się z milionem myśli w głowie, co powinnam ratować i co właśnie tracę. Jestem w szoku jak w takich chwili nasz mózg potrafi racjonalnie analizować. Nie myślałam o rzeczach tak przyziemnych jak sprzęty elektroniczne czy inne dobra materialne, ale o zdjęciach, o wspomnieniach, których nie da się już nigdy odzyskać, o kilku pokoleniowym zbiorze albumów ze zdjęciami, o moim komputerze, na którym miałam wszystko.. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że oprócz wspomnień nie zostaje nam nic.
Dla większości osób, dom jest tylko schronieniem, miejscem do którego się wraca, ale nasz dom był też naszą historią. Własnoręcznie zbudowali go mój dziadek i pradziadek. Teraz kiedy na niego patrzyłam, nie było już dachu.
Moi rodzice, obydwoje są po 50-tce i jak większość osób w tym wieku zmagają się, a z różnymi dolegliwościami zdrowotnymi, a jedynym źródłem utrzymania jest dochód mojej mamy i mój. Tata ze względów zdrowotnych nie może podjąć pracy i nie ma nic.
Sama niedawno skończyłam szkołę i podjęłam pracę aby wspomóc rodzinę, lecz przez obecną sytuację związaną z pandemią wszystko stanęło w miejscu. Z powodu braku historii kredytowej i niskiego wynagrodzenia, nie mogę starać się o żaden kredyt.
W takiej sytuacji pozostaje mi i mojej rodzinie wyłącznie nadzieja na Państwa pomoc. Tylko dobroć innych ludzi i firm jest w stanie przywrócić nam normalność, obudzić chęć do życia i dać promień nadziei.
Bardzo prosimy o pomoc w każdej postaci. Będziemy wdzięczni za każdego gwoździa, deskę, czy kabel. Za wszystko co pomoże nam odbudować dom, który jak się właśnie dowiedzieliśmy musi zostać całkowicie wyburzony.
edit: 27.04.2020
W tej chwili każda złotówka jest dla nas na wagę złota i za każdą będziemy ogromnie wdzięczni.
z wyrazami szacunku i wdzięczności
Alicja Szafraniec
PS. Jeżeli znalazła by się jakaś firma czy instytucja, która chciała by wesprzeć nas w inny sposób niż pomoc finansowa, bardzo prosimy o kontakt pod numerem telefonu 793-466-123, lub o wiadomośc poda adresem mailowym [email protected]
aktualizacja: 27.04.2020
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anna Ciesielska
Poidełko dla ptakow
Krzysztof Olszak
:)
Ela Stróżyńska licytacja konika
Licytacja konika
Anonimowy Darczyńca
Za licytacje perfum
ZuzaJa
Licytacja spodnie